Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2015, 23:47   #113
Lord Cluttermonkey
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
13 Kaldezeita 2514 KI, wieczór

wioska Nonnweiler

Zmęczony, gorączkujący Felix choć z coraz większym trudem trzymał się na nogach starał się słuchać, rozumieć i analizować.

- Potrafisz ocenić ilu ich jest? Gdzie obozują i czy na stałe?

- Nie. Mają dość dobrze rozstawione czujki. Więc pewnie są dość liczni. Choć po moim wypadzie na pewno jest ich o dwóch mniej. Trzeci albo nie żyje albo jest kaleką.

- Jeżeli nie są w stanie zdobyć wioski to odejdą lub będą czekać na wsparcie. Należy zawiadomić sąsiadów i wystawić czujki. Dwie, na drodze do nas i Eutzsch. W składzie trzech konnych z zadaniem obserwacji za dnia, bezwzględnego unikania walki i informowania o ruchach nieprzyjaciela. W nocy nie da rady wystawić czujek bo w nocy jesteśmy ślepi, więc warta na palisadzie to wszystko co można zrobić. Powinniśmy mieć jeszcze wyznaczonych gońców i wszyscy powinni być gotowi by w godzinę zebrać się z bronią i ruszyć na odsiecz sąsiadom. Jeżeli zbiorą się i zaatakują to bez pomocy ani my ani Eutzsch pewnie nie odeprze ich.

- Musimy rozstawić pułapki przed palisadą. Wilcze doły dobrze zamaskowane czy co tam jeszcze damy radę wymyślić. Musimy ich wykrwawić już na etapie podejścia. Przydałaby się również zabezpieczenia już za palisadą. Gdyby ją sforsowali.

- I rów z wodą wykopać wokół palisady - dodał Clausen.

-Dobry pomysł, co tylko się da co tylko się da - ocenił elf.

- Jeżeli się da ustanowić komunikację przez jezioro z Elsnigk to wiele nam to da. O ile w razie Heisterbach w razie ataku jest same o tyle mają bardzo dobre miejsce do obserwacji, czy więcej band się schodzi - z pamięci przytoczył założenia przedstawiane w imperialnym podręczniku taktyki w zakresie zabezpieczenia pozycji.

- Straciliśmy dzisiaj męża, który mógł nam wiele pomóc - zaczął staruszek Nimptsch. - Sidortschuk jako żołnierz był zręczny nie tylko w pośledniejszych ćwiczeniach, których można wyuczyć każdego chłopca o silnych członkach i bystrych oczach, ale i we wszystkim, co wymagało zmyślnych sposobów i co wiązało się z rozkazywaniem większym lub mniejszym grupom ludzi... Bez niego jesteśmy jak bez dowódcy - powiedział ponurym głosem. - Co to był za człowiek. Żałujcie, że nie znaliście go lepiej. Wciąż zgłębiał wiedzę bitewną i czasami nocą widywałem go nachylonego nad kawałkiem wygłazonej kory, cierpliwie i z trudem spisującego nieforemnym pismem przypadki łamania oblężeń, prowadzenia natarcia i tym podobne. W swoim życiu widział o wiele więcej niż większość mieszkańców tej doliny.. Będziemy go wspominać z wdzięcznością, a jego żonie i dwóm osieroconym synom zapewnimy należyte wsparcie.

- Heinz-Werner, syn Sidortschuka, dzisiaj powiadomił Eutzsch i Elsnigk - oznajmił Clausen. - Chociaż nie ma co ukrywać, po Heisterbach to my jesteśmy najłatwiejszym celem dla ataków ze strony Fensterbach. Ten przeklęty las…

- Nie postąpiłbym tak na ich miejscu - odpowiedział Felix przypominając sobie ułożenie terenu- Sprytnie siedzą w okolicy Fensterbach i blokują nam komunikację i możliwość współdziałania z Heisterbach. O wiele korzystniejsze byłoby dla nich zdobycie Eutzsch. Wtedy jakikolwiek zorganizowany opór z naszej strony nie będzie miał szans i sensu. Ale dajmy się wypowiedzieć zwiadowcy. Bez niego możemy tylko myśleć o obronie a tym się nie wygrywa.

- Eutzsch może otrzymać wsparcie od Nonnweiler i Elsnigk w razie napaści. My moglibyśmy się poczuć bezpiecznie, gdyby pomoc Heisterbach była pewna... A tak to myszy siedzą cicho pod miotłą. Coś mi się tutaj nie podoba - przyznał Pit.

-Mi też!- zapewnił elf. - Wszelkie strategie zakładajcie jakby ich nie było. Coś jest z nimi nie wporządku. I to nie jedyna niepokojąca wieść. Na terenach Fensterbach widziałem trochę śladów kopyt. Krążyły tu i tam jakby robiły zwiad, była też wysuszona baryłka po piwie. To raczej ślady po ludziach. Dziwne o tyle, że za blisko zwierzoludzi. Chyba że obie grupy współpracują.

- Czy mieszkańcy Heisterbach od zawsze są tacy nieufni i przesądni? - zapytał podejrzliwie Iwan. - Z opowieści naszego towarzysza wynika, że woleliby by nikt nie zakłócał ich spokoju. Skoro od jakiegoś czasu wiedzieli o zwierzoludziach, to dlaczego pierwsi nie przysłali jakiegoś gońca, który by was ostrzegł?

- Pewnie gdy zauważyli zwierzoludzi, odwaga uszła z nich jak woda - rzekł Nimptsch. - Wasz towarzysz wspomniał, że nie ruszają się poza palisadę. Jeśli mają dostatecznie dużo zapasów, mogą w ten sposób spędzić całą zimę i nic na to nie poradzimy.

- Tak się zastanawiałem… - Bramin zaczął ostrożnie. - Powszechny jest w tych okolicach kult Taala?

- Cichaj. - Thurin syknął na towarzysza. - Rozumiem, o co idzie ci… ale takie pytania napytać nam mogą biedy. Zresztą… teraz rzekłeś już.

- Dziwnym by było, gdybyśmy go nie czcili, mieszkamy przecież w pobliżu wielkiego Steigerwaldu... Wybaczcie, ale nie rozumiem intencji waszego pytania, panie - powiedział Nimptsch.

- Ja też nie. - mruknął Thurinsson, z właściwą dla siebie delikatnością.

Wszystkie oczy zwróciły się w stronę Iwana, jakby wyczekując wyjaśnienia.

“Zaczyna się”, pomyślał Thurin i pokręcił włochatą głową.

- Iwan, drodzy moi - rzekł krasnolud. - po prostu lubi wiedzieć wszystek o otoczeniu swym. Ja też, ale on gadatliwy bardziej, sami rozumiecie.

- To naprawdę nic wielkiego - zwrócił się do Thurina i mieszkańców. - Nie zwykłem zawierzać plotkom, jednak gdy podróżowaliśmy z karawaną, jeden ze strażników napominał coś o wiosce w okolicy, w której pod przykrywką tego kultu czczeni są zapomniani bogowie i duchy natury. Przypomniałem sobie o tym gdy wspomnieliście o znalezionej ludzkiej czaszcze z tym wyrżniętym napisem. Prawdopodobnie to zwykły zbieg okoliczności, ale wolałbym się upewnić, czy nie słyszeliście o żadnych dziwnych zwyczajach tamtejszych mieszkańców.

- Tak długo jak to nie jest Myrmida, pani taktyki, kto kogo wyznaje jest drugoplanowe- wciął się Felix - Liczenie na pomoc z Heisterbach to pobożne życzenie. Nawet gdyby chcieli ruszyć na odsiecz nie wiemy czy możemy skutecznie o tą pomoc prosić. Dlatego na miejscu wroga zająłbym wpierw centralne Eutzsch i uderzył w naszą możliwość komunikacji i organizacji. Niby mogą dostać wsparcie od nas tutaj i z Elsnigk, ale tylko jeżeli o nią poproszą. Zaryzykowałbym nocny szturm z odcięciem drogi ucieczki a potem spokojnie wybił pozostałe trzy wsie. Ryzykowne, ale wykonalne i w jedną noc zyskuje się kontrole nad całą okolicą. W nocy nie możemy wystawić czujek, ale możemy choć to ryzykowne wysłać kilku ludzi na wschód od wioski by przenocowali i w razie ataku niezauważenie udali się po pomoc.

- Możemy wystawiać czujki. Ja się nadaję, inni przedstawiciele starych ras również.- zasugerował elf.

- Dobrze mówisz, Felixie. Każdy odpowiada za własną duszę... - westchnął staruszek.

- Wysyłać ludzi w pole? Przecież to samobójstwo - wtrącił się Clausen.

- Ryzykowne. - odpowiedział czarodziej. - Nawet bardzo. Jednak ktoś kto zna teren i wie jak się ukryć byłby wstanie tego dokonać i przeżyć pewnie bez większych kłopotów. Sam bym tego nie zrobił bo nie potrafię. Tylko nie mam lepszego pomysłu, jak zawiadomić naszych przyjaciół jeżeli napadną nam na wszystkie bramy na raz.

- Zwierzoludzie mają wyczulone zmysły do granic absurdu. - rzekł elf. Nie udało mi się ani ukryć ani nawet uciec choć jestem szybszy od przeciętego człowieka. Zwęszą każdego, jeśli się wystarczająco zbliżą.

- Jak dla mnie - rzekł Thurin - lepiej pozostać tu, w Nonnweiler. Ale jeśli ktoś, na ochotnika, zaznaczam, chcę iść… to jego sprawa, czyż nie?

- Ukryć się to słowo klucz - ciągnął Clausen. - Chyba nikt nie zamierza się pod tym względem ścigać z tymi leśnymi diabłami... Dostaliście, dostaliśmy już jedną nauczkę pod tym względem.

- W razie czego przywieźliśmy ze sobą spory arsenał - powiedział Iwan. - Na wypadek ataku będziemy więc mogli użyczyć go wam. Jednakże teraz proponowałbym go gdzieś ukryć. Nie wiadomo czy nie pałęta się po okolicy więcej jednostek najemników na usługach księstwa, a taka ilość uzbrojenia mogłaby zostać przez nich niezbyt pozytywnie odebrana.

- Pokaż mi go potem przyjacielu, lepiej wiedzieć co ma się pod ręką.

- Jak już mówimy o rzeczach pod ręką… - Thurin pierdnął. - Jak stoimy z zapasami?

- Jesteśmy przygotowani na śnieg, ale to chyba nie najgorsze, co czeka nas tej zimy...

- Nadchodzi zima… - krasnolud zamyślił się. - Tak, czy siak, powinniśmy przejrzeć zapasy. I zapewne zmiejszyć racje. Lepiej nie najeść się do syta, niźli później głodować. My krasnoludy, radzimy sobie na chlebie z kamiennej mąki i dobrym piwie, ale tu nie ma, bez urazy, dobrego piwa. To krasnoludzkie, przygotowane na oblężenia, jest gęste tak bardzo, że można je kroić nożem… hm… tak, czy siak, trzeba przejrzeć zapasy.

- Dobre piwo to ma Thönnessen z Heisterbach. Jak chcesz, to możesz się przejść - zażartował któryś z Nonnweilerczyków.

- Wracając jeszcze do planowania naszego przeżycia, - wtrącił Felix trzymając się za brzuch i zastanawiając się ile tego życia mu zostało jeżeli jutro będzie równie owocne co dziś - elf i krasnoludy nie mogą ryzykować. Każdy człowiek jest do zastąpienia innym, oni widzą w ciemności. Nikt inny nie. Przez to są zbyt cenni by ryzykować ich życiem. Jest ich akurat trzech na trzy warty od zmierzchu do świtu. Nie wiem czy coś więcej na dziś wymyślimy. Z pewnością trzeba spotkać się z starszymi innych wiosek i dowiedzieć się jakimi siłami dysponujemy i w co uzbrojonymi.

- Nie jestem jakimś porcelanowym dzbankiem, by się ze mną tak delikatnie obchodzić. - Thurin poklepał się płaską dłonią po brzuchu. - A co do Heisterbach, powiem tyle, że jeśli masz tyle energii, by żartować sobie ze mnie, to lepiej sam tam pobiegnij. Bo ja bardzo nie lubię, jak się ze mnie żartuje… żartownisiów zwykłem wybebeszać.

 
Lord Cluttermonkey jest offline