Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2015, 12:38   #4
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Rosalinda – ubrana tylko w spodnią warstwę sukni – bez gorsetu, z odkrytymi ramionami, pochyliła się niżej. Mężczyzna leżał rozciągnięty na łożu, jego strojny strój złożony był obok.
- Gotowy, mój panie? – zapytała miękko. – Mogę już?
Król mruknął potwierdzająco, kobieta uniosła halkę, aby ułatwić sobie wejście na łoże. Usiadła na mężczyźnie, wspierając się na kolanach opartych po obu stronach jego bioder.
Jej dłonie dotknęły nagiej skóry mężczyzny, a potem zaczęły przesuwać się, schodząc coraz niżej. Kobieta uniosła nieco biodra, aby włożyć więcej impetu w swoje ruchy. Król sapał, a potem jęknął przeciągle. Rosalinda zmniejszyła nacisk, aby po chwili znów ucisnąć mocniej. Jej ruchy przyśpieszyły, nabrały mocy, mięśnie ramion i placów napięły się, na czole, na linii włosów pojawiły się kropelki potu.
Z ust króla wydobywały się gardłowe pomruki.
- Z lewej, moja słodka – powiedział, odwracając nieco głowę w bok, aby poduszka nie tłumiła jego słów.
Rosalinda posłusznie przesunęła dłonie, uciskając mięśnie z lewej strony kręgosłupa.
Po kilku następnych minutach zeszła z łoża i pomogła królowi przekręcić się na plecy.

- Michael to chłystek – stwierdził Emerald II opierając się wygodniej o wezgłowie. – Nie obraź się, moje dziecko, masz mnóstwo zalet gdybym był z 30 lat młodszy chętnie bym z nich wszystkich skorzystał. A do tego dureń, skoro wykorzystuje twoje dłonie tylko do masowania przyrodzenia.
- Nie tylko dłonie
– uśmiechnęła się Rosalinda, zakładając suknię. – Staram się go wyuczyć nieco.. finezji w miłosnej sztuce, ale słabo mi idzie.
Emerald patrzył na nią z przyjemnością .
- Opowiesz mi o waszych zmaganiach w łożnicy innym razem. Teraz usiądź przy mnie, chyba historii o tym, jak twój ojciec zasłonił mnie przed strzałą nie słyszałaś, prawda? Ech, byliśmy wtedy tacy młodzi i jurni… cały świat do nas należał.
Stary król uśmiechnął się do swoich wspomnień.
- Chyba coś opowiadałeś, panie, ale to zawsze przyjemność cię słuchać – zapewniła go. I nie powodowała nią tylko uprzejmość, czy wyrachowanie . Była świetną słuchaczką, uważną, skupioną na rozmówcy, potrafiła bez trudu przekonać każdego, że jego opowieść – nawet najnudniejsza – jest dla niej pasjonująca i zajmująca. Ale też na swój sposób lubiła starego król, czuła się dobrze i bezpiecznie w jego towarzystwie. Ojca nie pamiętała – nie znała – zawsze jej ciążyła ta niewiedza, a teraz jej rodziciel ożywał w opowieściach Emeralda. Przyjaciel, druh, kompan. Prawy i szlachetny, uczciwy. Sprawiedliwy. Chłonęła opowieści o Edmundzie de Villon.
Możliwość przebywania w pobliżu starego króla, oraz pozycja, która zajmowała na dworze jako faworyta następcy tronu w pełni wynagradzała jej niedogodność, jaką była konieczność sypiania z nudnym i przekonanym o swojej jurności Michaelem.



Jęknęła raz i drugi, dodała kilka słów zachęty i kilka następnych, które miał odebrać jako podziw dla jego męskości i witalności. Ponieważ nie wymagał od niej zbytniej aktywności, mogła spokojnie skupić się na rozważaniu ostatnich wydarzeń.
Śmierć Emeryka II była dla niej prawdziwym ciosem. Jakby drugi raz utraciła ojca. Na szczęście jej pozycja, równie wysoka jak chwiejna, nie zmieniła się jakoś znacząco. Oczywiście, pewnego dnia król Michael zacznie myśleć o żeniaczce i wtedy będzie musiała się usunąć, przynajmniej na jakiś czas. Oczywiście, wokół kręci się mnóstwo chętnych dziewek, gotowych zająć jej miejsce. Ale nie to ją niepokoiło.
Martwiła ja zmiana, która zaszła w Michaelu. Nigdy nie był zbyt finezyjny, jednak nie dostrzegała w nim rysów okrucieństwa. Czyżby tak dobrze się maskował, czekając, aż przyjdzie jego czas? Czy raczej coś w nim pękło po śmierci ojca?

Syknęła, bo skończył i na pożegnanie potraktował ją siarczystym klapsem.
- Lubię twoją gwałtowność mój panie, tak dobrze współgra z męskością – powiedziała. – Wydaje się jednak, że twoi poddani jej nie doceniają… To nie moje zdanie, prosiłeś, żebym miała otwarte uszy, więc słucham. Oczywiście, posłuch i szacunek są niezbędne, ale lud kieruje się prostymi zasadami, chce móc szanować swojego władcę, a nie panicznie się go obawiać. Wierzę, że w swojej mądrości rozważysz moje słowa.
Przeciągnęła się, żeby mieć pewność, że spojrzenie króla zatrzyma się na jej nagich piersiach.
- Podać wina, mój panie, czy masz inne życzenia? – uśmiechnęła przesuwając dłonią po jego udzie.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 15-04-2015 o 17:18.
kanna jest offline