Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2015, 19:48   #3
Egzio
 
Egzio's Avatar
 
Reputacja: 1 Egzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie coś
- Rachshan, urodziłem się w tym mieście....
- Na sentymenty ci się zebrało? Szef będzie niezadowolony jak coś pójdzie nie po jego myśli, więc lepiej się uspokój.
- To może być trudne, już za chwile to miasto pochłonie chaos...
- Nie zapominaj o najważniejszym, robimy to w imię słusznej sprawy.
- Nasi ludzie sÄ… gotowi?
- SÄ….

Dziewczyna zmusiła się na sztuczny, ciepły uśmiech i kiwnęła głową twierdząco.
- Już się robi. - poinformowała i odwróciła się ruszając w stronę lady przy której właśnie stał jej ojciec desperacko wycierający jeden z brudnych kufli i rzucając co jakiś czas wulgarnym słówkiem, był ewidentnie wściekły i niezadowolony, mimo tego ze miał jedynie same powody do radości biorąc pod uwagę ze w związku z dzisiejszym tłokiem w karczmie jego sakiewka z każdą sekundą stawała się coraz grubsza, dla Acceliusa jednak nie było to nic nowego, przez całe swoje życie zdążył odwiedzić tę karczmę już kilkanaście razy.
Karczmarz nazywał się Willichiar, był to około czterdziestoletni mężczyzna, z potężnym brzuchem, długą i gęstą czarną brodą i splecionymi w kucyk włosami, jego twarz wiecznie wyglądała na zmęczoną, oczy były przez cały czas zmrużone, a usta wykrzywiały się w nieprzyjemnych grymasach jak gdyby facet miał zaraz wybuchnąć nagłym atakiem furii. Jego wygląd zewnętrzny niczym nie różnił się od tego wewnętrznego, mężczyzna podobnie jak jego można wywnioskować z jego urody, wiecznie bywał wściekły i miał ochotę udusić pierwszą lepszą osobę która mu się nawinie, ale w rzeczywistości był całkiem sympatyczny i dało się przyzwyczaić do jego nietypowych humorków.
Większość stolików w karczmie została już zajęta, a gości ciągle przybywało, toteż w pewnym momencie do Acceliusa dosiadła się jakaś parka chuderlawych dowcipnisi w brudnych, białych koszulach z podwiniętymi rękawami, jeden z nich był łysy i bezzębny, drugi natomiast miał długie, tłuste rude włosy, również brakowało mu kilka ząbków, mężczyźni zakłócili wyjątkowy spokój który przez jakiś czas panował przy stoliku Acceliusa.
Po chwili Accel ujrzał córkę gospodarza która właśnie kroczyła ku jego stołkowi, gdy się zbliżała jeden z dowcipnisi chwycił ją za tyłek, dziewczyna nie była przyzwyczajona do tego typu zachowań - co, biorąc pod uwagę jej urodę, nie było niczym dziwnym, i zaskoczona upuściła kufel piwa wylewając całą jego zawartość na podłogę, zarumieniła się i spojrzała przepraszająco na Acceliusa.
- P... prz...przepraszam. - wymamrotała, całą sytuacje, a raczej jej fragment - poczynając od opuszczenia piwa przez córkę ujrzał jej ojciec.
- I co żeś kurwo narobiła! - krzyknął oburzony, dziewczyna była kompletnie przestraszona.
 
Egzio jest offline