Cytat:
W końcu jakby nie było RPG rozwinęło się z gier strategicznych przeprowadzanych miniaturkami. Z nich poprzez Kolczugę wyewoluowały gry bitewne i RPG.
|
Kolejny...
Chainmail był jedną z dziesiątek gier, których reguły Arneson wykorzystywał do swoich kampanii - jestem niemal pewien, że w przypadku Kolczugi chodziło wyłącznie o inspirację do zasad walki jeden na jednego i reguł "fantasy". Jest wiele tytułów, które miały wpływ na kształt D&D - Outdoor Survival, Ironclads, itd.
Tutaj informatywny wykres.
A jeśli chodzi o nowomodny balans i wyważenie, to na tym wykresie go nie znajdziecie. Problem z głowy i od razu wiadomo, w co grać.*
Cytat:
Ogólnie się zastanawiam skąd przekonanie, iż klasy postaci mają być wyważone.
To jakiś nowy pogląd, który wypłyną po tym gdy gracze zaczęli PvP pomiędzy sobą.
|
Dosyć pokrętne myślenie. Gdy się ogólnie popatrzy na historię D&D (do wykresiku zapraszam
), to wymyślanie coraz nowszych reguł, prowadzących do takich kuriozalnych przypadków jak właśnie challenge rating, balanse, obłożenie wszystkiego masą zasad (czyt. WotC D&D 3.0/3.5/4/5) miało według mnie w istocie dwa cele:
- skodyfikowanie gry pod rozgrywkę turniejową (cel który postawił chociażby Gygax pierwszej edycji AD&D, dzisiaj już nieaktualny, chyba że mówimy o ujednoliceniu gry pod konkursy, konwenty, itd.)
- zmniejszenie wpływu "beznadziejnego" MG na grę (nadal aktualny) - im więcej zasad, tym mniej mistrzowanie jest sztuką pokroju gawędziarstwa, a bardziej nauką Excela (dobieranie encounterów, balanse wewnątrz drużyny i na zewnątrz, blah blah). Gra musi być popularna i bardziej dostępna, a ludzie nie mają czasu ani na szlifowanie się jako MG ani nie mają zbyt wielu możliwości podpatrzenia lepszych, bo fundom na świecie i w PL się systematycznie kurczy - stąd takie przesunięcie akcentów. Zresztą tak samo było z innymi elementami - zanikiem staroszkolnej piaskownicy na rzecz scenariuszy chociażby.
Dla porównania żeby w ogóle zagrać w OD&D to cóż, trzeba było najpierw tą grę samemu napisać, a rola Arbitra w czasie sesji była dominująca (Arbitra, nie jakiejś pokrętnej hybrydy mistrza marionetek, rules-lawyera, rules-slave'a, itd. itp.
).
Można też tutaj powiedzieć o "przymusie zabawy" - każda sesja MA bawić i CR/balans/rules-heavy miałby to w jakiś sposób nibygwarantować. A statystyka zwykle wygląda tak, jak w przypadku każdego RPG - jedna na trzy, na cztery sesje to perełki, dla których warto przecierpieć pozostałe.
(jak ktoś w długim okresie ma lepsze statystyki, to ściemnia na forum i nie gra od lat)
Cytat:
Czy autor fantasy wyważa klasy postaci w powieści?
|
D&D ma problem z symulacją nawet tej literatury, która stanowiła inspirację Gygaxa (słynny "Appendix N"). Poza tym to gra (i to napisana przez
wargamerów) a nie książka. Chociaż pomysł zupełnie niewyważonych postaci w obrębie jednej drużyny (patrz Gandalf kontra Frodo) mnie zawsze kusi, a podpatrzyłem go z jakiegoś darmowego podręcznika o mistrzowaniu z bloga
dzemeuksisa.
* no dobra, przesadziłem - do 83 r. jest spokój. Wtedy to w styczniowym Dragonie ukazuje się artykuł - analiza matematyczna balansu poszczególnych klas (autor Roger E. Moore). Także nie PvP, a zwykła matematyka rozpętała piekiełko.
PS. Napisanie i edycja tej wypowiedzi zajęło mi... Godzinę i czterdzieści minut. Wyłączam się z wszelkich dyskusji - może dzięki temu wreszcie poprowadzę dalej PBFa...