Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2015, 19:33   #13
behemot
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu

Drelka znikła szybko w tłumie, zaś Asari stała w milczeniu z coraz szerzej otwartymi oczyma wpatrującymi się w kolorowy, rytmicznie falujący tłum. Ale nie o tłumie myślała. Zaśmiała się gorzko, myśląc o własnej naiwności. Tyle godzin medytacji o jedności z wszechświatem, a ciągle nie mogła zaakceptować, jaką rolę przypisał jej los. Też już przeszedł nastrój na lepką cielesność. Chciała się ochłodzić, ostudzić rozpaloną głowę, nie myśleć za dużo tylko działać, choćby biec. W biegu nie marnowała oddechu na głupie myśli, a w miarę jak się rozpędzała biotyka przejmowała kontrolę nad jej ciałem, ostre kłucie w płucach już po chwili zastąpiło przyjemne, ciepłe uczucie mocy krążące w żyłach. Wystarczyło tylko posłuchać instynktu i telepatycznie chłonąć przenikające cytadelę myśli.

Trop zaprowadził ją do sektora towarowego, jednego z tych podlejszych, nie objętych tak gęsto monitoringiem. Choć nadal powinna być ostronża, ale nie była. Nie chciała przybyć za późno, to sobie cały czas wmawiała, nawet jeśli zwyczajnie, nie mogła się doczekać. Gdzieś w ciasnych uliczkach magazynków zgubił drogę samotny Quarianin, a może sam miał w planach niezbyt legalne przedsięwzięcie. Nie interesował ją aż tak bardzo jak trzech napastników, którzy otoczyli go z obnażonymi wibronożami. Ich myśli były silne, nawet nie skupiając się, docierały do niej wspomnienia, niespłaconego długu i kradzieży, która nie poszła zgodnie z planem. Byli zwykłymi oprychami na posyłki, ale intencje mieli złe i czuła, że to rozgrzeszało wszystko co chciała zrobić. Polowanie zbliżało się do finału.

Już dalej nie uciekniesz Venn. - oprychy były pewne siebie - Mów gdzie są próbki, a jeszcze się dogadamy, zgrywaj twardziela… - spojrzał na swoje odbicie w ostrzu noża -... zawsze chciałem sprawdzić czy rasy różnią się tak bardzo. - uśmiechał się okrutnie. Uriel nie czekała dłużej, hamując biotyką upadek zeskoczyła z dachu wprost pomiędzy walczących. Czuła podniecenie na myśl o zbliżającej się walce, otoczyła swoje ciało ochronną barierą, ale nie mogła się skupić na konturach. Bariera była mocna, ale nie tak konkretna, nad jej głową zapłonęła w koronie tańczących, błękitnych płomieni. Cała jej poświata była postrzępiona i naznaczona płomieniami, i kolcami. Na przedłużeniu dłoni pancerz uformował ostre szpony. Będąc tak blisko czuła wyraźnie strach Quarianina.
- Nic ci nie będzie - powiedziałą, jej głos brzmiał nieco inaczej, bardziej donośnie i z lekkim metalicznym pogłosem. Quarianin tylko pokręcił przecząco głową. To nie oprychów bał się najbardziej. Nie miało to znaczenia.
Gangsterzy spojrzeli po sobie już nie tak pewni włąsnej przewagi, ale nie zabrakło im determinacji, więc sięgnęli po pistolety i wymierzyli w Asari. Jeden ruch dłoni biotyczki poderwał ich w górę w skondensowanej osobliwości.
- Kurwa mać - krzyknął mężczyzna, gdy jego strzał chybił celu, a on sam pozbawiony oparcia zaczął obracać się bezwładnie. Jego lot nie trwał długo. W drugiej dłoni Asari zebrała energię biotycznego pchnięcia i skierowała ją w środek lewitujących przeciwników. Osobliwość eksplodowała rozrzucając więźniów na wszystkie strony. Zasyczała z satysfakcją. Od razu rzuciła się na pierwszego z leżących, wbijając biotyczne pazury w ramiona człowieka. Patrzyła w jego przepełnione bólem i strachem oczy, gdy jej uścisk wchodził coraz głębiej w ciało, wyrywając jego energię życiową, którą chłonęła bez opamiętania. Uriel lśniła coraz mocniej, zaś jej ofiara gasła i więdła, aż w końcu opadła pusta na podłoże, nie wydając przy tym dźwięku. Oddała się ekstatycznemu odrętwieniu. Chwila zapomnienia, którą wykorzystał drugi z napastników strzelając jej w plecy. Bariera przechwyciła siłę strzału, ale nie całą. Padłą na ziemię sycząc z bólu. Trafienie bolało jak diabli i jeszcze będzie o długo będzie o nim pamiętać. Ale była świeżo po posiłku i miała, aż nadto energii.
- Umrzesz! - krzyknęła gniewnie w stronę strzelca. Skoczyła do niego z pazurami. Siłą skoku powalając na ziemię. Szybki cios pazurami rozerwał mu krtań, ale to było za mało, kolejne ciosy spadały na napastnika, tnąć jego twarz i tułów. Tryskająca krew zalewała jej ręce, ale nie przestawała. Nie potrafiła odmówić sobie przyjemności, gdy ostre szpony rozcinały miękkie ciało.
Ostatni z bandytów opuścił broń widząc agonie swych kamratów. Miał dość rozsądku by rzucić się do ucieczki.
-Stój! - jej rozkaz sparaliżował jego ciało. Słyszał jej kroki, jak zbliżała się do niego, nie mógł jej widzieć, nie mógł się ruszyć, ani ocenić odległości. Po plecach spływały mu zimne krople potu. Serce omal nie wyrwało się z piersi, gdy poczuł szpony na ramieniu. Uriel nie potrzebowała już energii żywych, ale chciała jeszcze się zabawić z raz pochwyconą ofiarą.
- Odwróć się! - poleciła, a gangster nie mógł zrobić inaczej. Przyjrzała się mu. W porównaniu do pozostałych jego twarz nie była tak zawistna i groźna, oczy mniej okrutne. Docierały do niej strzępy wspomnień, o pracy na frachtowcu i zleceniu, które poszło nie tak i więzieniu C-sec, w którym niesłusznie się znalazł. Każdy miał jakąś przeszłość. Tylko niektórzy nie mieli przyszłości.
Przeciągnęła czubkiem pazura po jego twarzy, to była ładna twarz, szkoda było ją niszczyć. Zwiększyła nacisk gdy pazur dotarł do mostka, skóra rozdarła się w płytkiej ranie w której zalśniły krople krwi.
- Czym jesteś? - zdołał tylko wykrztusić. Objęła łapami jego głowę i przybliżyła się do niego.
- Nocnym wiatrem. - wyszeptała. Wpiła się wargami w jego usta, długo i zachłannie, wysysając całe krótkie życie z ciała człowieka.
Czuła się świetnie. To było dobre polowania. Jak za dawnych czasów. Może niepotrzebnie z nich rezygnowała. Niepotrzebnie próbowała. Ten wieczór był przyjemny. Każdy kolejny mógł być taki sam. Ale miała plany. Musiała wrócić na statek, zanim Thova odcumuje bez niej. Musiała odnaleźć Okkera i zmusić go by odpowiedział za swoje czyny. A potem… przyszłość pokaże.

***

Tym razem kontakt Thovy spisał się lepiej, bez pierdolenia, tylko od razu konkretna paczka, czysta amfetamina danych. Drelka nie musiała się martwić o lekturę przed snem. Tylko na pamięć przodków, mógł poświęcić trochę czasu na powiązanie danych dla niej, a nie rzucać jej informacyjne sushi szalonego drwala.
Cytat:
>>>Pigment Asari - niebieski, błękitny, seledynowy. Intensywny, lub blednący z wiekiem. U zdrowych okazów nie osiąga innych barw. Popularne jest barwienie skóry, zarówno trwałe w formie deseniowych tatuaży, jak i tymczasowe, w celach rytualnych lub estetycznych.

>>> Zielonoskóre Asari - udokumentowano przypadek zielonego pigmentu Asari na ludzkiej kolonii Feros. Przyczyną anomalii była grzybna infekcja skóry.

>>>Zielonoskóre Asari>>> Przypisywany pigment Ardat-yakshi, informacja niemożliwa do potwierdzenia.

>>> Ardat-Yakshi - klasztor Asari Thessie. Regułą zakonu jest pełna izolacja od świata wewnętrznego i ciągła kontemplacja własnego wnętrza. Klasztor nie jest otwarty dla reporterów. Nie ma informacji by, ktokolwiek z innych ras przekroczył mury klasztoru i wyszedł żywy. Ambasada Asari konsekwentnie odmawia szerszych informacji na temat zakonu.

W mitologii Asari Ardat-Yakshi funkcjonują jako demony podróżujący na wraz z silnym, nocnym wiatrem i porywające dusze zmarłych. Bohaterowie z Thessańskich legend często toczą walkę z Ardat Yakshi, choć czasem wchodzą z nimi wymuszony pakt.

Inne nazwy: Banshee, Dziki Gon.

>>>Uriel Asari, ród nieznany, wiek nieznany. Popularne imię wśród Asari. Oznacza “Nieuchronna sprawiedliwość”. Zbyt wiele istot używa tego imienia.

>>> Uriel+zielonoskóra. Wspólnik łowcy nagród działającego pod pseudonimem Archanioł. Dokładna rola nieznana. Przypuszczalnie informator, agent. Znane talenty: bioniczne pierdolnięcie. Znaki szczególne: Maski zakrywające dolną połowę twarzy. Preferowana broń: ostrza energetyczna.

>>> Banshee, łowczyni nagród. Wspólniczka Archanioła. Zbieżność czasu i podobny zestaw umiejętności sugeruje, że może to być ta sama osoba. Później samodzielna łowczyni. Przepisuje się jej wielokrotną infiltrację Salariańskich stacji badawczych, nie wiadomo na czyje zlecenie. Oraz krwawą wendetę przeciw łowcom niewolników z Błękitnego Słońca.

>>> Uciekinierzy Ardat-Yakshi. Nikt przypadkiem nie przekracza murów klasztoru, ale czsem rezydenci świątyni uciekają. Każdy taki przypadek jest tuszowany przez Ambasadę Asari ze szczególną starannością. Wytropienie zbiega jest niemożliwa. Skłonienie do rozmowy jeszcze trudniejsze. Udało nam się tylko dlatego, że cel nie był zainteresowany ucieczką, ani niczym innym. To dało nam jedną na całe życie relację:

Klasztor miał chronić nas przed światem, a galaktykę przed nami. Ale tylko rozbudzał pragnienia i ciekawość. Wyobrażałam sobie, że Galaktyka jest światem jak z ksiąg, których mieliśmy pod dostatkiem. Nigdy później się tak nie zawiodłam. Trzymają nas w zamknięciu bo jesteśmy mrocznym sekretem Asari. Potworami, które lepiej trzymać w zamknięciu. Nie możemy się łączyć biotycznie z innymi istotami, tylko zawsze pochłaniamy ich pamięć, siły i energię, wreszcie życie. Najlepszy narkotyk w Galaktyce. Z każdym kolejnym ukąszeniem coraz trudniej się powstrzymać. Jest wiele klasztorów, nie tylko na Tess. I wielu uciekinierów prócz mnie. Nie mógłbyś zasnąć gdybyś wiedział ile. Z czasem stają się coraz silniejsze, ale też bardziej dzikie, jak zwierzęta pozbawione samokontroli. Jestem potworem, ale silniejszym od innych i wiem co trzeba zrobić. Jeśli mam przestać być sobą, to lepiej by nie było mnie wcale.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra
behemot jest offline