Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2015, 20:44   #4
Zajcu
 
Reputacja: 1 Zajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znany
Muzyka drogą do gwiazd.

- Zamierzasz podchodzić do najbliższego egzaminu? - dziewczynka trzymająca kurczowo skrzypce zapytała siedzącego obok osobnika. Bazując na zachowaniu dwójki, tylko oni liczyli się w całych zawodach. Przynajmniej o ile można było ten mały koncert nimi nazwać. Ziewnęła cicho, nie tyle z niewyspania, co raczej przyzwyczajenia. Nadal nie udało się jej znaleźć odpowiedniego celu dla drugiej “pracy”.
- To zależy, czy będę miał na to pieniądze. - odparł niewątpliwie mężczyzna, którego dokładny wygląd jak i twarz skryte były pod czarnym, miejscami poszarpanym płaszczem. - Nie teraz to następnym razem. - dodał, dostrajając swoją gitarę, by brzmiała odpowiednio, przynajmniej dla niego.
Dziewczyna oparła skrzypce o ścianę i poprawiła nieznacznie swoją czapkę. Jej zielone oczy wpatrywały się teraz w grajka, skupiając się na jego osobie. Zdawało się, że przestała nawet mrugać.

Ściągła noszony przeważnie na lewym ramieniu fragment pancerza, idealnie dopełniający jej mundur, jakby był jego integralną całością. Siedziała, a przez dłuższą chwilę jedynymi wydawanymi przez nią odgłosami było sporadyczne ziewanie.
- Nie wydajesz się szczególnie zmotywowany, czemu ciągle próbujesz? - zapytała.
- Hm… możliwe, że nie mam motywacji. Sam nie wiem. - odparł mężczyzna skryty pod płaszczem. Nie wydawało się, by krył się pod nim z jakiś konkretnych przyczyn. Najwyraźniej uznał, że tak mu najwygodniej. - Tego czemu i czy ciągle próbuję… też nie wiem. Można powiedzieć, że dużo rzeczy nie wiem. - zakończył z lekką wesołością w głosie.
- Znasz chociaż swoje imię? - zapytała, nachylając się nieco w jego stronę. Jej pośladki oderwały się nieznacznie od łydek, na których przed chwilą siedziała, psując tym samym tradycyjny wzorzec zachowań. Z drugiej strony… przecież w takim miejscu i tak nikt go nie znał.
- Sądzę, że i w tym temacie moja odpowiedź nie ulegnie zmianie. Nie wiem. - Mężczyzna wstał z pozycji siedzącej z plecami opartymi o ścianę. Sprawiło to, że dziewczyna mogła ocenić jego wzrost na około metra dziewięćdziesięciu. - W jakiejś książce widziałem takie fajne słowo, które uznałem, że nadaje się na moje imię, ale zapomniałem.
- Ale wołają na ciebie Grajek, tak? - dopytała się, spoglądając w górę, starając się zyskać nieco lepsze spojrzenie na twarz gitarzysty. Jej zielone oczy zdawały się świecić, jednak z pewnością było to tylko przywidzenie.
- Tak. Ale to dlatego, że mam gitarę i coś na niej umiem zagrać. - odparł rozmówca, a Hermes mogła poczuć na sobie jego spojrzenie. - Ale to bardziej, ten no… przezwisko niż imię. Kto by się tym przejmował w ogóle.
- Jak możesz grać, nie wiedząc nic o sobie? - zapytała. Jej pośladki ponownie opadły na swe miejsce na łydach. Dopiero teraz można było ujrzeć, że wykorzystywała część swego płaszcza jako poduszkę.
- Skąd więc bierzesz inspirację? - zapytała, mrugając oczyma.
- Nie wiem. - padła odpowiedź, która z pewnością przez dłuższy czas wpisze się w repertuar odpowiedzi Grajka. - Można powiedzieć, że to nie ja gram a moje ciało. Ono pamięta jak to się robi. I to chyba wystarcza. Tak mi się przynajmniej wydaje. A że z głodu jeszcze nie umarłem i nie muszę moknąć na deszczu, to widać nie jestem w tym sam.
- Nie próbowałeś szukać odpowiedzi o swojej przeszłości w muzyce, którą grasz? - zapytała, kładąc dłonie na kolana. Wyprostowała się nieco bardziej, jednak nie pomogło to w żaden sposób z nieistniejącym wręcz biustem. Z całą pewnością jej muzyka nie zyskiwała na dodatkowych, znajdujących się wyjątkowo blisko ciała, wzmiacniaczach.
- Jeśli grasz na gitarze, to z pewnością łączysz to ze śpiewem, słowa nie biorą się z nikąd, wiesz? - zapytała.
- Żeby szukać odpowiedzi, najpierw muszę znać pytania, które chcę zadać. I tutaj pojawia się problem. - mężczyzna przejechał po strunach. Zadowolony z wydanego dźwięku odłożył instrument pod ścianę. - Nie wiem, czy chcę je zadać, bo odpowiedzi mogą mi się bardzo niepodobać. A co do śpiewu… Tak coś tam śpiewam. Ale skupiam się głównie na samej grze.
- Znasz chociaż swój przydział? - zapytała, wbijając wzrok w ziemię. Najwyraźniej podryw na amnezję nie okazał się na niej skuteczny. Miała wystarczająco wiele pytań o strukturę tego miasta i wieży, by nie interesować się żywotem innych.
- Powiedzmy, że znam. Znaczy się doświadczalnie sprawdziłem, z którą klasą mogę się identyfikować najbardziej. - padła niezbyt konkretna odpowiedź.
- Mhm - mająca zaledwie półtorej metra wzrostu dziewczynka, klęcząc, nie sięgała swemu rozmówcy nawet do pasa. Jej krótkie, białe włosy w połączeniu z chraktrerystyczną czapką całkowicie zakrywały jej twarz, przynajmniej gdy celowo nie wpatrywała się pod nienaturalnym kątem w Grajka. Z delikatnych, jasno różowych warg, wydobyło się ciche, acz niewiarygodnie przyjemne nucenie. Melodia przywoływała nostalgię, oraz tęsknotę za domem. Hermes jej nie odczuwała, przecież znalazła się w wieży za karę, a teraz zamierzał wykorzystać to w najlepszy, dla siebie, sposób.
Dziewczyna podniosła nieznacznie wzrok, raz jeszcze spoglądając na twarz gitarzysty. Melodia ucichła, a na jej twarzy pojawił się skromny, pokrzepiający serca uśmiech. Ewentualny urok, który niewątpliwie dało się znaleźć w dziewczynie zepsuło kolejne ziewnięcie. Lewa dłoń zasłoniła usta, lecz przez ułamek sekundy można było ujrzeć olśniewające swą bielą zęby. Na twarzy pojawił się rumieniec wstydu, Hermes nie potrafiła zapanować nad tym odruchem. Od testu, który doprowadził ją na to piętro, miała ogromne kłopoty z sennością. Po blisko miesięcznych obserwacjach odkryła optymalną dla niej długość snu. Pół doby było czasem, którego nie mogła tak łatwo porzucić, zwłaszcza, gdy w ambasadach Emperii spała po zaledwie sześć godzin.
Brak oznak niewyspania na jej twarzy świadczył jednak o uległości dziewczyny, która nie mogła ścierpieć ciągłego ziewania i bólu głowy. Zwłaszcza, gdy ciągle wypełniała wytyczone przez siebie cele w swej drugiej, zdecydowanie bardziej lukratywnej, pracy.
A jednak była na tym koncercie, czy może raczej przesłuchaniu stworzonym ku uciesze powszechnie znanego latarnika. Ba! Spędziła sporą część dnia zmywając ze swego umysłu zmęczenie i oddając się wycieczce po błogiej krainie snów.
Makai, najzdolniejszy w swojej klasie. Z pewnością był łakomym kąskiem, zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę jego obecną pracę. Dziennikarz, on musiał wiedzieć o większości godnych uwagi miejsc.
- Znasz w mieście jakieś warte odwiedzenia miejsca? - zapytała po dłuższej chwili, tym razem nie unosząc jednak głowy. Jedynym, co widział grajek, była czarna czapka-oficerka i wypadające spod niej włosy.
Gdy tylko dziewczyna przestała nucić skryty pod płaszczem mężczyzna podjął melodię. Zaprezentował tym dobre ucho i sprawne gardło, chociaż w jego wykonaniu brzmiało to odrobinę inaczej. O ile samą melodię mógł odtworzyć, o tyle nie potrafił w odpowiednich miejscach nacechować jej znanymi Hermes emocjami. Dopiero gdy dziewczyna zadała pytanie przerwał nagle, zupełnie jakby teraz uświadomił sobie co robi.
- Mało czasu spędzam poza swoim podwórkiem. Znam co prawda kilka klubów, ale nie wiem czy można je nazwać miejscami wartymi odwiedzenia. Bardziej to takie średniej jakości, jeśli nie podrzędne miejsca.
- Wieża pozwala nam odwiedzić różne światy, chyba warto czerpać naukę z każdego z nich? - odpowiedź, która wyszła z jej ust, była idealnym przedłużeniem myśli, którą powinien nieść ze sobą każdy ambasador. W dodatku było tutaj tak wiele osób, a każda pochodziła z innego kraju. Jedynym smutnym elementem była niemożność powrotu do swej ojczyzny. Czy pierwotna profesja dziewczyny miała tutaj jakiekolwiek zastosowanie? Może gdyby osiągnęła znacznie wyższe piętro, czy została Rankerem. Wtedy zdołałaby pomagać byłym mieszkańcom jej świata.
- Chyba tylko tak można przygotować się na to, co ma nadejść? - dodała, wskazując na powód swej wypowiedzi.
- Widzisz, tutaj pojawia się ten sam problem co z poszukiwaniem odpowiedzi dotyczących tego kim jestem. - odpowiedział mężczyzna, po chwili milczenia. - W poszukiwaniu wiedzy mogę trafić na kogoś, kogo nie znam, a kto zna mnie. I mogą się wywiązać z tego nieprzyjemności. - płaszcz na chwilę przestał tak szczelnie okrywać sylwetkę rozmówcy Hermes, a ta miała okazję zobaczyć jego twarz. - Straciłem już trzy piętra. Nie wiem czy wiedzę o nich uda mi się kiedykolwiek odzyskać. Dlatego zamiast poznawać wszystko dookoła poznaję siebie, a raczej to na co mnie stać. Wtedy przynajmniej będę wiedział, że daję z siebie wszystko by stawić czoła moim problemom.
Mniej więcej po tych słowach olbrzymi trębacz stoczył się ze sceny, zaś wyposażony w słuchawki i doczepiony do nich mikrofon organizator, ruchami ręki zaczął poganiać Hermesa, by ta wkroczyła na scenę.
- No to udanego przestawienia. - powiedział mężczyzna, a gdyby tylko dziewczyna widziała jego twarz zobaczyłaby, że się przyjaźnie uśmiecha.
Dziewczyna położyła ręce na ziemi, wykorzystując je jako pomoc do podniesienia swego ciała. Jednak jej sylwetka nie pozostawiała złudzeń, była lekka jak piórko, więc prawdopodobnie stan jej mięśni był godny pożałowania. Może zwyczajnie nie potrzebowała siły fizycznej?
Wstała i lekkim krokiem ruszyła na scenę. Jej lewa dłoń trzymała skrzypce za gryf. Nawet uciążliwe ziewanie opuściło jej skromną osobę, pozostawiając skromną dziewczynę samą sobie. Jej muzyka miała przemówić za nią, a wszystko inne było zwyczajnie zbędne.
Gdy stanęła na środku sceny, ściągła czapkę i odłożyła ją na podłogę. Uśmiech niepozornej dziewczyny nie mógł przygotować słuchaczy na to, co miało się wydarzyć. Powoli uniosła smyczek do góry, oparła skrzypce o swe ciało, potrzymując je lewą ręką. Opuszki jej palców nieśmiało zetknęły się ze strunami.

https://www.youtube.com/watch?v=sVYVcNt8F9k

Smyczek musnął instrument delikatnym niczym pierwszy pocałunek nowego kochanka, pierwsze zetknięcie się z piersiami swej kochanki, wydając pierwsze dźwięki. Melodia powoli rosła, rozwijając się w coraz piękniejszy utwór. Kolejne nuty wydostawały się z instrumentu niczym zrodzone z przyjemności mruczenie. Gdyby skrzypce posiadały świadomość, z pewnością nie opuściły by ręki swej panienki. Każdy dźwięk był zrodzony z przyjemności, którą sprawiała nie tylko przelewającemu jej duszę medium, ale i wszystkim słuchaczom.
Jej zielone oczy błyszczały, gdy dziewczyna słyszała rozbrzmiewającą pieśń. Pomyśleć, że w Nusk znali ją wszyscy, tutaj zaś - przeważnie była nowością. Na jej ciele pojawiały się drobinku potu, a pieszczoty których podmiotem był instrument nabierały na intensywności.
Hermes dyszała nieco ciężej niż na początku, najwyraźniej kompozycja była niesamowicie wymagająca dla ciała muzyka. Nieznaczne ruchy jej ciała sprawiały, że czarny płaszcz o zielonym wnętrzu tańczył, uzupełniając przedstawienie o wspaniałe tło.
Cisza była elementem, który jednoczył wszystkich słuchaczy. Najwyraźniej nikt nie chciał przerwać dzieła dziewczyny, a gdy instrument znajdujący się w jej panowaniu zamilknął, w pomieszczeniu pierwszy raz od dawna nie istniał żaden dźwięk. Pojedyncza sekunda, która ukazywała jaką potęgę miała ta melodia, odeszła w niepamięć gdy instrument rozbrzmiał raz jeszcze.
Na czole dziewczyny widać było kolejne krople potu, a kompozycja powróciła, jak gdyby nigdy nie zamilkła. Tym razem jednak tempo było znacznie szybsze, przytłaczając wielkością kolejnych dźwięków, jak i umiejętności dziewczyny. Kochanek, czy też kochanka, którą był instrument wydawała niesamowite, budzące się z wieloletniego oddania, dźwięki. Melodia urwała się gwałtownie, a Hermes z trudem patrzyła na zgromadzonych. Wzrokiem odszukała Makaia i spojrzała za niego.
Młody chłopak był trudny do rozgryzienia. Co prawda na sali nie było dużo osób, jednak po reakcji większości dało się dostrzec podziw i zadowolenia z oglądanego pokazu. Jednak latarnik jedynie miarowo stukał w klawiaturę która przesyłała odpowiednie znaki w postaci sygnałów do komputerów, jakimi dla dzienikarza były latarnie. Jednak gdy dostrzegł spojrzenie młodej dziewczyny, uśmiechnął się do niej nieznacznie i wykonał delikatny ruch głową, jak gdyby mówił “tak”. Nie mogła jednak dłużej nazwiązać kontaktu, bowiem Grajek już czekał na swoja kolej, a organizator niewidocznymi dla widzów ruchami, pokazywał jej by opuściła scenę.
Hermes ukłoniła się głęboko, odsuwając skrzypce na lewą stronę swego ciała. Prawą dłonią podniosł oficerską czapkę i powoli podnosiła się. Gdy osiągnęła pion, obróciła się na pięcie, a jej prawa dłoń zakryła głowę nakryciem. Niepozorna i niewinna dziewczyna opuściła scenę, a wraz z nią uszły z niej ostatnie elementy wzniosłości.
Gdy weszła za kurtyny, czekający na swą kolej widzieli, jak wymagająca była zagrana przez nią melodia. Czoło dziewczyny było skropione potem, a w kącikach oczu widać było pojedyńcze łzy.
Pociągnęła nosem i przetarła swą twarz. Jej oczy szukały swojego następcy, by, po ewentualnym zlokalizowaniu, uśmiechnąć się pokrzepiająco.
 
Zajcu jest offline