Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2015, 09:19   #27
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Ulicą przemknął wóz strażacki na sygnale kierując się, podobnie jak Alistair, w stronę miejsca upadku meteorytu. Tuż za nim, niczym młode za ojcem, pędził radiowóz policyjny wyjąc opętańczo i błyskając światłami.

Tak mogły zacząć się zamieszki w 1967 w Detroit, podczas których życie straciło ponad czterdzieści osób, blisko pięćset zostało rannych, ponad siedem tysięcy aresztowano i spalono blisko dwa tysiące budynków. Alistair pamiętał je doskonale. Miał wtedy niewiele ponad dwadzieścia lat i stawiał pierwsze kroki w zawodzie, który poprowadził go do emerytury. Pamiętał brutalność policji, pamiętał szaleństwo ogarniające ludzi. Był jednym z tych rannych w statystykach policji. Żołnierz na służbie, zaraz po swojej turze w Wietnamie. Przeszedł przez piekło wietnamskiej dżungli, które zagrzebał głęboko w swoich wspomnieniach, po to by oberwać kamieniem w twarz od rozszalałego, czarnoskórego protestującego. Złe wspomnienia wróciły. Alistair w mundurze pośród płonących domów.

Koło parku rozciągnięto kordon ochronny i Alistair niewiele zobaczył. Zawrócił i skierował się w stronę znanego dyskontu spożywczego. Miał złe przeczucia. Wiedział, że w sytuacji wyjątkowej ludzie rzucą się na zapasy. Będą walczyć, plądrować, stracą resztki ludzkiej godności.

Na parkingu pod sklepem było sporo miejsca. Znalazł miejsce najbliżej wyjścia, jak tylko się dało. Z wózkiem wjechał do sklepu. Zabrał wodę – 12 galonów w plastikowych, łatwych do przenoszenia butlach. Dopakował 12 sporych konserw z mięsem, 6 paczek z ryżem, 6 opakowań makaronu, 6 puree ziemniaczanego. Do tego dorzucił 10 puszek z owocami, 6 puszek z fasolą, 6 puszek z marchewką i groszkiem, 12 puszek z gotowymi obiadami, 2 paczki cukru i po jednej paczce herbaty i kawy w dużych opakowaniach. Potem przyszła kolej na pieczywo. Brał te lekkie, z długim terminem ważności, w sumie dwa tuziny opakowań. Na koniec wziął ser zapakowany próżniowo i dwa słoiki masła orzechowego, cztery słoiki dżemów, 4 puszki tuńczyka, 6 tabliczek czekolady oraz trzy butelki wina.

Zapłacił przy kasie przykuwając uwagę kasjerki.

- Na pani miejscu też bym zrobił zapasy na dwa tygodnie. Na wszelki wypadek, gdyby sytuacja miała się pogorszyć. Już nas odcinają. Kto wie, co będzie później.

Ledwie dopchał wózek do samochodu i zmieścił wszystko w bagażniku oraz na tylnym siedzeniu.

Mężczyzna z megafonem wykrzykujący hasła o religijnym końcu świata pojawił się kilka chwil przed tym, nim Alistair opuścił parking pod sklepem. Jechał ostrożnie i bez trudu dotarł na miejsce.
Potem zajął się przenoszeniem rzeczy z samochodu do domu, robiąc z sypialni małą spiżarnię. Razem z tym, co miał w domu, powinno starczyć mu zapasów na dwa tygodnie. Odsapnął chwilę po czym poczłapał do sąsiadów, by powiedzieć im o tym, że warto zrobić zapasy.

Zaczął od Wade’a prosząc go o pomoc w tej kwestii. Potem wrócił do domu i napełnił wannę oraz wszystkie większe gary wodą. Do celów higienicznych i picia, gdyby coś się zepsuło. Sprawdził, czy rolety antywłamaniowe na oknach są sprawne, zamknął drzwi do mieszkania i z książką w rękach czekał na rozwój wydarzeń.

Nie wiedział czemu, ale bał się. Bał się syren za oknami. Bał się działań rządu. Wtedy, w 1967 dowiedział się, będąc częścią „aparatu porządkowego”, do czego zdolni są ludzie w czasach zagrożenia.

Spojrzał na apteczkę w domu, ale – jak zawsze – miał ją dość dobrze zaopatrzoną, także w środki opatrunkowe, lekarstwa pierwszej potrzeby i tabletki przeciwbólowe. Tych zapasów nie musiał uzupełniać.

Brakowało mu żony, z którą mógłby podzielić się obawami.
 
Armiel jest offline