Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2007, 19:50   #7
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Dobra, jakże bym mógł nie wziąć udziału w dalszej części sesji (ciekawe, co na mnie inni gracze )


Imię: Astaroth

Rasa: Demon

Profesja: Wojownik

Historia:
Astaroth musi wysilić się, żeby przypomnieć sobie swoją pełną historię.
Dawniej był młodym szlachcicem. Miało go czekać awanturnicze życie, prawdopodobnie szybko zakończone w jakiejś bitwie. Jednak los zdecydował inaczej. Na swojej drodze spotkał wyrocznię (tak po prawdzie była to bezzębna staruszka uzależniona od melisy [skłon ku poetyckim zdolnością Chrapka] siedząca nad dziurą w ziemi, z której wydobywały się wulkaniczne wyziewy). Po dłuższym zastanowieniu nawet przypomina sobie jej imię. Almena, czy jakoś tak. W każdym bądź razie, ta naciągaczka (później przekonał się, że był w błędzie, gdyż była najprawdziwsza wyrocznia) powiedziała mu, że droga do potęgi wiedzie go przez ruiny znajdujące się w tej okolicy. Były to szczątki kasztelu, o którym nie pamiętano niczego poza tym, że tutejszy możnowładca wymordował wszystkich swoich ludzi.
Astaroth, wtedy jeszcze będący Blackerem nie uwierzył w plotki, jakoby był on nawiedzony. Okazało się, że się mylił, gdy jego serce zostało rozszarpane przez cienie. Wtedy to, gdy pogrążył się w ciemnych odmętach śmierci Rith, demon dla zabawy wyciągnął go znad ,,progu, zza którego się nie wraca". Co gorsze, zebrał wszystkie duchy z ruin i zamknął je w ciele Blackera. Miały one doprowadzić go (ku uciesze Ritha) do obłędu, ale zamiast tego wraz z jaźnią Blackera złączyły się w jedną istotę. Tak oto powstał Legion

Legion miał być bezwolnym golemem demona, jednak wyrwał się spod jego kontroli. Od tego czasu towarzyszył mu ciągły ból, którego nic nie mogło uśmierzyć. Nic ani nikt, poza demonem Asgaravahillem, który zjawił się w najmniej spodziewanym momencie, gdy Legion wylądował w celi. Wtedy to, demon dał mu wolność, ukoił ból i obiecał mu, że ,,pozwoli jego esencji przejść na wyższy poziom świadomości'. Co dziwne, gdy przy wykonywaniu zadania Legion poległ w boju z nekromantą Vriessem, członkiem drużyny, która uwolniła go z celi Asgaravahill dotrzymał słowa. Przemienił go w demona. Legion porzucił swoje stare imię i przybrał nazwę Astarotha. Do szczęścia pozostał mu jeden cel. Zemsta na Rithu. Zauważył także, że reszta drużyny została ukarana za swoją naiwność. Teraz być może zrozumieją, o co mu chodziło. Odczówał do nich pewien sentyment, poza tym, tym razem mają wspólny cel. Zależy tylko, jak go przyjmą po jego ,,zdradzie", a na dodatek w takiej formie. Miał nadzieję, że zrozumieją, że nie robił tego z własnej woli. Pomagając im, pomoże jednocześnie sobie i uspokoi resztki swojego sumienia.


Wygląd: Astaroth, gdy przybiera formę żywą wygląda prawie jak dawniej. Jest dobrze zbudowanym, barczystym mężczyzną. Ma około dwóch metry wzrostu, kródką, czarna kozią bródkę, czarne, średniej długości włosy rozsypane w nieładzie. Jednak teraz źrenice zasłaniają mu całe oczy, z ust wystają kródkie kły. Poza tym ma mlecznobiałą skrórę a jego głos wydobywa się bardziej z trzewi niż z ust.



Uzbrojenie: Dwa miecze: ,,Smutek 14 wdów" i ,,Miecz rozpaczy"

Astaroth, gdy podróżował z drużyną zauważył, że demon z którym palladyn był zespolony nie był w jego duszy, tylko w jego mieczu, pomagając mu swą siłą w walce. On również z tego skorzystał. Chciał mieć czysty umysł, bez ciągłych szeptów, ale nie chciał się pozbyć swoich lokatorów - zżył się z nimi, a gdyby pozbawił ich ,,nosiciela" skazałby je na odejście w niebyt. Dlatego specjalnie wybrał dwie szable. Jedną z nich, był jego stary ,,smutek 14 wdów", najprawdopodobniej wyrzucony przez eksplozję. Ostrza nieśmiertelnego nie widział, najprawdopodobniej zostało w grocie. Już miał tam wejść, ale poczół świętą aurę bijącą od tego miejsca. Najprawdopodobniej próba wtargnięcia tam skończyłaby się tragicznie. Potrzebował drugiego miecza. I znalazł go. Obserwował młodego szlachcica (bardzo podobnego do niegdysiejszego Blackera), który przyłapał swoją żonę na zdradzie. Żonę spalił żywcem, a kochankowi wyłupił oczy, odciął język, ręce i nogi po czym zaniósł do medyka, który go odratował (skazał go na bycie bezwolnym ,,pniakiem" do końca dni, będącym jedynie obciążeniem dla rodziny ). Potem powlókł się do ruin spalonego domu i przy zwęglonym ciele żony podciął sobie żyły. Będąc pewnym, że tak silne emocje zostawiły swoje odbicie w mieczu Astaroth wziął go. Następnie przelał duchy w obydwa miecze. Teraz ostrza charakteryzują się niebieskawą poświatą. Gdy demon wpada w ognistą furię jego furia łączy się z furią esencji duchów w mieczach ostrza zapalają się gwałtownym granatowym płomieniem, paląc połączonym gniewem swoich wrogów
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Blacker : 25-03-2007 o 22:14.
Blacker jest offline