Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2014, 19:09   #10
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Walka skończyła się bez dalszego udziału Guntera. Tłok na pokładzie Błękitnej Mierzei był taki, że równie dobrze można by ustrzelić kogoś ze swoich, a z tego Dashauer z pewnością nie byłby zadowolony.
Co prawda wszyscy wiedzieli, że na Nierządnicy awansować można było tylko po trupach, ale ubijanie swoich, bez powodu, podczas rejsu, było niemile widziane. Poza tym - jaki awans, gdyby się utłukło na przykład sternika czy kanoniera? Tylko kłopoty, bo trzeba by znaleźć kogoś na ich miejsce.

W tym momencie Gunter uświadomił sobie, że ta wyprawa nie przyniesie mu żadnych zysków. Prywatnych zysków. Walka się co prawda skończyła, ale z plądrowania - nici. Zejście z posterunku... o tym nawet nie było co myśleć.

Czyszcząc broń rozglądał się dokoła. W końcu nie po to tu siedział, by się opalać czy liczyć przelatujące ptaszki, ale by wypatrywać ewentualnych kłopotów.

- Żagle! - krzyknął wskazując kierunek. - Duży statek.

Nie czekając na reakcję zjechał po wancie na pokład. Skózane rękawice nieco ucierpiały podczas tego zjazdu, ale tu się liczył czas.

Nie zatrzymał się na pokładzie Nierządnicy, tylko od razu przedostał się na pokład Błękitnej Mierzei. Zdawać się mogło, że załoga - zajęta zdobywaniem trofeów, nie pomyślała o najważniejszym celu. Aż dziw, że Dashauer jeszcze nie zainterweniował i nie wyrzucił kogoś za burtę. Albo nie odstrzelił od ręki.

- Wracać na pokład! - wrzasnął. - Wróg nadciąga!
Złapał za kark najbliższego matrosa i pchnął w stronę Nierządnicy.
- Biegiem! - dodał.
Dziwnym trafem nie musiał poprzeć polecenia kopniakiem w zadek. Marynarz widać zrozumiał, o co chodzi i wrócił na pokład macierzystej jednostki.


Gunter nie oglądał się na pozostałych. Był pewien, że Dashauer rozliczy się z opornymi, a na niego czekała skrzynka - główny cel całego rejsu.
Ruszył w stronę zejściówki. Po drodze podniósł z pokładu rusznicę, należącą wcześniej do ustrzelonego oponenta, a potem zbiegł szybko pod pokład. Tam, ku swemu zaskoczeniu, natknął się na sternika i kuka, deliberujących nad ciałem nie do końca utrupionego kupca.

- Ruszyć dupy i na pokład! - warknął Gunter. - Wróg nadpływa!

Gdyby tak obaj poszli na dno wraz z Błękitną Mierzeją, strat byłaby niezbyt wielka, ale gdyby wpadli w ręce straży...
Na dodatek obaj zajęli się kupcem, zamiast wziąć to, co najważniejsze - skrzynkę. A ta stała o parę metrów od nich.
Wystarczyło zrobić kilka kroków i wyciągnąć rękę.
 
Kerm jest offline