Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2015, 00:50   #6
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Snajper przyglądał się Marii bawiącej się z Irą. Dziewczynka była dla niego zagadką, wydawała się być zarazem naiwną istotką, przywiązaną do Kinga, z drugiej strony patrząc w jej ciemne oczy, żołnierz zgadywał, że dziecko rozumiało więcej niż się wszystkim wydawało. Zaskoczyły go ostatnie słowa teksańskiej dziewczyny, starał się sobie wytłumaczyć, ze ta ostatnia, parszywa noc tak na nią wpłynęła. Straciła ostatnią osobę z którą była złączona więzami krwi, pierwszy raz odebrała ludzkie życie. Dla niejednego było to zbyt wiele, ale przy tym co przeszli ostatnim razem, była to smutna norma.

- Przepraszam za tamto pytanie, musiałem wiedzieć - starał się zacząć rozmowę. - I dziękuję, że się mną zajęłaś, bez Ciebie nie dałbym rady w tych cholernych ruinach.
Maria przerwała układanie precyzyjnej mozaiki z kawałków poszarpanego materiału i skrawków drewna.
- Dalej ty - uśmiechnęła się do Iry. - Na przemiennie, raz to, potem materiał. Wyjdzie ładny wzorek.
Podniosła się z kolan i usiadła obok Lynxa.
- Myślę, że wiedziałeś, chciałeś raczej mną potrząsnąć - powiedziała, ale bez złości. Raczej z rodzajem smutnego pogodzenia - Następnym razem zostawię cię, jak się będziesz tak zachowywał, pamiętaj - pogroziła mu placem. W jej oczach nie było nawet śladu uśmiechu, głos był matowy i wyprany z uczuć.
Siląc się na poważny ton i minę powiedział: - Grozisz mi? - uśmiechnął się kącikami ust.

- Pewnie, teraz nie wyglądasz przerażająco podpięty do tych kabelków, to nic trudnego. - próbowała żartować, ale kiepsko jej szło. Więc zrezygnowała - Lepiej się czujesz?
- Gorączka i osłabienie mija, myślę, że jutro będę już w formie, jako takiej. Może niedługo mnie odłączą od tej cholernej maszynerii. Co myślisz o tej całej sytuacji? Zgadzasz się z Kingiem, że powinniśmy próbować zażegnać konflikt? Czy nie lepiej jest nawiać stąd póki jeszcze czas?

Potrząsnęła tylko głową: - Nie mam pojęcia. Wszystko tutaj miało być.. inne. Lepsze. A jest tak samo jak pod bramą. Prawie. Wszystko tak wygląda? Nic już nie zostało?
- Nie wiem, ja nie znałem innego życia i rzeczywistości, więc naprawdę nie wiem. Jak już się wyrwiemy stąd, spróbuję poszukać miejsca gdzie jest inaczej.
- Chciała bym wrócić.. do siebie. Tam jest moja ziemia. Wykopać grób dla Ezachiela na naszym cmentarzu, nawet, jeśli nie będzie tam jego ciała. Żyć normalnie. - mówiła powoli, jakbyś transie, patrząc gdzieś nad jego głową - Ale to strasznie daleko. Nie znam drogi. I nie chcę tam wracać sama. Zresztą, czy to w ogóle możliwe? Czy zostaniemy wśród tych ruin. Jak myślisz?

Mężczyzna nie opowiedział. Spojrzała na niego. Spał, oddychając w końcu w miarę rytmicznie.
Westchnęła, czułym gestem przeciągnęła dłonią po jego zarośniętym policzku i naciągnęła wyżej poszarpany koc.
Potem znów usiadła na ziemi.
- Wujek Lynx śpi, Myszko. Jak ci idzie układanka? Niedługo Clyde wróci, nie musisz się martwić.
Delikatnie pogłaskała małą po głowie, a potem podciągnęła nogi pod brodę i oparła się o ścianę.
-Nie musisz się martwić - powtórzyła cicho.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline