Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2007, 21:03   #17
Geisha
 
Reputacja: 1 Geisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumny
Phoebe Valmare

Phoebe siedziała w milczeniu, grzebiąc łyżką w swojej porcji tego... czegoś, i nie raczyła nawet obdarzyć spojrzeniem wrzeszczącego na podium McLennita. Starała się nie patrzeć na kuszący widok za oknem - było w nim coś, co powodowało, że jej serce ściskała tęsknota nie do opanowania. Skupiła się na więc na czymś innym i w jej umyśle formował się teraz obraz delikatnego dymu tytoniowego unoszącego się z papierosa, próbowała przypomnieć sobie jego smak. Wtedy właśnie zaczęły się krzyki. Ktoś uciekał. To zainteresowało Phoebe, razem z innymi wstała i przechyliła się przez stół, by zobaczyć coś z tego, co działo się na zewnątrz. Zacisnęła mocno kciuki za chłopaka, ale był to tylko zwykły odruch, gdyż w głębi duszy wiedziała, ze biedny głupiec nie ma szans. Po chwili zamieszanie zmieniło się w prawdziwą panikę. Ktoś wrzeszczał, rozhisteryzowany tłum rzuca się na strażników, jedna z dziewczyn przy oknie zalana krwią wychowawcy tracą całkowicie kontrole nad sytuacją; Phoebe obserwowała te wydarzenia z rosnącym niepokojem, nie za bardzo wiedząc, co ma robić. Pierwszym jej odruchem było rzucenie się w stronę drzwi, jednak szybko zrezygnowała z tego zamiaru. Zbyt ryzykowne, jej zdrowy rozsądek podpowiadał jej, by została na miejscu, inaczej czeka ją kara. A tak.. może dadzą jej upragniony spokój... W końcu szanse na wydostanie się z terenu zakładu były mizerne, a i poza tym perspektywa ukrywania się nie była zachwycająca.
I wtedy właśnie zobaczyła ją. Dziewczyna o pięknych blond lokach, która siedziała przy stoliku obok niej, i chyba nawet się przedstawiła, stała teraz zupełnie sama w drzwiach werandy na tle wzgórz, a jej rozpaloną z emocji twarz owiewał wiatr. Wyglądała jak księżniczka, jak... jak z marzeń. Dziewczyna zeskoczyła w dół, a jej złote włosy popłynęły za nią, i nagle Phoebe ponad wszystko zapragnęła być na jej miejscu. Poczuć ten wiatr na twarzy, ten powiew wolności, jakże prawdziwy w takiej sytuacji...
Zaczęła przeciskać się w stronę werandy miedzy opustoszałymi stolikami, starając się unikać biegających chaotycznie po sali osób, gdy zobaczyła, jak jeden ze strażników zaalarmowany krzykiem którejś z wychowawczyń „Uwaga!! Weranda!!” biegnie w jej stronę, roztrącając po drodze spanikowanych wychowanków. Phoebe starając się uniknąć wyciągniętego w jej kierunku łapska potknęła się o przymocowane do podłogi krzesło i straciła równowagę. Oparła się o stół, a jej dłoń spoczęła na leżącym na nim widelcu. Dziewczyna złapała go kurczowo i, wziąwszy zamach, z całej siły wbiła go w udo mężczyzny. Krzyk nie tyle bólu, co wściekłości rozszedł się po sali, królując nad wszystkimi innymi dźwiękami. Strażnik złapał się za nogę, a Phoebe biegła ku wolności z zakrwawionym widelcem w dłoni. Biegła najszybciej jak mogła, ale nie po to, by delektować się chłodnym powiewem wiatru. Biegła, bo czuła, że tym razem naprawdę ma przesrane...
 
__________________
Oto tańczę na Twoim grobie;
Ty, który wyzwałeś mnie od Aniołów...

Ostatnio edytowane przez Geisha : 29-03-2007 o 22:13.
Geisha jest offline