Droga zabrała kilkanaście minut - widać komuś nie chciało się daleko chodzić. Kilka wyrwanych krzewów tworzyło niewielką przestrzeń, na której uformowano kopczyk z dość świeżej ziemi - ktoś tu coś zapewne niedawno zakopał. Niestety, Ernst nie miał szpadla, chociaż ziemia, niedawno zruszona, wyglądała na dość łatwą do usunięcia zaimprowizowanymi środkami. Jeżeli spoczywał tu człowiek, to pochowanie go w dole bez szacunku i ceremoniału, tak, jak się zakopuje śmieci, było arogancją wołającą o pomstę do nieba.