To co rzekła Autumm. Na potwierdzenie wystarczy chyba jak powiem, że bardzo miło wspominam "poboczny" wątek von Szanta, który dla mnie wcale nie był poboczny. Byłem przekonany, że cała historia (jak i te drobne wątki) są częścią czegoś większego (sand box), że do czegoś zmierzają i są w większym lub mniejszym stopniu zaplanowane/przewidziane przez MG!
Największą przyjemność sprawiało mi właśnie, gdy moje decyzje i pomysły przyczyniały się w jakiś sposób do pchnięcia fabuły naprzód. Nawet jeśli było to tylko wrażenie tzn. MG miał to zaplanowane (chociaż teraz okazuje się, że nie
) to uczucie, że miałem na coś wpływ i naginam rzeczywistość gry pod siebie jest świetne. I tu nie chodzi o to, żeby postacie Graczy brnęły przed siebie i co jakiś czas przystawały nad decyzją: "uciekam/walczę", "podkradam się/czekam" itp. Chodzi o to, a przynajmniej ja tak mam, żeby Gracze mogli coś sami pogłówkować i nawet pokrzyżować plany MG! Obie strony muszą być elastyczne.
Niestety muszę przyznać, że ja po wydarzeniach w Trudzie miałem problem na powrót odnaleźć się Orinem w przygodzie. Ale podsumowując, tak czy owak, gdy czytam, że w sesji miało coś być "tak i tak" a wyszło trochę inaczej "bo gracze" to znaczy tylko, że Gracze jak i MG odwalili kawał dobrej roboty
Greku, lepiej niż Ty (Wy? :P) takiej przygody bym nie poprowadził. Na przyszłość - moim skromnym, niewiele znaczącym zdaniem (bo doświadczenia jako MG nie mam żadnego) - większa elastyczność! (przynajmniej gdy w sesji masz takich przednich Graczy
no, z pominięciem mnie, bo czasem daje dupy :P). Co do fabuły to rzeczywiście troszkę szkoda, że tak poznajemy końcówkę. Przy takim rozmachu i stopniu tajemniczości... może trzeba było przed nami odkryć kilka kart? Cóż, nic tu teraz po takim gdybaniu, olejcie to :P Tak czy owak muszę przyznać, że sama konstrukcja fabuły to majstersztyk, takie lubię
Dzięki za świetną sesję!