Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2015, 00:09   #6
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Lillian przywitała awarię autobusu z radością, traktując przymusowy postój jako wybawienie od konieczności tłoczenia się w ciasnej, rozklekotanej tubie razem z bandą dupków, których najchętniej wsadziłaby w rakietę i wystrzeliła w kosmos. Nie znosiła swoich rówieśników, a rówieśnicy odwzajemniali wszelkie negatywne uczucia, jakimi mrukliwa i wycofana z życia społecznego dziewczyna wręcz emanowała. Ubrana w obszerną bluzę z kapturem poprzebijaną masą agrafek, dziurawe spodnie, ubłocone do granic przyzwoitości trampki i z parcianym plecakiem przewieszonym przez ramię, stanowiła kontrast dla wypindrzonych panienek. Tych wszystkich Gwiazdeczek, co szkolny spęd bydła pomyliły z paryskim wybiegiem.
Wycieczka szkolna - sama koncepcja budziła w Ortis grozę, pomieszaną z dużą dozą niesmaku. Nie miała pojęcia czemu matka zmusiła ją do udziału w tej farsie. “Dowiesz się czegoś nowego, poznasz bliżej kolegów z klasy i będziesz się dobrze bawić” - powiedziała tym irytującym, wszystkowiedzącym tonem, nieznoszącym najmniejszego sprzeciwu. Oczywiście ojciec zaraz zawtórował swej połowicy, a jego przytakująca energicznie głowa przywodziła na myśl ozdobnego pieska, umieszczanego zazwyczaj na tylnej półce samochodu.

Poznać bliżej kolegów...taaa, jasne. Zupełnie jakby Lillian miała na to chociażby cień ochoty. Lubiła ciszę i miała swój własny, szkicowany na przeróżnych kartkach świat, do którego nie wpuszczała nikogo z zewnątrz. Czasem ktoś próbował wtargnąć w jej prywatną strefę z buciorami, zalewając potokiem pytań, kiepskimi żartami, lub najzwyklejszym w świecie, międzyludzkim skurwysyństwem. Nie raz i nie dwa wracała do domu z porwanymi ciuchami, pociętym plecakiem i podrapaną twarzą, aż pewnego pięknego dnia przyniosła do szkoły łańcuch od roweru i na długiej przerwie ostatecznie wyjaśniła z koleżankami wszelkie nieporozumienia. Od tamtej pory reszta panienek atakowała ją tylko słownie, ale z pustych gróźb Ortis niewiele sobie robiła. Storz stwierdził kiedyś, że w olewaniu tego, co się do niej mówi, Lillian zdobyła już dawno czarny pas.

Swoim zwyczajem wytoczyła się z autokaru ostatnia, spoglądając spode łba na zebrany przy poboczu tłumek. Mieli drałować do jakiejś wiochy, super. Spaceru Gwiazdeczki na bank się nie spodziewały, inaczej darowałyby sobie te niebotyczne szpile, bardziej pasujące do tandetnego pornosa, niż czegokolwiek innego. W tym się prawie nie dało chodzić, nie mówiąc o bieganiu, kopaniu...a nawet szybszym marszu.
-No to już wiemy kogo odstrzelić na początku - parsknęła do siebie i z rękami w kieszeniach ruszyła za tłumem. Kilka chwil później usłyszała swoje nazwisko, wypowiedziane gdzieś z lewej strony. Obróciła niechętnie głowę i widząc Goro ofukała go, sięgając do kieszeni. Po chwili wyciągnęła z niej słuchawki i z ostentacyjne wsadziła je do uszu, odgradzając się od zbędnego gadania solidną dawką decybeli.



Pełen przerażenia pisk był na tyle intensywny, że przedarł się przez muzykę...co stanowiło poniekąd spore osiągnięcie. Wpierw Lillian myślała, że ktoś szlachtuje świnie, zaraz jednak doszło do niej, że to przecież niemożliwe. Po cholerę ktokolwiek miałby robić coś takiego pośrodku totalnego zadupia? Skonsternowana podniosła wzrok, przestając podziwiać własne buty. Wyłączyła muzykę i zaciekawiona rozejrzała się dookoła. Dopiero wtedy dotarło do niej, że znajdują się pośrodku pola kukurydzy, a naczelna Gwiazdeczka o mały włos nie poszczała się w stringi przez stracha na wróble. Ortis tak rozbawiła ta sytuacja, że nawet odcięła się Wardowi, lecz gdy oko jego kamery spojrzało prosto na nią, odwróciła się na pięcie i odpalając Ipoda, zniknęła w tłumie.

Unikała go aż do samego Old Harvest. Jeszcze tego brakowały, by jej morda znalazła się w jakim reportażu, szkolnej galerii, lub innym chujostwie. Jakaś część jej duszy byłą ciekawa co za idiota przyjmie pod dach cały tabun rozpuszczonej jak dziadowski bicz młodzieży...albo kto zapłaci za ich nocleg w motelu...o ile podobnie zapyziała dziura wiedziała czym motel w ogóle jest.
Wściekła i zmęczona ludzką gadaniną, Lilian jedynie pokręciła głową na wieść o zniknięciu parki. Dla niej mogliby już nigdy nie wrócić.
Świat dużo by na tym nie stracił.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 10-03-2015 o 00:17.
Zombianna jest offline