Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2015, 20:05   #1
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Horror - Piekło, labirynty i diabły

To miasto niemal od wieków przyciągało ludzi wszelkiej maści. Od przestępców uciekających przed prawem, poprzez wszystkich szukających szczęścia w dalekich stronach, a kończąc na zdeterminowanych ludziach sukcesów.
To tutaj krzyżowało się tak wiele ścieżek i dróg z najodleglejszych zakątków świata. Przez wielu kochany i uwielbiany, dla innych jest symbole rozkładu i upadku, niczym starożytny Babilon.
A tak naprawdę jest to po prostu kolejne, wielkie współczesne miasto. Takie samo, jak wiele innych na świecie.
Posiada ono swój specyficzny klimat, ale czyż o Londynie lub Moskwie nie można powiedzieć tego samego.
Niczym w wielkim tyglu wymieszane są tutaj najróżniejsze kultury i narody, ale czyż w Paryżu lub Berlinie nie jest obecnie podobnie.
Świat już nie tylko nazwy jest globalną wioską. Od lat współczesne miasta, niezależnie od szerokości geograficznej wyglądają tak bardzo podobnie.
Nadal jednak dla wielu Nowy Jork to miasto symboliczne. Stolica świata, współczesny Rzym i Babilon w jednym. Potężny moloch, którzy przyciąga i przeraża jednocześnie.
Duszący i ciasny, ale szczycący się nadal największym miejskim parkiem. Miasto pełne sprzeczności i paradoksów.

I to właśnie tutaj los lub złośliwi bogowie, skrzyżowały ścieżki kilku tak bardzo różnych, a jednocześnie niezwykle podobnych sobie ludzi.
Ludzi z których każdy skrywał w swej duszy mroczną tajemnicę. Ludzi, który z różnych powodów byli zainteresowani tym samym. Wszyscy oni razem i każdy z osobna, chcieli penetrować i badać najmroczniejsze zakamarki tego miasta. Zaglądać do obskurnych dzielnic i gett. Odwiedzać opuszczone magazyny i zdewastowane budynki. Spotykać ludzi wyklętych i zepchniętych na margines. A wszystko tylko po to, aby babrać się w najgorszych ludzkich grzechach i zbrodniach.
Chcieli pomagać i nieść światło nadziei wszystkim tym, którzy zostali porzuceni przez system.
Na co dzień zapewne nie myśleli o swojej pracy w tak wzniosły i idealistyczny sposób. W głębi duszy jednak tak właśnie odbierali swoją działalność. I chociaż zdawali sobie sprawę z beznadziejności tych wysiłków i niemocy naprawienia świata, czy nawet pojedynczego człowieka, to nie potrafili robić nic innego i co najważniejsze byli w tym dobrzy.

Ich zespół był nader ekscentryczny. Niczym banda wyrzutków, odnaleźli się i połączyli siły. Razem znaleźli sobie niszę w systemie, który ich odrzucił z tych, czy innych względów. W tej niszy czuli się potrzebni. W tej niszy potrafili działać i pomagać wszystkim tym, którymi wzgardził system lub tym, którzy sami przed systemem uciekali.

Veronica Bertolli była właśnie jedną z takich osób.
Zjawiła się w ich agencji późnym popołudniem. W biurze pozostał już tylko Jeremy Evans, który porządkował papiery po ostatniej sprawie. Banalne tropienie niewiernego męża, które przerodziło się w sprawę podwójnego morderstwa.


Evans właśnie wkładał zdjęcia z miejsca zbrodni do teczki i go biura weszła ona.
Wysoka, zmysłowa, szatynka w idealnie dopasowanym kostiumie, którzy przywodził na myśl strój urzędniczki lub sekretarki.
- Biuro detektywistyczne Evans i partnerzy? - zapytała aksamitnym głosem, odgarniając burzę kasztanowych włosów z twarzy. W jej spojrzeniu było coś zalotnego i kuszącego. Coś co nie pozwalało oderwać od niej wzroku.
- Czy może pan Jeremy Evans?
- Tak - odparł Evans odchylając się w skórzanym fotelu, aby dokładniej obejrzeć sobie sylwetkę kobiety.
Sylwetkę niemal idealną. Zapewne współcześni kreatorzy mody nie zaproponowaliby jej pracy modelki, gdyż nie była dostatecznie wychodzona i miała zbyt wydatne biodra. Jednak dla Evansa i zapewne tysięcy innych mężczyzn była esencją kobiecości.
- Czy mogę zająć panu chwilkę? - zapytała, siadając naprzeciw detektywa.
- Ależ proszę… - odparł wyprostowując się w fotelu.
- Chodzi o moją córkę, Pamelę. Zaginęła cztery dni temu.
- Zgłaszała pani ten fakt na policji? - zapytał automatycznie Evans.
- Oczywiście - odpowiedziała Veronica, pochylając głowę.
Zaczęła szukać czegoś w torebce. Uwadze Evansa nie umknęło logo, jakie zdobiło jej front. Louis Vuitton. Trzeba mieć spore zasoby gotówki, aby móc pozwolić sobie na coś takiego.
- Policja przyjęła zgłoszenie - dodała kładąc zdjęcie córki na biurku - ale ich zdaniem to ucieczka. Musi pan wiedzieć, że Pamela od najmłodszych lat sprawiała mi wiele kłopotów. I faktycznie nie raz już uciekała z domu. Teraz jednak czuję, że coś się jej stało. Musi pan ją odszukać lub zdobyć jakieś informacje o niej. Cokolwiek, choćby to miałaby być najgorsza prawda.
- A skąd przypuszczenie, że coś się jej stało? Ktoś jej groził? Czy może zdarzyło się w ostatnim czasie, coś co mogłoby na to wskazywać?
- Nie, nic z tych rzeczy. To zwykłe przeczucie matki.
- Rozumiem - odparł Evans, jednocześnie zapisując informacje i domysły w notatniku.
- Zajmie się pan tym? - spytała Victoria lekko drżącym głosem - Na mieście mówi się, że jest pan najlepszy.
- Pochlebia mi ta opinia, choć wcale jej nie podzielam.
- Ale nie odmówi mi pan pomocy.
Evans zawahał się na sekundę. Od tygodni marzył o choćby krótkim urlopie. Patrząc jednak w smutne, piwne oczy Veronici Bertolli, wiedział, że nie będzie potrafił odmówić.
- Zajmę się tą sprawą, ale najpierw muszę skontaktować się z moim partnerami.
- Bardzo panu dziękuję - odpowiedziała Veronica, szeroko się uśmiechając - Tutaj ma pan moją wizytówkę. Gdyby potrzebował pan, jakiś informacji lub pieniędzy proszę dzwonić śmiało.

***

Narada pomiędzy partnerami była krótka i stanowiła raczej formalność. Skoro Evans powiedział, że przyjmuje sprawę, to nie wypadało już odmawiać. Tym bardziej, że Veronica Bertolli wyglądała na zamożną, a policja niemal odmówiła jej pomocy.

Już następnego dnia cały zespół umówił się z panią Bertolli w małej włoskiej restauracji, na obrzeżach Manhattanu.
To było spokojne miejsce, gdzie w miłej atmosferze można było porozmawiać o interesach.
Plotki mówiły, że pieczę nad lokalem, trzyma rodzina Punchinello. Jedna z trzech, włoskich mafijnych rodzin, które działały na terenie miasta.
W żaden sposób nie przeszkadzało to w dobrej renomie restauracji. W porze lunchu bywało tutaj nawet sporo policjantów i to nie tylko z drogówki.
Veronica Bartolli odpowiadała na pytania detektywów szczerze i bez żadnego ociągania. Świadczyć to mogło o jej całkowitej uczciwości.
- Powiem od razu, że moja córka to trudna dziewczyna. Niemal od urodzenia sprawiała mi masę kłopotów. Być może to przez to, że jej ojciec był ciągle nieobecny. Jest on handlowcem w japońskiej firmie i często wyjeżdża w interesach. Starałam się jak mogłam, aby Pamelę wychować na dobrego człowieka, ale bez ojca to niezwykle trudne. Im była starsza tym kłopoty były coraz większe, a mój mąż wcale mi nie pomagał. Jak zaczęły się problemy z alkoholem i narkotykami to oddałam ją nawet na leczenie do zamkniętego ośrodka. Nie na wiele to się jednak zdało, gdyż Pamela uciekła stamtąd po trzech dniach i zrobiła mi taką awanturę, że pożałowałam decyzji o wysłaniu jej tam. Nie wiem skąd się to u niej wszystko wzięło. Przecież nie brakowało jej niczego. Miało niemal całe piętro naszego domu do własnej dyspozycji. Zagraniczne wakacje, co pół roku. Zaspokajałam jej każdą zachciankę. Jak tylko mogła mieć prawo jazdy, to kupiłam jej samochód. A jej i tak wiecznie coś nie pasowało. Nie chciała się uczyć, a zamiast tego wolała się włóczyć i drzeć się z tym hippisami, czy punkami. W końcu nawet to zaakceptowałam. Te dziwne stroje, makijaż jak i trupa i próby ich zespołu w moim domu. Nawet kupiłam im wszystkim instrumenty. To też nie pomogło. Już tydzień później, znowu przesiadywała w tej ich obskurnej piwnicy.
- Kiedy widziała pani córkę po raz ostatni? - zapytała Maxine - W jakich okolicznościach zniknęła?
- To było pięć dni temu. Jak zwykle wróciła późno do domu. Było chyba już po drugiej. Czekałam na nią, martwiłam się, a ona znowu wróciła pijana. Zrobiłam jej awanturę, którą to już z kolei. Wykrzyczałem je wszystkie moje żale, ale ona była taka jakąś dziwna. Normalnie to by się ze mną kłóciła i krzyczała, że krępuje je wolność i rozwój. Tym razem jednak była potulna, jak baranek, niemal nieobecna. Ucieszyłam się, bo pomyślałam, że w końcu coś do niej dotarło. Kazałam jej iść do swojego pokoju, aby się umyła i wytrzeźwiała. Powiedziałam, że wrócimy do tej rozmowy rano, jak wróci ojciec. Rano jej już jednak nie było. Zniknęły jej rzeczy, torba podróżna i gitara. Pomyślałam, że znowu uciekła do tego całego Beritha. To taka ksywka. Naprawdę nazywa się Thomas J. Newfield. Aby się tego dowiedzieć też musiałam wynająć prywatnego detektywa, bo sama mi nie chciała powiedzieć, jak nazywa się jej chłopak. Pojechałam do tego jego śmierdzącego klubu, ale on mi powiedział, że nie widział Lamii, tak ją nazywają ci popaprańcy, od dwóch tygodni. Ponoć zerwali ze sobą. Ten cały Berith nie potrafił powiedzieć gdzie lub z kim mogłaby teraz być. Szukałam jej trochę sama, ale nic to nie dało. Jej telefon milczał i nie dawała mi żadnego znaku. Jak na złość mój mąż musiał zostać dłużej w Tajlandii w interesach i zostałam z tym wszystkim sama.
Przygotowałam dla was listę miejsc i osób ważnych dla Pameli. Wszędzie już tam byłam i wszystkich pytałam, ale może wam się uda więcej. Proszę pomóżcie mi.

Cytat:
Lista Veronici Bartolli
Osoby:
- Berith - Thomas J. Newfield, muzyk, wokalista zespołu ANB 1022, założyciel i współwłaściciel klubu Hinnom;
- Azaral - Jim O’Brain - muzyk ANB1022, basista;
- Gherghul - Rob Nilstrom - muzyk ANB 1022, perkusitsa;
- Lidia Luthor - przyjaciółka ze szkoły, bywa w klubie Hinnom;
- pani Teresa Mitchum - nauczycielka rysunku;
- pan Michael Vistorn - psychoterapeauta;
- pani Ursula Winbrand - wróżka; nazywana madame Flawia

Miejsca:
- klub Hinnom - mieszczący się w starym magazynie na Bronxie klub muzyczny. Klub znany z profilu muzycznego zorientowanego na muzykę metalową i ambientową. W policyjnych raportach figurował w kilku sprawach związanych z handlem narkotykami na większą skalę oraz prostytucją nieletnich;
- mieszkanie Beritha, mieści się w pobliżu klubu. W piwnicy budynku znajduje się sala prób.
- gabinet psychoterapety na Manhatanie;
- prywatna Akademia Sztuki, gdzie wykłada pani Mitchum;
- mieszkanie pani Mitchum;
- sklep i biuro wróżki Flawii;
- prywatna szkoła średnia, Nightingale Bamford School;
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.

Ostatnio edytowane przez brody : 09-05-2015 o 22:07.
brody jest offline