Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2015, 13:30   #9
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Pierwszy z atakujących wilków nie podniósł się, cios musiał być naprawdę mocny. Zwierz który zaatakował sołtysa, a następnie został postrzelony przez Maxa, ledwie zdążył się podnieść a na jego i tak już zmaltretowaną głowę opadł ciężki młot Jonasa. Pozostałe trzy wilki, dotychczas trzymające się na uboczu zaczęły się powoli wycofywać. Jeden z nich był wyraźnie większy, postawniejszy oraz zdecydowanie lepiej odżywiony, prawdopodobnie był to basior.

Sołtys ranny leżał na ziemi, we wsi panował niezły rozgardiasz, słychać było krzyki uciekających w panice ludzi. Waightstill podbiegł do najbliższego domu, pod dachem wisiała kosa która przy jego wielkim cielsku wyglądała dość mizernie, ale przynajmniej nie musiał walczyć gołymi rękoma.
Erich dotarł do swojego domu bez większych problemów. Zamykając drzwi, kątem oka zauważył wilka. Zaczął się nad tym zastanawiać dopiero gdy znalazł się w środku. Ale przecież atak nastąpił z drugiej strony ... Po chwili cyrulik znalazł swoje narzędzia i był gotów aby wyjść i udzielić pomocy rannym.

***

Wrzawa po jakimś czasie ustąpiła, strażnicy podeszli do Jonasa a po krótkim słowie rozeszli się dwójkami po wsi. Został Sołtys, Jonas, jego dwoje strażników oraz pięcioro ochotników. Philipp nie wyglądał najlepiej, krwawił, lecz jego głos był dość spokojny i opanowany. Nawet mała rana, dla tak starego i schorowanego człowieka mogła być śmiertelna.

- No już, nic mnie nie będzie, nie martwcie się o mnie - zaczął mówić sołtys, starając się podnieść i oprzeć na łokciach

- Miałem dla Was zadanie, ale nic się nie stanie jak poczeka chwilę dłużej. Strażnicy rozeszli się po granicach wsi, pilnują żeby zwierzęta nie podchodziły. Wy musicie sprawdzić co się stało z mieszkańcami, ten ... atak, to była zmyłka. Sprawdźcie proszę czy wszyscy są cali i zdrowi. Część ludzi nie przyszła już nawet na spotkanie, jestem stary, ale mam dobrą pamięć i sokoli wzrok, zauważyłbym.


Sołtys chyba nie do końca czuł się dobrze, po tych kilku słowach z trudem położył się z na przygotowany wcześniej koc. Odezwał się Jonas:

- Nie martwcie się o niego, poradzimy sobie. Idźcie już, ludzie Was potrzebują.
 
Dekline jest offline