Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2007, 23:35   #4
Tahu-tahu
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Losy osób, które natchniony pieśniarz nazwałby bohaterami tej historii - a grajek opentańczo euforyczny mógłby może użyć słowa 'herosi' - są już na zbieżnych torach. Pędzą ku sobie jak dwa meteory przez astralną pustkę.

Bayard

Mężczyzna spojrzał na pytającego z lekkim rozbawieniem.
- Nie kończ, proszę. Takich szlachciców, którzy zostali obrabowani na trakcie jest tutaj więcej niż pająków pod sufitem. I - uwierz mi - naprawdę nie docieka, który z nich jest wikliniarzem, który stajennym a który żebrakiem. Ciebie uplasowałbym gdzieś pomiędzy - może praca na roli? Nieważne.
Sztukmistrz, o którym mówimy zatrzymał się w Drittham - jest to osada położona o kilka dni drogi na północ, blisko morskich klifów stanowiących granicę naszego kraju. Jeśli masz do niego sprawę radzę Ci, postaraj się zdobyć kilka atrybutów prawdziwego szlachcica - srebrne denary na przykład byłyby dość dobre...
- przerwał na chwilę, sprawdzając reakcję przysłuchujących się kompanów - a ta była chyba po jego myśli, bo gruchnęli śmiechem - Podobnież magita ten udziela za te brzęczące krążki rad nadspodziewanie trafnych. I kurzajki leczy! Chociaż tobie akurat, 'Dębowa Głowo', nie będzie to potrzebne. Szlachcic, nie-szlachcic - gładysz z ciebie, młodzieńcu. Może popróbuj szczęścia z córkami bogatych rzemieślników?

Z tej rady Bayard skorzystać nie chciał - gdzie tam rzemieślniczym córom ( no, chyba że nadprzeciętnej urody ) do przyszłego zięcia samego króla! Uszczypliwości nieznajomego mężczyzny nie dotknęły zbyt mocno dumy młodzieńca - w końcu chodziło mu o informacje, a te otrzymał. Przydatne... tak. Postanowił z samego rana wyruszyć do Drittham - tak samo dobre miejsce jak każde inne, a rada nieznajomego mędrka mogła okazać się przydatna w jego tak śmiałym planie. Kwestia finansowa nie martwiła Bayarda... zawsze kiedy pieniądze były potrzebne, jakoś je zdobywał.

Sen na sianie w przykarczemnej stajni był bardzo odświeżający - a panujący w niej od rana ruch sprawił, że pierwszy z bohaterów tej baśni był na Szerokim Trakcie już wcześnie rano.


Hadrian

Praca nad wstawieniem wyważonych drzwi nie trwała długo - ale okazała się bardzo pomocna w odświeżeniu głowy zubożonego o magiczną włócznię grajka. Robota zbyt absorbująca intelektualnie nie była, więc podczas stukania-pukania-szlifowania miał Hadrian czas na ułożenie sobie w głowie planów na przyszłość.
Najbliższy krok był jasny - a raczej było ich około dziewięćdziesięciu tysięcy, taka bowiem odległość dzieliła go od Drittham, gdzie przyjmował tajemniczy mędrzec.

Natychmiast po zakończeniu naprawy Hadrian wyruszył w drogę (cóż... nadmierną dokładnością byłoby tutaj opisywanie wszystkich koniecznych pożegnań ). Do Szerokiego Traktu dotarł jeszcze tego samego dnia, ale wędrował nim tylko kilka tysięcy kroków - później zapadł zmrok.

Ciepła letnia noc nadeszła powoli, przynosząc ze sobą zapach wieczoru który minstrel tak bardzo polubił na szlaku. Razem z nocą przybyły też odgłosy nocnych stworzeń, a także... tak! Kroki... i fałszywe pogwizdywanie jakiegoś spóźnionego wędrowca. Hadrian postanowił na wszelki wypadek cofnąć trochę swoje posłanie i już w chwilę później, zza zakrętu...

***

Tak! Piękne damy, szanowni panowie! Oto zbliża się chwila w której losy naszych herosów, największych śmiałków w całej Hadrancji splotą się po raz pierwszy!
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.
Tahu-tahu jest offline