Oswald nie miał nic przeciwko temu, by zostać na miejscu i poczekać - albo na dobre wieści, albo na konkretną pomoc. Sam od biedy pewnie zdołałby dojść do wioski, chociaż zdało mu się, ze wlókłby się tam ze dwie dobre godziny, ale iść i jeszcze nieść kogoś... A było wiadomo, że ktoś, kto nie ma stopy raczej nie może iść o własnych siłach.
- Poczekamy - powiedział. - Mam nadzieję, ze nic nie stanie ci na drodze i zorganizujesz jakąś pomoc. |