Edward Paterson
Rozłożył się wygodniej w fotelu. Jego wzrok zaczął błądzić w poszukiwaniu jakiejś flaszki, ale niestety niczego nie namierzył a wstać nie miał siły. Podrapał się po nieogolonej brodzie i jego wzrok ponownie spoczął na telefonie.
- To jest jakiś koszmar, po jaką cholerę ona do mnie dzwoni? – Pomyślał, dalej wpatrując się w telefon. – Przecież to nie ma najmniejszego sensu, teraz, po tym wszystkim, przecież jestem wrakiem, a zresztą sama tego chciała, to był jej wybór. – Złapał się za głowę i zaczął lekko masować.
Ponownie rozejrzał się po pokoju. Obraz nędzy i rozpaczy. Walające się butelki, kartony po jedzeniu, papiery, przepełnione popielniczki. Tak jak jego życie.
Próbował wstać. Lekko się zachwiał, ale ustał. Podszedł do telefonu i jeszcze raz odsłuchał wiadomość.
Wspomnienia wróciły. Złapał się za głowę. Nie chciał ich, jakaś siła kazała mu je wyprzeć.
- Muszę się czegoś napić! Muszę! – Gorączkowo zaczął miotać się po pokoju w poszukiwaniu alkoholu.
Niestety, nic nie zostało. Upadł na podłogę, zwinął się w kłębek jak dziecko i próbował się opanować.
- Ale dała mi szansę do cholery, kretynie, obudź się, nie widzisz tego ty żałosny dupku! – Myśli zalewały głowę – Spróbuj chociaż, weź się w garść, może los się do ciebie uśmiechnął, nie masz pieniędzy, rodziny, przyjaciół, staczasz się, doprowadzasz do samounicestwienia. Spróbuj! – Ból do nie zniesienia.
Podczołgał się do telefonu. Ledwie podniósł słuchawkę i drżącą ręką wystukał numer.
Jeden sygnał. Drugi. Ból, jezu jak boli! Trzeci...
- Tak, słucham? – Jej głos w słuchawce.
- Przyjdę. – Wyszeptał i przerwał połączenie.
Z słuchawką w ręku, leżąc na wznak, ponownie usnął. Nawet nie zauważył, kiedy jego twarz zrobiła się mokra od łez.
__________________ Wycofuję się na z góry upatrzoną pozycję |