Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2015, 18:18   #9
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Na podróż nie narzekał Viktor, o nie. Leżał sobie na siedzeniu, nogi podpierając na miejscu naprzeciwko, bo akurat zostało tam troszkę, ale troszeczkę wolnej przestrzeni bo siedział tam Gordon zwany również Śnieżynką. Przynajmniej przez Viktora. Przynajmniej w myślach. Głowę miał nisko choć nie kładł jej na siedzeniu, bo cholera wie kto co tam robił jak siedział, ale i tak nie interesowało go co za oknem. Podrzucał sobie piłkę do bejsbola raz wyżej, raz niżej, marząc sobie o rzuceniu nią z pełną siłą, w którąś z wystających, rozgadanych, roześmianych, zidiociałych głów. Gdy się zatrzymali usiadł już i podwiązał mocniej glany, włożył w środek nogawki i czekał cierpliwie co też wymyślą Bardzo Dorośli i Bardzo Rozsądni Opiekunowie.

Zarzucił sobie wojskową, zieloną torbę, której nie zapełnił rzeczami choćby do połowy na plecy i ruszył przodując, zauważając sporą tendencję do zostawania w tyle wśród swoich rówieśników. Gordona rozumiał, bo ten nie wyrabiał, ale reszta idiotów i tępych cip... tak, dajcie się prowadzić i sprawdzić ciemny obszar przed wami dla życiowych nieudaczników, którzy mają jedną z najbardziej poniżających prac.

Pochód ciemnych lasem przerażał go w takim samym stopniu w jakim powrót ze szkoły do domu po swoim osiedlu w środku dnia, czyli za dzieciaka przyprawiał prawie o zawał, a teraz było mu to absolutnie obojętne. Bardziej niż ciemnych, starych drzew, wolał wystrzegać się kosy pod żebra od jebanego czarnucha.
Splunął w bok, przypadkiem pod nogi jakiejś dupery, która wetknęła sobie słuchawki w otwory i i tak chyba tego nawet nie zauważyła. Nawet jeśli to niewiele go to obchodziło.
W ogóle było dość nudno, dopóki Ekstra Dupera nie przestraszyła się na widok stracha na wróbla. Co niby innego miało stać na środku pola o takiej porze?
Viktor uśmiechnął się pod nosem, ruszając do przodu nieco przyspieszając tempo. Tylko kłopoty miały wyniknąć z tej wycieczki.
Opieszałość i powolne tempo reszty grupy wywoływały u niego frustracje, ale póki co powstrzymywał się od uwag. Starczyło, że reszta grupy z Erikiem na czele, puszczała na drodze kolejne idiotyczne uwagi w taki sam sposób, w jaki zaśmiecały ją krowy swoimi odchodami.
Taaa... z krowami przynajmniej wiesz na czym stoisz, a ta banda... Viktor odwrócił się do nich na chwilę, popatrzył i w końcu pokręcił głową wzdychając ciężko, wypuszczając z siebie pełne zawodu powietrze.
Przejechał kciukami pod cienkimi, czerwonymi szelkami i strzelił nimi uderzając w twarde ciało skryte pod obcisłą, czarną bluzką z krótkimi rękawami, zdjął z siebie czarną, masywną kurtkę z wysokim kołnierz i nie przestając iść wcisnął ją do torby. Szedł zamyślony, starając się nie skupiać na reszcie grupy, by nie denerwować się niepotrzebnie.

W końcu doszli (a niektórzy dotoczyli się) do miejsca, które Aspectro uznał za wspaniały azyl. Stara chata pośrodku niczego, z pewnością to, że pali się tam światło oznaczało, bezpieczne, przyjazne schronienie. Ostatnie czego chciał to zwalać się wraz z banda imbecyli na głowę jakiegoś starego, prostego farmera i rujnować mu noc.
Jako, że brakowało dwóch z jego licznego grona najbardziej znienawidzonych ludzi, powstała inicjatywa założenia grupy poszukiwawczej. Viktor wzruszając ramionami stanął przed Jimem Collinsem i czarnoskórym nauczycielem, wyrażając jako taką "chęć" wyruszenia z nimi na poszukiwania. Jeśli coś stało się dla Danny'ego i tej panienki, to chciał być pierwszym, który się o tym dowie.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline