Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2014, 21:56   #10
Gargamel
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
- Tablety? - Oburzył swię Misza – Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia? Jeśli tak, to możecie mnie odstawić do domu już teraz. - Stwierdził głosem zimniejszym od górskich lodowców. Wstał z krzesła i bez słowa obrócił się i ruszył ku drzwiom ewidentnie nie dając się udobruchać pierdoleniem jaki to on jest dobry w te klocki. Jeśli mieli współpracować to na jasnych, określonych zasadach, gdzie obowiązuje zaufanie. Bez tego nie było mowy o wspólnym działaniu. Szedł wolno, niespiesznie, jakby miał przed sobą masę wolnego czasu, a może tylko chciał się nacieszyć ostatnimi chwilami wolności?Zaraz przeciez zakują go w kajany i odstawią do Nowosybirska a tam... Chłopaki przyjmą go jak dawno nie wdzianego członka rodziny. Powróci do układu, który tak dobrze zna, gdzie zasady są jasne, gdzie za brak zaufania towarzyszyszowi spod celi to ciężki twój los. Jednak Misza nie wyszedł z ali.Przy drzwiach zatrzymały go słowa jednej z dziewcząt: "Lepiej od razu wsadzić sobie w dupę wtyczkę. "
- W dupę wtyczkę – powtórzył zupełnie bezwiednie na głos, a obróciwszy się do nich przodem w zamyśleniu przygryzał opuszek kciuka prawej ręki mamrocząc w kółko "w dupę wtyczkę". Po dłuższej chwili pacnął się dłonią w czoło.
- TO JEST TO! - wykrzyknął w podekscyowaniu - Wtyczka! Matrix! - Podbiegł do O'kneela i pomimo swego niskiego wzrostu podskoczył i złapał go za koszulę na piersi sprowadzając do swojego poziomu.
- Macie tu laboratorium i stanowisko do naprawy sprzętu elektronicznego?
- Oczywiście. Stwierdził zszkokowany podoficer.
Jeśli dacie mi do nich dostęp plus komputer o porządnych parametrach a nie jakiś szajs, tudzież kalkulator jaki nam chcieliście wcisnąć to może z tyw waszych konserw da się wyciągnąć nier sto ale nawet trzysta procent.
Tablet jest pewnego rodzaju interface’em pancerza. Jest spięty z nim siecią bezprzewodową. De facto masz tostęp do jednostki o mocy obliczeniowej na poziomie 4 TB. Mało?*
- Phi – parsknął wyraźnie niezadowolony – Wy chcecie mi zaimponowac 4 TB mocy obliczeniowej, kiedy ja mogę mieć dwa razy tyle? Nie no ja wiem, że staracie się ale naprawdę y wosowi usiciezm ruszyć makówką. - Spojrzał na podoficera z pogardą w oczach. Co jak co ale w tym toewarzystwie to on był specem od komputerów, mocy obliczeniowej, elekoroniki oraz medycyny. - Muszę jednak mieć to o czym mówiłem a do kompletu przyda mi się ktoś znający się na broni krótkiej oraz jeden pistolet. - Ośewiadczył a po krótkiej chwili dodł uspkajająco - Spokojnie, bez amunicji. Amnicję, a dokładnie jen pcisk muzę dopieo stworzyć.
O’Kneel po raz kolejny spojrzał na Vasquesa i po raz kolejny doszedłeś do wniosku, że tych dwóch musiało się znać wcześniej, a na pewno nie rozmawiali ze sobą po raz pierwszy.
- No to znalazłeś MAG’a. Zaczął siedzący za Wami mężczyzna.
- Na to wygląda…. Stwierdził spokojnie O’Kneel. [i]- Virusie, będziesz miał możliwość pracy nad własnym uzbrojeniem, modyfikacji i optymalizacji własnego pancerza do tego stopnia, że wyciągniesz z niego interesujące Cię parametry. Te blaszane puszki są szyte na miare i gdy już taki Ci przygotują, będzie wszystkim zależało na tym, abyś czuł się w nim dobrze. Z tego co wiem, moc obliczeniową można podkręcić, tak samo jak można jednostkę centralną rozbudować o różne urządzenia do prowadzenia walki “wirtualnie”. Pytanie “Czego potrzebujesz?” w pewnym momencie się pojawi… niedługo po tym jak poznasz podstawy prowadzenia tej zabawki.

- Wy nadal nic nie rozumiecie - stwietrdził już nieco spokojniej. Z kieszeni wyciągnął paczkę papierosów a z niej ostatniego papierosa. Odpalił go swoją benzynową zapalniczką i zaciągnąwszy się chciwie dymem powiedział - Puszka to pojazd. Jego pokręcę do takich obrotów, że wam oczy na wierzch wyjdą i nie napracuję się przy tym zbytnio.Ja mówię o podkręceniu broni, która jest wewnątrz pancerza. Ja mówię o podkręceniu kierowcy. Tak, panowie, dobrze słyszycie. Do czasu mojej wpadki byłem w trakcie tworzenia unikatowego łącza, przy którym obecne`są wplne niczym ślimaki. O łączu mogącym połączyć komputer z jego białkowym odpowiednikiem w ludzkim ciele, mózgiem. Pozwoli to wyłączyć z użycia mięśnie, co daje szybszą reakcję maszyny oraz możliwość bezpośredniego sterowania nią z głowy. Oto, drodzy panowie jest sedno programu MATRIX. - Zakończył swój wykład oraz papierosa, którego tak, jak poprzedniego bezceremonialnie zgasił na blacie ławki bacznie przyglądając się obydwu mężczyznom.

O’Kneel spokojnie wysłuchał wypowiedzi Virusa starając się przemyśleć każde słowo.
- Powiem tak. W tej chwili pancerze kierowane są za pośrednictwem dwóch systemów. Pierwszy to “klasyczny” mechanizm powielający ruchy operatora wewnątrz pancerza. Faktycznie powoduje on “lagi” i faktycznie zarzucić mu można sporo. Jego zaletą jest jednak to, że nie jest podatny na EMP. Jest stosowany jako system alarmowy, czy też pomocniczny. Głównym systemem jest neuro-złącze, pobierające impulsy nerwowe nie z samego mózgu, a z rdzenia kręgowego. Co do możliwości przyspieszenia tego łącza nic mi nie wiadomo… ale będziesz miał okazję porozmawiać z osobami odpowiadzialnymi za te systemy. Możliwe, że coś będziesz mógł zmodyfikować. Ja się na tym nie znam. Moje zadanie polega na zapoznaniu Was z podstawami i skierowaniu Was dalej celem specjalizacji.

- Doskonale znacie obie moje specjalizacje i to nie tylko z akt sądowych. Nie oszukujmy się moje dokonania jako lekarza są łatwo dostępne i nie kryję się z nimi. - Misza poraz pierwszy uśmiechnął się lekko co sprawiło, że pomimo tych tatuaży wydał się sympatyczny. Z kieszonki na piersi wyciągnął jedyną rzecz, jaką mu przed wyjazdem wydano z więziennego depozytu, a mianowicie kartę bankomatową. Z rozbrajającym wręcz uśmiechem spytał – Przepraszam, czy może panowie wiedzą gdzie znajduje się najbliższy czynny bankomat? Przysłano mnie tu, jak stałem a z depozytu oddano tylko to. Nie mam nic, zeby się przebrać.
[end]
- I poinformowano o tym fakcie. Virus…
O’Kneel westchnął ciężko i sdawać by się mogło ważył każde słowo. - Chciałbym, żebyś mnie dobrze zrozumiał. Mało mnie interesuje Twoja przeszłość. Nie obchodzi mnie to za co zostałeś zapuszkowany i czy zasłużenie czy nie. Tu masz czystą kartę. Sprawdź się, a Matuszka Rasija nie wyciągnie więcej po Ciebie ręki, podpadnij a odeślę Cię tam bez mrugnięcia okiem. Garderobę masz w pokoju. Bankomaty są na terenie bazy… z pięć przynajmniej. Pieniądze możesz wydać chyba tylko w kantynie. Ale w końcu każdy ma prawo się napić. Uśmiechnął się, bodaj po raz pierwszy jakoś tak serdeczniej.
- Wy chyba nie zdasjecie sobie sprawy... - Zaczął, lecw trakcie urwał i machnął ręką. Nie było sensu uświadamiać idiotów co znaczy szantażować rosjanina. Taki rosjanin w przeważnej mierze stawał się najgorszym koszmarem szantażysty.
- Ach, so... - po niemiecku odpowiedział na informację o bankomatach oraz miejscu, gdzie mamonę można było przepuścić. Napić? To ten wymuskany pachnący niczym panienka amerykanin mógł wiedzieć o piciu? Tu nawet alkohole były słabe niczym siki. Nie to co w Rosji. Taqm jak wypiłeś spiritus to wiedziałeś, że żyjesz. Ciekawsze interesy można było robić z różnej maści kombinatorami, których w żadnej armii świata nie mogło zabraknąć. Ci właśnie kombinatorzy mogli dostarczyć mu najpotrzebniejszego sprzętu, którego to Wuj Sam tak mu skapił.
- No dobra to by było na tyle. A co do sprawdzania co robię... To nie życzę sobie by ktoś bez mojej wiedzy wchodził na moje konto na Facebooku i na stronach z pornosami. Jasne? - Nie czekając na odpowiedź podniósł dupę z krzesła i machnąwszy zebranym od niechcenia ręką na pożegnanie wyszedł z klasdy by do swojej kwatery się udać.

Jego lokum okazała się być izolatka o dość sporych wymiarach. Dźwiękoszczelna i do aresztu rzut beretem. Do kościoła ciut daleko no ale mniejsza. Ktoś na prędce ową izolatkę wysprzątał i przygotował pod lokum. Łóżko polowe, stolik i dwa krzesła były jak dotąd jedynymi meblami w pomieszczeniu. Okien brak więc rano nie będzie mu słonko po gałach świecić. Misza tak jak stał
piznął się na wyro olewając chwilowo sprzęt jaki leżał na stole. Z rękoma pod głową rozmyślał sobie co też teraz porabiają chłopcy w “domu”. Po warczeniu żołądka doszedł do wniosku, iż pewnie jedzą kolację. Ziewnął dwakroć. Zmiana czasu nie wpłynęła na niego pozytywnie. W butach i w ubraniu czyli jak to sie zwykło mawiać: “w opakowaniu” zasnął.
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne
Gargamel jest offline