Marcus siedział, a w zasadzie wisiał na odchylonym do tyłu krześle, z odchyloną do tyłu głową wpatrując się w sufit. Na początku chciał jeszcze założyć nogi na stół ale widząc surowy wzrok Adriana zrezygnował z tego pomysłu, nie chciał później marnować czasu na gojenie połamanych tychże, tym bardziej że za dwa dni miał dawać koncert w swoim ulubionym klubie…… jeśli nic się nie zmieni. Kiedy Adrian i jego sfora przestali przedstawiać sprawę, a Trash wspomniała o zabijaniu, wyprostował głowę na tyle żeby innych widzieć. Przestał bujać się na krześle stawiając je z lekki stukiem. Usiadł z rostawionymi szeroko nogami i sięgnął do tylnej kieszeni z której wyciągnął paczkę fajek, wyjął jednego i zapalił. Na potok pytań laski o blond włosach uśmiechnął się, dobrze że twarz miał skierowaną w dół a w ustach trzymał papierosa, nie chciał podpaść Adzie.
- Nie wiem gdzie mała słyszałaś o zabiciu tej dwójki. - wypowiadając te słowa nie raczył nawet obdarzyć nikogo spojrzeniem. Dopiero po chwili podniósł wzrok - Nie dziwcie się że oboje znikli, skoro wciąż pierdolicie o “partiach” dla kogoś. Przestarzałe poglądy. Pan kurwa każe, sługa musi? Skoro mamy to sprawdzić powiedzcie czemu uważacie że mogą być w psychiatryku? Z dupy sobie tego przecież na pewno nie wzięliście. - wciąż siedział okrakiem opierając łokcie na kolanach, jego postawa mówiła że nie interesuje go zbytnio w jakim miejscu się znajduje i z kim. Jeśli ma ochotę zapalić to zapali, i nie będzie siedział jak na jakimś zebraniu u prezydenta bo to nie wygodne. |