Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2014, 10:40   #1
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
WFRP - I - Sprawiedliwość


WFRP I - Sprawiedliwość




Ciepły jesienny wieczór sprzyjał zabawie i wielu marynarzy wyległo ze swoich koi by w gęstwinie miejskich zaułków szukać rozrywki. Portowe dziwki z naganiaczami stawały na uszach, byle tylko odchudzić ciężar ich kies. Na wyścigi z rzezimieszkami, którzy polowali na łatwy łup. Od czasu do czasu tu i ówdzie wybuchały bójki, ale zwykle kończyły się bezkrwawo. Miejscowi mieli nieliczną straż, ale nikt nie był zainteresowany tym, by wzbudzić uwagę Sir Rajmunda z Breen, którego kamienny kasztel górował nad miastem. Miał on zwyczaj wieszać na pniu każdego kogo jego ludzie złapali wychodząc z założenia, że skoro Straż nie potrafi załagodzić waśni, należy karać wszystkich. Stąd też miejscowi zachowywali wstrzemięźliwość a przybysze, co do zasady, woleli samotnie na suchej gałęzi nogami nie majtać. Mokrą robotę załatwiano pod osłoną nocy, kiedy nikt nic nie wiedział. A do rana morskie stworzenia zwykle pozbywały się śladów po ofiarowanych jej darach.

Miasteczko nie należało do dużych, ale rozwijało się pięknie. Bezpieczny port oddzielony od morskich głębin skalistymi rafami dawał bezpieczną przystań co najmniej kilku okrętom w ciągu każdego tygodnia a to sprzyjało rozwojowi handlu. Kupcy w Breen potrafili zorganizować szlak handlowy do położonych w głębi lądu miast i osad. Kupieckie rody rywalizowały skrycie, ale ich ciągła wojna skryta była przed wzrokiem włodarza okolicy. Jego interesował stały dopływ gotowizny z podatków a te płynęły na zamek nieprzerwanym strumieniem. Nawet kmiotkom w mieście nie wiodło się źle, bo każdy mąż zdolny dźwigać kosz mógł znaleźć zatrudnienie w porcie o ile wkupił się w łaski tych, którzy robotą dzielili.

Zadowoleni mieszkańcy Breen żyli zupełnie nieświadomi tego, że w ich mieście nieustannie toczy się wojna...


***

- Ile jeszcze mam czekać? - opasły wąsacz odrzucił na poły ogryzione udko kurczęcia sięgając po kielich z winem. Pociągnął zeń obficie dając swemu rozmówcy czas na odpowiedź. Ten zaś przez chwilę się zastanowił, po czym odezwał się spokojnym głosem.

- Panie, jutro do portu wejdzie „Jaskółka”. Jej załoga ostatnio będąc w mieście rozpętała burdę, którą Straż z trudem opanowała. Wiadomym jest, że w porcie stoi „Duma Sardre”. Burgos i jego ludzie z pewnością poszukają okazji by się zemścić, do dziś dwóch członków ich załogi kuleje a kilku nosi blizny po ostatnich igrcach. Moi ludzie już zadbali o to by załoga Burgosa bawiła „Pod Ostrygą” w dniu jutrzejszym. Bitka jest nieunikniona.

- Co to ma wspólnego z moim planem przejęcia karczmy?

- Gdy wybuchnie awantura na miejsce przybędzie Straż. To była by już trzecia bitka „Pod Ostrygą” w tym miesiącu. Wiesz Panie, że Sir Rajmundowi się to nie spodoba. Jeśli jeszcze świadkowie zeznają, że to obsługa spowodowała bójkę...

- Hmmmm. Zgoda. Chcę jednak, byście wpierw skontaktowali się z nimi i zaproponowali ochronę. W tym mieście pod moją opiekę uciekły już niemal wszystkie szynki i ponad połowa składów kupczyków. Nie chcę niszczyć czegoś, co i tak wkrótce będzie moje!

- Będzie jak każesz Panie, ale to harde sztuki...

- No to po to was mam Pierre. Po to was mam. Chyba, że chcecie mi powiedzieć, że wasi ludzie, których nadmieniam opłacam od dłuższego czasu, nie potrafią złamać hardości byle piwolejów?

- Potrafią Panie, pewnie że potrafią –
chudy oprych o kosym spojrzeniu uśmiechnął się chytrze i z satysfakcją. Widać było, że tylko czekał na taką sugestię swego pryncypała. W jego ciemnych oczkach zalśniły pożoga, mord i zło.

- No no! Nie podniecaj się tak! Chcę karczmę całą a nie jej zgliszcza i trupy obsługi. Chcę, by pracowali dla mnie a nie zdechli zostawiając oberżę na mojej głowie. Bo, że na twoją liczyć nie mogę, to pewne!

- Będzie jak rozkażesz Panie. Jeszcze nie słyszałem o nikim, kto z jakim drobnym złamaniem czy wybitymi kilkoma ząbkami nie potrafił lać wina. Nim minie tydzień „Pod Ostrogą” będzie Twoje! -
żarliwość wypowiadanych słów przekonała by wielu. Bastien Duprec zbyt długo żył na tym świecie, by dać się zwieść byle łachmycie, który jedyne co potrafił to rzezać mieszki, nawet jeśli na ciut większą skalę. Dla tego też odprawiając gestem obwiesia powiedział znacząco – Oby, Pierre! Oby!


***


To był dobry czas dla oberży. Jesienią zwykle do portu przypływało więcej okrętów a sztormy nie jedną łajbę zatrzymały na dłużej. W Breen nikt na to nie narzekał. Więcej żaglowców w porcie znaczyło więcej towaru w składach, więcej pracy i większą klientelę. W dodatku taką, która złakniona była wszystkiego co z lądem związane. Marynarze zaś niemal każdą chwilę chcieli spędzać z kuflem grogu w ręku wyśpiewując sprośne pieśni i macając chętne dziewki. „Pod Ostrygą” wszystkiego było w bród.

Manfred, którego w oberży nikt nie nazywał inaczej jak „Stary”, rządził nią twardą ręką, ale dla swoich ludzi był jak ojciec a oberża zastępowała im wszystkim dom. Tu jedli, spali, bawili się, płakali i pracowali. Tu przeżywali swe wzloty i upadki. Przynajmniej od chwili, w której dołączali do zespołu obsługi oberży. A ten znów nie był aż tak liczny. W jeszcze węższym gronie spotkali się tego wieczora na zapleczu, w kuchni. W zasadzie była ich trójka. Jean-Claude, który w sprawach handlowych wykazywał większy jeszcze talent niż „Stary”, choć w oczach wielu był oprychem z pierwszej półki. Krępy, ogorzały i noszący się na Estalijczyka Blaise z kolei na oprycha wyglądał a jego mrukliwy charakter wyłącznie pogłębiał to wrażenie. Jednak ktoś taki „Pod Ostrygą” był potrzebny. Czasami wystarczyło jedno jego spojrzenie by zniechęcić podchmielonych biesiadników do rozróby. No i Orsana, która była żywym ogniem. Wielu mężów nosiło na swoim sercu ślady jej pazurków, choć ona nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. A jeśli zdawała, to o to nie dbała. Umiała tak się zakręcić, że mężczyźni jedli jej z ręki. Co oczywiste u niewiast jej powodzenie było wprost odwrotnie proporcjonalne.

Teraz jednak trójka stałych mieszkańców i pracowników oberży „Pod Ostrygą” miała bardzo ważną sprawę do omówienia. W końcu śmierć „Starego” pozostawiła oberżę na ich głowach. Oni zaś choć oficjalnie nie byli w żaden sposób jej właścicielami, w jednej chwili zostali przekwalifikowani z członków obsługi w potencjalnych zarządców. Musieli podjąć decyzję co do losów oberży. I ich własnego. W sumie pewni byli, że „Stary” chciałby aby to oni zarządzali dalej gospodą, ale tytułu prawnego im nie przekazał. Pewnie nie spodziewał się tego, że nagle dostanie ataku i padnie trupem nim ureguluje swe sprawy. Albo „miał to gdzieś”, co w jego przypadku nie powinno nikogo dziwić. „Stary” wiele rzeczy „miewał gdzieś”. Ich trójka była mu najbliższa, nie bez kozery nazywał ich „synkowie” nie czyniąc wyjątku dla Orsany. Teraz w trójkę musieli zastanowić się co uczynić. A plan…

- Musicie tam pójść! – „Młoda” wpadła z wypiekami na twarzy wyraźnie się spiesząc. Jej robota polegała na podawaniu do stołu a że była wesołą dziewką cieszyła się powodzeniem. Nie przeszkadzało jej to, zawsze potrafiła się wykręcić gdy ktoś był zbyt natarczywy. Była również opanowana i to tym bardziej winno zaniepokoić trójkę zebraną na zapleczu. Teraz bowiem „Młoda” była wyraźnie poruszona. – Chłopaki Burgosa biorą się za łby z tymi z „Jaskólki”, od Leandro. Tamci chyba tylko po to przyszli, bo mają pałki i…

Więcej powiedzieć nie zdążyła, bowiem jej wywód przerwał z rumorem wpadający do kuchni przez okienko wydawki marynarz. Miał rozbity łeb i wyraźnie nie nadawał się do niczego więcej, niż to rozbicie dwóch glinianych garnców które stały na ladzie, co zresztą uczynił na chwilę przed znieruchomieniem. On już póki co nie stanowił zagrożenia, ale odgłosy dochodzące z biesiadnej izby oberży wskazywały na to, że zabawa dopiero się rozpoczyna…





[Witam Was wszystkich. Życzę miłej zabawy, szybkich postów i nie nadpisywania Graczy i MG]

P.S.: Proszę dowolnego Gracza o umieszczenie w wątku rzutów oberży nr 1


.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline