Wątek: Narrenturm
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2015, 20:14   #1
Manji
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Narrenturm

Scena 1, Rozdział 1, Tom 1


25 Wollentag, czas Nachhexen, rok 2522 KI
Gdzieś na Północno-wschodnim Ostlandzie, grupa uchodźców z Praag i okolic

Klara de Stercza chcąc wydostać się z Praag i okolic, po których rozprzestrzeniało się szaleństwo. Gdzie w imię wiary dopuszczano się do bestialskich zachowań. Gdzie po spaleniu na stosie lub wymordowaniu przez wojska Żiżki głównych kapłanów większości wiar wyrastali jak grzyby po deszczu kolejni szaleńcy obwieszczający się prorokami. Gdzie podczas tego szaleństwa kulty chaosu podniosły głowy. Życie stało się niemożliwe, Klara każdego wieczora przerażona układała się do snu, nie pewna czy jutro jej nie dopadnie jakaś grupa fanatyków i nie skończy jako ofiara. Klara do tego stopnia czuła niepokój, że postanowiła ruszyć na szlak. Uciec z Praag możliwie jak najdalej.

Obudził ją płacz głodnego dziecka. Uniosła się z posłania i zaspanym wzrokiem obrzuciła cały obóz uchodźców, który w głównej mierze składał się z wygłodzonych, brudnych, poranionych, zdrożonych kobiet i dzieci. Klara roztropnie pozostała w przebraniu męskim, od lat udawała, że jest młodzikiem. Teraz w tym towarzystwie była kimś ważnym, każda z kobiet okazywała młodemu medykowi ogromny szacunek. Klara czuła, że jest im potrzebna, że bez niej już dawno większość byłaby martwa. Od dwudziestu, a może i więcej dni przebijali się przez bezdroża. Ścigani przez dzikie bestie, które wyrywały z grupy co słabsze osobniki i pożerały je, niekiedy na oczach pozostałych. Poddane tak przerażającym doświadczeniom niektóre z kobiet traciły zmysły, uciekały w las, a w nocy słychać było ich wrzaski, gdy padały ofiarom jakiejś bestii. Młoda, sprytna Klara nie tylko obawiała się zewnętrznego wroga, wszak nie było w ich grupie mężczyzn by ich bronić. Klara obawiała się wybuchu zarazy na równi jak ataku zwierzoludzi, orków czy fanatyków religijnych. Była u kresu wytrzymałości i wiele by oddała za ciepły i wygodny kąt do spania.

31 Angestag, czas Nachhexen, rok 2522 KI
Gdzieś na Północnym Ostlandzie, obóz weteranów, wieczór

Grupa uchodźców początkowo starała się unikać głównych szlaków, jednak z czasem trudy przeprawy pozwoliły pokonać obawę przed tymi co mogli czyhać na szlaku. To co czyhało w dziczy było przerażające. Po kilku dniach, tracąc rachubę który to miesiąc oraz dzień tygodnia natrafili na obozującą grupę wojskowych. Klara w lot rozpoznała barwy Imperium, pozostałe kobiety zachęciła woń jadła. I gdy nie bacząc na nic cała gromada kobiet z dziećmi rzuciła się na jadło, Klara z ulgą odetchnęła orientując się, ze ośmiu wojów nie jest banitami. Byli to weterani wojny z Archaonem, wracali do domów.

Wojacy podzielili się prowiantem, którego mieli spory zapas. Dawali poczucie bezpieczeństwa zmęczonym kobietom. Ku uciesze Klary posiadali ogromne ilości bandaży oraz środków dezinfekujących rany. Wszyscy, wliczając w to Klarę tej nocy spali spokojnie.

32 Festag, czas Nachhexen, rok 2522 KI
Gdzieś na Północnym Ostlandzie, obóz weteranów, ranek

Całe zamieszanie zaczęło się nagle. Ciszę poranka przerwał wrzask, świst pocisków, bojowe wrzaski orków. Obóz weteranów i uchodzących kobiet z dziećmi został zaatakowany. Wartownicy leżeli w kałurzach własnej krwi. Orki, ubrane w skóry, uzbrojone w kiścienie, maczugi, czy też kamienne młoty mordowali wszystkich równo. Obojętne im było czy to kobiety, czy to dzieci, czy wojownicy. Weterani mimo że stawili zaciekły opór ponieśli spore straty. Połowa z nich zginęła, pozostali odnieśli rany. Uciekające i wrzeszczące z przerażenia kobiety z płaczącymi dziećmi na rękach wywołały chaos. Ci co zdążyli uciec ocalili życie. Reszta stała się posiłkiem dla urukazi. Gdy oddalili się, Klara miała ręce pełne roboty, gdyż wiele osób odniosło rany. Weterani, gdy tylko Klara skończyła łatać rannych, wydali jej rozkaz, traktując ją jako młodzika, by jako jedyny mężczyzna w grupie kobiet zebrał ich i przymusił do wymarszu. Sami weterani czuli się bezsilni wobec rozpłakanych kobiet, a młody medyk wydawał się być darzonym wielką estymą przez kobiety.

Ruszyli w pośpiechu. Orkowie mogli się zjawić w każdej chwili. Potrzebne im było schronienie. Musieli maszerować choćby całą noc. W marszu tym wiele kobiet i dzieci miało stracić życie…
Urukazi szli ich śladem.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.

Ostatnio edytowane przez Manji : 12-02-2015 o 12:42.
Manji jest offline