Hrabia Birtimor wypadł z portalu jako ostatni. Z przeraźliwym krzykiem wylądował na schyłkowej części pleców. Przez chwilę pozostał w tej pozycji, zupełnie zdezorientowany. Jednak gdy tylko skonstatował, iż w tajemniczej jaskini nie jest sam, szybko znów znalazł się na nogach. Nerwowo otrzepując szatę i poprawiając futrzaną czapkę starał się objąć wzrokiem to swych mimowolnych towarzyszy, to niezwykłe otoczenie. - Och... - powiedział tylko głucho. Nie zwykł i nie lubił znajdować się w sytuacji, której, przynajmniej po części, nie miał pod kontrolą.
Z całego zebranego tu towarzystwa tylko niewielkie drzewo wyglądające na dąb zdawało się być pewne tego, do czego dąży. Posuwało się właśnie powoli w górę schodów.
Jakiś błyskający kłem, nieokreślony jegomość, nawiązywał rozmowę z krwistoczerwoną pięknością, na widok której Birtimor zatęsknił za swoimi najlepszymi latami w ziemskiej powłoce. Nieopodal jasnowłosy elf przyglądał im się z wyrazem frustracji na twarzy. Hrabia odchrząknął, próbując zwrócić na siebie należną mu uwagę.
__________________ Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft... |