Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2014, 20:23   #6
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
- Przepraszamy za najście... - powiedział Stanisław po zapukaniu w drzwi przedziału
- Chcieliście się ze mną widzieć, więc przybyłem
Samuel i Stach minęli trzy przedziały, zanim trafili na właściwy. W środku była trójka niemal identycznych ludzi, ubranyc w kolorowe koszule i słomkowe kapelusze. Był tam mężczyzna, kobieta i osobik nieokreślony. Było w nich coś dziwnie „rizowatego”:
- O pan Stanisław witamy
- I życzymy szczęścia
- Jak praca dla Roya?

- Przepraszam że wpraszam się bez zaproszenia ale nie mogę zostawiać pacjenta bez opieki Pan Grumman z pewnością już wie w jakiej sytuacji znajduje się nasz drogi przyjaciel - Powiedział z przymilnym uśmiechem.
- Rozgłoś to od razu całemu światu..- Syknął Stasiek
-Szkapa wie więc jego teść też tak to działa a przy okazji użycie prawdziwego imienia i nazwiska było wysoce nierozsądne - Zganił kobiety.
- Zobaczyłbyś zloty rodzinne u nas jak idą relacje z teściem... – Stanisław uśmiechnął się z przekąsem
- To tragedia
- Prawdziwa i niezgłębiona
- Cóż można zrobić - mówili jeden przez drugiego
- Rozumiem, że miłe panie nie znają lekarstwa na to... co leży mi na wątrobie - uśmiechnął się na wpół czarująco na wpół jak szczeniak proszący o kość
- Może tak
- Może nie
- Któż to wie
- A co z pana rodziną? - rzekła Helena i usadziła Stacha obok siebie i brato
-Moja rodzina? To zbyt skomplikowane. Kontakty się urwały i nie bardzo wiem, gdzie większość jest... - skwitował- I o tym panie chciały rozmawiać? O moich złych kontaktach w rodzinie?
- Nasz dziadek zawsze mawiał, że rodzina jest najważniejsza - rzekł Wildburn
- A kocha pan rodziców i rodzeństwo - - dodał Tiger przusunąwszy się do Stacha
- Co Byś dla nich uczynił? - powiedziała Helena obejmując Stacha
- Ojciec mnie wydziedziczył. Ten przybrany. Za szlajanie się z kobietami. A ja tylko kochliwy jestem ... - zaśmiał się i podziwiając dyskretnie dekolt Heleny.
-To dziwne, bo Rodzina Stanidsława Nosickiego została uznana za wrogów ludu - A ich gospodarstwo spalone - rzekła Helena gładząc go po karku
- Że co? Nie znam żadnego Stanidsława Nosickiego...
Samuel jedynie słuchał w milczeniu wzdychając nad tym jaki Stasiek jest naiwny sądząc że ludzie Grummana nabiorą się na kłamstewka.
-Jeśli miałbym się przejmować Nosickim to wychodzi... Czy aby nie spaliliście nie to gospodarstwo co trzeba? -Stanisław zaczynał się cieszyć, że nie zabrał Stefana.
- W takim razie nie mamy o czym rozmawiać - dodał Tiger - Trafią do łagru, bo dziadek nie pomaga byle komu
- Odpuść sobie to profesjonaliści lepiej spytaj się co z rodziną bo sądzę że tym cię chcą zmusić do współpracy - Powiedział Broken smutno do chłopaka.
- Wiecie na co skazaliście ten kraj wkurzając Tatkę? A zwłaszcza dziadka? -przez głos Staśka przemawiało dogłębne współczucie. - A Dziadek Nowicki też żyje?
- Ja rozumiem że staramy się uratować cały kraj a może i świat ale Pan Grumman naprawdę stosuje ciosy poniżej pasa. Moją wioskę też żeście spalili ? A może w końcu spełniliście groźbę i porwaliście moją starą matkę razem z jego rodziną ? - W głosie Znachora dało się wyczuć złość
- Czy może starczy wam zaoczny wyrok śmierci który nade mną wisi? A jakąś krople miodu dodacie do tych gróźb ? Mi by się przydało oczyszczenie kartoteki a Staśkowi lekarstwo tak na dobry początek - Dodał już spokojniej siląc się na flegmatyczną pozę której używał jako maski gdy musiał ukrywać swą złość.
- Na szczęście udało im się uciec
- I zmierzają do nowego Xerxes - Ale czy tam dotrą?
- To w ich stylu... Na serio się pytam, czy dziadek żył jak uciekali? Jest równie nieustępliwy i wredny co młody, rozumiesz Broken? Łatwo się nie da zabić. Chyba na złość Tacie tyle dożył
- Szczerze to nie wiemy
- Ale nadal Stanisław Nowicki ma dług wobec dziadka \-
- Czy polubił Angeliqu Raven?
- Stanisław błagam cię oni dają ci do zrozumienia że jak nie będziesz się z nimi bawić grzecznie to wybiją ci rodzinę ale na wszelki wypadek nie mówią tego wprost. Ale my nie mamy za bardzo czasu bo właśnie umierasz i jak ci nie pomogą to będą mieli zarobaczonego trupa, a nie agenta przemówił Samuel
- Za mało z nią rozmawiałem, aby powiedzieć, że się dobrze znamy
Tia... Jak nie macie z co najmniej odtrutki to na wiele się wam nie przydam. Kwestie praktyczne, rozumiecie drogie panie. Ale Samuel, ty nie znasz mojej rodziny. Zwłaszcza Dziadka.... -

- to musicie się poznać
- Przed ślubem
- Błyskawicznym
Nowicki przez chwilę milczał, ale potem: - ŻE CO?!
- Panienka miała drobną wpadkę
- Z creteñskim nauczycielem fechtunku
- Kto uratuje honor rodziny Ravenów?
Samuel zaczął się śmiać tak że mało z krzesła nie spadł - No muszę przyznać że ładnie to Pan Grumman rozplanował! A nie macie wakatów ? Mam tyle wrogów że pewnie i tak zdechnę a jak jakimś cudem przeżyje to warto by się ustawić na przyszłość - Mieszaniec zaczął realizować plany które od dawna układał.
- Rozumiem, że Grumman preferuje kij nad marchewką? - wycedził Stasiek
- A jakbyśmy złapali tego nauczyciela fechtunku i Ravenowi przywieźli? Wtedy nie będę potrzebny Ravenowi, nie?
Aleæ gdzie tu kij - rzek¶ zdizwiony Wildburn
Samuel zaczął się śmiać tak że mało z krzesła nie spadł: -Potrzebowałbym wyczyszczenia kartoteki, że niby zostałem zwerbowany na tajnego agenta, oczywiście z żołdu zrezygnowałbym wspaniałomyślnie ale fajnie byłoby móc pójść na Akademie medyczną - Opisał swoją wymarzoną marchewkę
.- A nie mówiliście... Jeśli dobrze zrozumiałem, że bez ślubu zeżre mnie robal, albo coś się stanie mojej rodzinie? - Piastianinowi było mniej do śmiechu
- Krzywda mnie albo mojej rodzinie to chyba się kwalifikuje na kijek?
- Ale to nikt. W porównaniu z Radziwiłem
- Wie pan, Komisarz Zamieniew moæe zatrzymać pociąg
- Pan Zborowski chce współpracować©? - Rozumiem, że nie mamy większego wyjścia -
Wybór zawsze jest
- I co mamy zrobić na "początku tak pięknej znajomości"? Dorwać ojca dziecka Ravenówny?
Lekarz uśmiechnął się krzywo - Pan Zborowski wielkiego wyboru nie ma został wciągnięty w szambo wiele lat temu przez popleczników Ojca więc równie dobrze mogę spróbować się tak ustawić żeby za bardzo nie śmierdzieć jeżeli wypłynę na powierzchnie. Nie miałbym nic przeciwko gdybym mógł przy okazji pomóc Panu Grummanowi naprawić trochę ten świat przy okazji odbić sobie własne krzywdy
- Co do pana drugiego zadania - - Wildburn wyciągnął zza pazuchy dokumenty
- Śluby w nowym Xerxes można brać od ręki [/i ]
- A pani Angelque mieszka w hotelu Cronos
- Na serio, jeśli to dla Grummana pikuś aby odnaleźć Nowickich z jakieś zapadłej wiochy to nie może dorwać gagatka od Ravenówny?!
- Będziesz mógł wziąć rozwód w jakimś bardziej dogodnym momencie ślub pod fałszywym nazwiskiem a majątku i tak nie masz skoro ci kura puścili - Pocieszał mieszaniec

- No właśnie... Strasznie tanio cenicie Ravenówne... –skwitował Nowicki.
- A tutaj o to chodzi żeby smarkula Ravena urodziła dzieciaka po ożenku z dobrą partią a teraz tak wygląda Radziwiłł dość szumu wokół niego żeby nie było wstydu a dość biedny żeby wejść w taki układ
- Ależ panie Radziwile... Ten Creteńczyk nie wypierał się swego obowiązku... ale to byle Siekadło. Jakiś Alatriste

-[i] Nie rozumiem tych pojęć... W praktyce jestem synem rolnika z dziada pradziad. I sami powinniście o tym wiedzieć. I to lepsze od Alatriste?
-Słyszał pan o konstantińskich kompaniach najemnych? Na przykład Taborytach czy gwardii Vanów? Trzech komendantów chce się spotkać z generałem Ravenem, a jeden z nich to książę Umberto! Poprzysiągł upadek władcą Aerugio - [i] pokazał zdjęcie srogiego mężczyzny z miedzianym nosem
- Ale co to ma do jego córki?
- Nic. Ale łączy się z twym drugim zadaniem. Masz się dowiedzieć co knują
- Ciekawe jak? lubią Piastiańską kuchnię? - Nowicki zrobił się zgryźliwy
- Pozostawiamy to twojej... waszej inwencji - Rzekła Helena i pocałowała go w policzek,. Tiger Zaczął gładzić po drugim
Stasiek gwałtownie wstał: - A moja nagroda? Odtrutka może?
- Coś tam się wymyśli- Stwierdził mieszaniec.
- Obstawiam, ze sami nas znajdziecie po kontakt? –westchnął Nowicki
- [i] Być może... Naczelnik ma najlepszych lekarzy - rzekł Wildburn - Jako, że się już zgodziłeś, to pozostaje nam tylko pogratulować - Tiger wyciągnął rękę
Tak, tak wielkie dzięki z okazji "radosnej uroczystości"- Nowicki odwrócił się do drzwi.
- Prześlemy kwiaty i czekoladki - Helena mrugnęła doń
- Z góry dziękuje pomachał na odchodnym wychodząc.
Samuel skłonił się na modłę Xing po tym co wydarzyło się Stachowi nie palił się żeby komukolwiek podawać ręce - Do zobaczenie wkrótce- Pożegnał się i ruszył za Piastaninem.

Stanisław Nowicki przeszedł odległość paru przedziału i gdzieś w połowie drogi do przedziału ze Stefanem i resztą oparł się o ścianę. Zapalił papierosa, a potem przykrył twarz dłonią:
- Kurwa...
Po chwili zdał sobie sprawę z tego, że zbiera mu się na płacz, a nawet już łzy poszły.

Z powrotem w przedziale
-Liczyłem, że chociaż dopóki są w Piastii, to będą bezpiecznie, ale ich znaleźli.
Samuel próbował go pocieszyć niezdarnym poklepywaniem w ramię, co niewiele poprawiło nastrój Stanisława. Ale nie mógł sobie też pozwolić na całkowite rozklejenie się, trzeba było wrócić do reszty do przedziału. W otwierane drzwi wbił się drut od robótek ręcznych, a Al i May próbowali jak najdalej odsunąć od siebie Stefana i Sao. Wypowiedź młodszego Nowickiego była bardzo dziwna:
-Kozucha- kłamczucha, kozucha- kłamczucha równej urody i rozumu z ciebie jest. Zołza jedna i burżuja, co jeszcze domaga się przeprosin za to, że kłamała cały czas z tymi „Lilijstwem”! No niech się Stach dowie! No i jest!
-Was nie można zostawić na 5 minut samych, żebyście nie próbowali się pozabijać?-
westchnął starszy Nowicki.
-Jakie 5 minut? Dużo więcej was nie było! Ciekawe czemu? Ale najpierw…- oswobodził się z objęć May, by otoczyć ją ramieniem i oświadczył wskazując na Xingijkę wolną ręką:- Ten oto diament świecący wśród tandety Xingijskiego dworu powiedział, że to pic na wodę z tym, że ta kłamliwa… su… Sao! Z tym, że jest Białą Lilią to pic na wodę! I jeszcze się domagasz przeprosin? A ty się nie bój słoneczko…- poklepał po ramieniu May- takie zadanie młodszego rodzeństwa, żeby znać wstydliwe sekreciki starszych. Od tego są. Trzeba nadrabiać braki z sile fizycznej, nie? Nie dam ci się zastraszyć, o ozdobo Xing. Zwłaszcza siwej… A skoro o przewadze nad starszymi, to Stasiek masz teraz wyraz twarzy jakbyś się dowiedział, że zrobiłeś dziecko jakieś flądrze.
-W sumie blisko…-
Staśkowi nerwowo zadrgały usta, a potem świsnął mu nad głową drugi drut, ale razem z doczepioną do niego robótką, która wyglądała na połowę czapki. Całość zawisła wbita we framugę drzwi.
Zaraz jednak starszy Nowicki przeszedł do opowiedzenia co się wydarzyło przy trojaczkach, szczególnie element o sprawie Ravenównej.
-Wielkie mi co…- młodszy Nowicki nie specjalnie się przejął losem starszego- Dobra Sao, skoro wyszło, że masz upodobania jak większość… A przynajmniej i tak jesteś przyzwoitym człowiekiem, pomijając chryję z „Białolilijstwem”, więc w trakcie ceremonii ślubnej bierz chustę zarzuć temu idiocie na łeb „Mójci on”. Potem to przećwiczymy. Najlepiej wypchaj sobie brzuch, że tobie pierwszej…
-To nie wyjdzie młody…
- westchnął Stasiek.
-No może ten plan to za mało, więc przyda się więcej opcji… W końcu co mówi lis?
-Nie będę teraz recytował tego wierszyka, ani tego co mówią…
-Chodziło o to, że może być więcej niż jedno rozwiązanie na jeden problem, matole-
zdzielił go kantem książki po głowie- Rodzina ci przekazała tyle dobrych rad, a ty nic?
-Nasza rodzina to patologia…
-Chyba twoja, niewdzięczniku!
-A propo rodziny…

Opowiedział o sytuacji reszty rodziny Nowickich i losie ich gospodarstwa. Na co Stefan tylko powiedział:
-Tata tutaj jedzie? Do Amertis?

Gdy Stanisław skinął głową, to młody schował książkę i robótkę do walizki, a potem włożył ją pod pachę i wyglądało na to, że chce uciec oknem.
-Stefek, a ty dokąd!?!- zawołał Stanisław łapiąc młodszego wpół.
-Do Briggs się zaciągnąć!
-Zdurniałeś!?
-Tam może będę miał szansę na przeżycie i „niezabicie”!! Jako żołnierz!
-Nawet wtedy nie masz co liczyć przy Twardym! A Leslie?!
- próbował wciągnąć młodszego z powrotem do środka.
-Ona nie jest moją dziewczyną!!
-Mniejsza o to! Nie zostawiaj mnie z tym samego!! –
trudno powiedzieć czy to Stefan się sam poddał, czy Stasiek odpowiednio mocno pociągnął, ale obaj wylądowali na podłodze.
-Reszty też nie mogę zostawić samych naprzeciw Taty- powiedział młodszy Nowicki.- Nie przeciwko facetowi, który wybił z tuzin niedźwiedzi… Siekierą!
-Wiesz, że w tym jest wiele przesady… Zwłaszcza jak stryj opowiada.
-Jest Normalsem co samodzielnie załatwił z 3 alchemików. W tym jednemu złamał kark.
-Kim jest wasz ojciec?
- spytał Alphonse Elric.
-Piastiańkim rolnikiem. –oświadczył z kamienną twarzą- A w ogóle Stasiek to czego peniasz kiedy tobie się nie dostanie?! Nie jako tatowy pupilek…
-Ja? Od kiedy?
- zaprotestował starszy Nowicki.
-Ale to ja zwiałem z domu bez mówienia czegokolwiek i jestem czarną owca. W każdym razie ze względów oczywistych siła słuszności gniewu Papy przewyższa nawet Lady Armstrong.
-Po tym wszystkim i tak boisz się najbardziej swojego ojca?
- Sao kpiąco uniosła brew.
-Przede wszystkim uznaje słuszność jego gniewu. I wiem, że potrafił rzucić wujkiem Grubym Zenkiem, kiedy ten ważył ze 120 kilo. Potem wybuchła wojna i wujek schudł z 50 kilo.
-Tia…


Potem młody znów zdzielił go po łbie.
-A w ogóle to nasza rodzina dała tyle świetnych przykładów zaradności, a ty co?! Co zrobiła cioteczna prababcia- Dorota, gdy jej mąż chciał się dobrać do własnej córki?! Nie użalała się nad sobą, tylko znalazła wyschniętą studnię i urządziła mu wypadek. I upozorowała jego przypadkowość
-Nie wrzucimy Ravenównej do studni…
-A kto mówi o studni? Matole, tu idzie o to, ze jest problem to trzeba szukać rozwiązania! Co zrobił Dziadek jak po okolicy łaził nieuczciwy poborca podatkowy? Zarąbał z kumplami siekierą i ukrył zwłoki. Co zrobił Pradziadek z żołnierzem wymuszającym?!
-Naprawdę jesteśmy z patologicznej rodziny…
-I tam po prostu mieszkamy w okolicy, gdzie znikają często żołnierze, rabusie, kapusie, nieuczciwi poborcy i inna wredota. Taki pięciokąt z cyklu „Strefa mroku” pod granicą z DRACHMą. Ludzie dziwnie znikają zwłaszcza po tym jak zagrożą komu spaleniem chałupy. Za to nie wiedzieć czemu miejscowe jabłka rośną duże i bardzo czerwone! A miejscowi za to zaradni i solidarni jeśli akurat nie leją się z sąsiadami o przysłowiową gruszę na miedzy.
Stasiek przykrył twarz dłonią.

-Jedyne czego możemy się bać, to tego, że na końcu dopadnie nas Tatko z Dziadkiem. - ciągnął Stefan- Z resztą sobie poradzimy! Stasiek, a mogę zaprosić Leslie na twój ślub? Ej zostaw!
-Dziecko mi dorosło! W końcu zaczął się oglądać na panny!
!- starszy Nowicki przytulił młodszego.
-A wal się!!
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 02-01-2015 o 23:30. Powód: Doklejone od "Z powrotem w przedziale"
Guren jest offline