Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2007, 21:39   #8
Geisha
 
Reputacja: 1 Geisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumny
Phoebe Vanmare

- Nie jestem zła.
Phoebe patrzyła na współlokatorkę z litością. Biedna dziewczyna, przestraszona bardziej niż ona sama, próbująca zatuszować swój strach lawiną przekleństw, ukryć pod płaszczykiem zbyt wyeksponowanej pewności siebie... taką ją teraz widziała. Jak wściekłe zwierzątko, zapędzone w pułapkę, próbuje odstraszyć wroga parskaniem i prychaniem. Oczywiście na nic to się nie zda, drapieżnik i tak pożre swoją ofiarę.
- Zapaliłabym... - powiedziała Phoebe, ni to do siebie, ni do Ashley.
Zeskoczyła z łóżka i podeszła do okna. Przez grubą szybę niewiele było widać, rozmazane kontury drzew, jakiś gospodarczy budynek w oddali... równie ponure jak wnętrze pokoju, w którym teraz była. Jakże inne od zielonych łąk i złotych pól JEJ świata... zatęskniła za nimi. Ale tu nie czas i nie miejsce. Westchnęła ciężko i oplotła wstążkę wokół kciuka.

Monolog Ashley przerwał na moment dźwięk komunikatora. Phoebe znienawidziła go od razu. Był dla niej symbolem tego, czego nie cierpiała - przymusu. Twardego rozkazu wyrywającego ją z jej marzeń. Zardzewiałym ostrzem przerywającym jej spokój. Wrogiem...

Phoebe owinęła wstążkę wokół palca ostatni raz, po czym wplotła ją we włosy, starając się rozczesać je przy okazji palcami. Grzebienia też nie było.
Ubranie było szorstkie i sztywne od krochmalu, śmierdziało jakimś odkażającym środkiem i naftaliną. Drażnił ja każdy szew, a na jednym z rękawów miała zaszytą niestarannie dziurę. Ubierała sie w milczeniu prawie nie zwracając uwagi na wywody Ashley. Zaczynała się do nich przyzwyczajać, zwłaszcza, ze ich autorka najwyraźniej nie wymagała, aby ktoś jej słuchał. To był dobry znak.

Wyszły na korytarz i udały się w stronę stołówki. Wiedziały, gdzie to jest, wystarczyło iść za ponurym korowodem dziewcząt i chłopców, ubranych w jednakowo smętne stroje i spoglądających na siebie spode łba. Pod ścianami stali strażnicy a ich spojrzenia były równie nieprzyjazne, co znudzone. Phoebe kojarzyli sie z posągami stojącymi w korytarzu jakiejś mrocznej świątyni. Jeden z chłopców idący obok niej popchnął w pewnym momencie drugiego mamrocząc coś pod nosem, i nieruchomy posąg strażnika poruszył się, właśnie w momencie, gdy Phoebe go mijała. Usłyszała za sobą plaśnięcie i krótki krzyk, ktoś ciekawski zatrzymał się, ktoś coś szepnął, ktoś krzyknął, Ashley odwróciła sie i zwolniła kroku, starając się dostrzec cokolwiek, ale to zamieszanie nie zainteresowało Phoebe. Z resztą, ostry okrzyk "Spokój!" zaraz przywrócił porządek.

Na stołówce zajęła miejsce w najciemniejszym kącie, jaki mogła znaleźć, przy pustym stoliku, jak najdalej od innych, nie interesując się, czy jej współlokatorka idzie za nią. Ale nie łudziła się, że miejsca obok niej zostaną puste. Szybko sie zapełniły.
 
__________________
Oto tańczę na Twoim grobie;
Ty, który wyzwałeś mnie od Aniołów...
Geisha jest offline