Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2015, 00:22   #13
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Nikt go nie zawołał, nie próbował zatrzymać. Tak jakby świat za nim zniknął, rozpłynął się jak zły sen, do którego nie ma ani sensu, ani potrzeby wracać. Był tylko asfalt przed nim i pyliste, kamieniste podłoże, które umykało mu pod nogami, jak guma na elektrycznej bieżni. Znaczył swoją drogę ciemniejszymi plamkami wilgoci, kiedy jego słone łzy spadały na wyschniętą ziemię, wsiąkając w spragniony piach.

Dopiero po długiej, bardzo długiej chwili, kiedy wydawało mu się, że stacja zupełnie zniknęła za jego plecami, z tego nieistniejącego świata dogonił go basowy warkot silnika. Samochód zrównał się z uporczywie maszerującym mężczyzną i zwolnił; wędrowiec zobaczył swój zniekształcony, spocony i zdeterminowany wizerunek w bezdennie czarnych okularach przeciwsłonecznych kobiety ze stacji, która siedziała za kierownicą. Wiatr szarpał jej włosami, układając je wokół głowy niczym poszarpaną koronę.

- Jeszcze się zobaczymy. Na samym końcu drogi. - powiedziała, a jej głos był wyraźny i głośny nawet przez dudnienie motoru. A potem odjęła jedną rękę od kierownicy, zgięła palce na kształt pistoletu i przyłożyła je sobie do podbródka, naśladując gest samobójcy.
- Bam. - powiedziała miękko, niemal z erotyczną rozkoszą i depnęła po gazie, odrzucając głowę w tył jak po śmiertelnym strzale. Kilka ton stali zawyło potępieńczo i stary Cadi skoczył do przodu niczym czarna smuga, zostawiając po sobie tylko smród palonej gumy. Zanim zniknął, roztapiając się w monotonnym krajobrazie, Wędrowiec w jednym przebłysku dziwnego skojarzenia rozpoznał model. To był Cadillac Eureka...

...w wersji Hearse.

***

Nie da się nigdy nikogo poznać do końca. Dlatego jest to jedna z najbardziej przerażających rzeczy - przyjmowanie kogoś na wiarę i nadzieja, że on przyjmie nas tak samo. Jest to stan równowagi tak chwiejnej, że aż dziw, iż w ogóle się na to decydujemy. A mimo to... - Libba Bray

Stacja II

Maszerował uparcie, jak wariat, gnany naprzód... właściwie czym? Coś w im umarło, a może sam to odrzucił. Nie potrafił dokładnie tego nazwać, ani umiejscowić w sobie - czuł się kompletny, niczego mu nie brakowało - ale był lżejszy o jakieś brzemię, wolny od krępująco go zobowiązania, o którym nawet nie wiedział, że pęta jego ruchy. Tak jakby ze łzami wypłukiwał z siebie jakąś truciznę, która tumaniła jego umysł. Było wolny... wolny... wolny... wolny tak bardzo, że aż zaczął zadawać sobie pytanie, czemu nie potrafił zrobić tego kroku wcześniej? Czemu się troszczył, czemu się starał, czemu wypruwał sobie flaki, skoro i tak to wszystko okazało się psu w dupę? Może właśnie to, że już nie musiał - i nie chciał musieć było właściwym wyborem, słuszną drogą i dobrą postawą w tym skurwionym, dziwacznym i paskudnym świecie?

Ale ciało ma swoje kaprysy i nie zawsze słucha się umysłu. Ile może maszerować głodny, skacowany człowiek napędzany tylko czystą determinacją, odwodniony i mający za sobą długie miesiące spędzone w relatywnym bezruchu? Dziesięć mil? Piętnaście? Kiedy obtarte stopy odmówią posłuszeństwa, kiedy skończy się mała butelka wody, kiedy wyschnięty język zalegnie w ustach jak martwy kawał mięcha? Kiedy w końcu mózg, zmęczony płaską nudą krajobrazu, który dzielił się tylko na wyblakły błękit nieba i spraną zieleń suchych pól, zacznie sam wymyślać nieistniejące obrazy i dźwięki? I kiedy nogi w końcu zgubią uparty rytm, grożąc zejściem z cienkiej linii pobocza i wpadnięciem na rwącą rzekę asfaltu, wprost pod koła przemykających nią trailerów?

Wędrowiec był blisko, niebezpiecznie blisko znalezienia odpowiedzi na te pytania. I to na własnej skórze. Lecz los - a może jakaś inna siła - najwyraźniej nad nim czuwała, przynajmniej dziś. Najpierw był wysoki słup z napisami "MOTEL" i "GAS", a potem płaski dach budynku i ustawione rzędem tłuste cielska ciężarówek.

I niebieska tabliczka z liczną "94". A pod nią druga, zielona "Mandan, ND - 12 miles". Wyglądało na to, że jego podróż na wschód rzuciła go dużo dalej, niż sam się spodziewał...
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 25-04-2015 o 00:48.
Autumm jest offline