Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2015, 13:33   #3
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
*włoska restauracja na obrzeżach Manhattanu*

- Pani Bartolli - zagadnęła Maxine - czy mogłabym obejrzeć piętro, które zajmowała pani córka? Chciałabym dowiedzieć się o niej więcej.
I jeszcze jedno - dodała szybko - czy policja próbowała ustalić miejsce pobytu Pameli na podstawie sygnału jej telefonu?
- Myślę, że możemy się umówić na taką wizytę. - odparła kobieta - Może jutro rano? Co do telefonu, to powiedziano mi tylko, że sygnał urwał się gdzieś w centrum. Obecnie ponoć nie nadaje on już sygnału
- Mam jeszcze jedną prośbę, chciałabym porozmawiać z psychoterapeutą Pameli, ale będę potrzebowała pani upoważnienia.
- Już go uprzedziłam, ale zdaje sobie pani sprawę, że obowiązuje go tajemnica lekarska i tak dalej. Nie wiem, czy dużo pani powie. Pamela miała wiele problemów, ale chyba jak każda nastolatka.
- Sama jestem lekarzem, jeśli wyrazi pani zgodę, będę mogła popytać o więcej niż inni.
- Jeśli to ma pomóc w odnalezieniu mojej córeczki, to nie ma żadnego problemu. Mogę napisać pani jakieś upoważnienie.
- Dziękuję, proszę się nie obawiać, mnie również obowiązuje tajemnica lekarska, ale chciałabym poznać ewentualne motywy Pameli.
- Motywy? - zdziwiła się kobieta - Ja wiem, że ona już nie raz uciekała, ale teraz czuje, że to coś zupełnie innego. Ktoś mógł ją porwać, albo… sam nie wiem, co jeszcze. Jak do tej pory uciekała, to po dwóch, trzech dniach w końcu się odzywała. Poza tym do tej pory nigdy nie zgubiła telefonu. Pani wie, jakie teraz są dzieciaki. Bez internetu nie ma dla nich życia
- Rozumiem panią, ale chciałabym sprawdzić różne scenariusze, a przede wszystkim poznać schematy jakimi myślała Pamela, motywy jej postępowania w ogóle.- Maxine nie powiedziała głośno, że czasem ktoś, kto chce zniknąć na dobre, pozbywa się przede wszystkim telefonu, a przynajmniej karty sim.
- Rozumiem - westchnęła Veronica - Zróbcie wszystko, co będzie konieczne aby ją odszukać.
- To mogę Pani obiecać. - powiedziała z pewnością w głosie.



Gabinet doktora Vistorna był typowym pomieszczeniem, w którym psychoterapeuci godzinami wysłuchiwali problemów innych ludzi. Stała tu kozetka, wygodny fotel, regał z książkami, biurko i kilka szafek. Nic specjalnego. Uwagę Maxine przyciągnęły jedynie posążki jakichś dziwnych bożków. Rzuciła na nie dyskretnie okiem. Coś jej przypominały… Tylko co?

- Witam.. pani Saint John – Michael Vistorn był niskim mężczyzną o sporej nadwadze. Pomimo eleganckiego ubioru Maxine dostrzegła, że doktor poci się dość obficie, a jego… zapach sprawiał, że atmosfera w gabinecie była dość nieprzyjemna.
Maxine wyjaśniła już przez telefon powód swojej wizyty, ale dopiero po okazaniu upoważnienia podpisanego przez matkę zaginionej Vistorn rozluźnił się i zaproponował żeby usiadła.

Pamela… hmmm to bardzo słodka dziewczyna - zaczął swoim specyficznym, niemal lepki głosem. - Tylko trochę zagubiona w świecie. To w dużej mierze przez jej dysfunkcyjną rodzinę. Co z tego, że mają pieniędzy, jak lodu skoro nie poświęcali córce należytego czasu. Nic dziwnego, że dziewczyna czuje się odtrącona, nie kochana i niepewna siebie.

Maxine pomyślała, że dziewczyna wychowywała się w podobnych warunkach jak i ona, ale jakże różne ścieżki życia wybrały. W czasie kiedy Max korzystała pełnymi garściami z tego co oferowało jej życie i pieniądze rodziców, Pamela wybierała ucieczki i coś czego jeszcze nie potrafiła zdefiniować.

- Kiedy była u pana ostatnio? - spytała
- Mamy umówione dwie sesje tygodniowo. W poniedziałki i czwartki. Ostatnio była u mnie w poniedziałek. Na czwartkową wizytę już nie przyszła. Z tego co wiem zniknęła w środę, prawda?
- Tak. Czy wcześniej zdarzało jej się nie pojawiać u pana czy była raczej słowna? I czy ostatnie sesje były inne niż poprzednie? Chodzi mi o zachowanie Pameli. Czy zauważył pan zmianę np. jej nastroju, jakąś nerwowość inną niż zwykle? O czym rozmawialiście?

- To zawsze pani Veronica przywoziła córkę na terapię. Pamela od samego początku była temu przeciwna. Wiele czasu zajęło mi, aby zdobyć jej zaufanie. Jednak wydaje mi się, że nigdy do końca nie była ze mną szczera. Nasze rozmowy były bardzo ogólne i zawsze musiałem się domyślać, które słowa, oceny i komentarze dotyczą bezpośrednio Pameli, a które są tylko projekcją lub próbą samokreacji na potrzeby zadowolenia mnie, czy też matki. Pamela to bardzo sprytna dziewczyna. Bardzo skryta i zdaje sobie sprawę, że przychodziła tutaj tylko, aby zamknąć usta swojej matce. Udało mi się jednak ją przekonać, że skoro i tak spędza tu tyle czasu, to może ze mną swobodnie porozmawiać. Ostatnie sesje przebiegały normalnie, jeśli tak można powiedzieć. Jedyne na co zwróciłem uwagę, to fakt, że w jej życiu chyba pojawił się jakiś nowy mężczyzna. Powiedziałbym chłopak, ale mam przypuszczenia, że to ktoś od niej dużo starszy. Oczywiście nie powiedziała mi tego wprost. Wyczytałem to z jej zachowania, sposobu w jaki mówiła i reakcji na moje pewne pytania.

- Matka Pameli mówiła mi, że dziewczyna zerwała ze swoim chłopakiem… Cóż dziewczyna miała dość mroczne zainteresowania. Sam jej nick związany był ze specyficzną postacią z mitologii. Lamia… - Maxine była ciekawa czy Vistorn zareaguje jakoś na znaczenie nicka dziewczyny.

- Mroczne zainteresowania, dziwaczny ubiór, to tylko uzewnętrznienie pewnego wewnętrznego krzyku. To, coś czym Pamela i nie tylko ona, daje światu znać, że szuka akceptacji, pomocy i przede wszystkim miłości. Tak naprawdę to nie brałbym poważnie tej jej całej przygody z subkulturą. Moim zdaniem robiła to wszystko na złość matce, która jak pani zapewne wie ma zupełnie inne podejście do świata. Z resztą każdy zdrowy nastolatek ma jakiś, nazwijmy to romans z subkulturą. W większości wypadku to szybko mija.

Gdyby tylko wiedział coś o prawdziwym mroku – pomyślała Maxine. Wcale nie była przekonana o tym, że image i zainteresowania dziewczyny były jedynie uzewnętrznieniem jej buntu.
Obawiała się raczej, że dziewczyna została wciągnięta, mniej lub bardziej dobrowolnie w świat, w którym przewodnikiem był jej nowy „chłopak”. Starszy mężczyzna mógł nieźle namieszać w głowie młodziutkiej dziewczynie.

- Cóż… - Maxine nie zamierzała dzielić się swoimi przemyśleniami z doktorkiem - Ciekawy zbiór figurek - skinęła głową w stronę kolekcji lekarza - Czy to jakieś bóstwa? Pan wybaczy, ale interesują mnie wszelkie dziwne, ale interesujące rzeźby. – powiedziała wstając i zbliżając się do półki, na której stały posążki.
Mężczyzna zbliżył się do Maxine i zupełnie dla nie spodziewanie położył jej rękę na ramieniu i objął w mocno natarczywy sposób.

- Jak tylko pani weszła - szepnął jej do ucha - czułem, że się pani tym zainteresuje. Może podejdziemy bliżej.
- Maxine spięła mięśnie, reagując z obrzydzeniem na dotyk psychologa i stanowczo, wyuczonym ruchem uwolniła się z jego uścisku. – w jego uścisku było coś obrzydliwego, coś co widziała tylko w tamtym czarnoskórym mężczyźnie z jej… incydentów.
- Ależ po co te nerwy - psychoterapeuta odsunął się od Maxine i uśmiechnął lubieżnie - Przecież nie chciałem pani skrzywdzić. Po prostu poczułem, że mamy podobne zainteresowania.
- Nie boję się pana, ale nie pozwolę nikomu naruszyć mojej prywatności.- powiedziała chłodno - Co pan sugeruje?
- Prywatności? Oj bez przesady. Przecież nie grzebał w pani sekretnym pamiętniczku - uśmiechnął się złośliwie - I nic nie sugeruje. Sami pani przecież powiedziała, że interesują panią wszelkie dziwne i intrygujące rzeźby. - Ostatnie zdanie wypowiedział naśladując ton i sposób wymowy Maxine.
- Myślę, że na razie dowiedziałam się wystarczająco wiele. Ale uprzedzam, jeśli dowiem się, że podobne gierki prowadził pan z zaginioną dziewczyną, wrócę i jeszcze raz porozmawiamy. - głos Maxine stracił całe ciepło.
- Gierki? Ależ droga pani, teraz to pani coś sugeruje. Ba.. wręcz insynuuje i to rzeczy bardzo dla mnie nieprzyjemne, wręcz obraźliwe. Proszę uważać na słowa, bo nie za takie obelgi ludzie stają przed sądem. A ja przecież nie zrobiłem nic złego, żeby mnie tak traktować.
Jeżeli jednak będzie pani chciała się dowiedzieć czegoś więcej czy to o Pameli, czy o mojej kolekcji figurek, to zapraszam serdecznie. - zakończył z szerokim uśmiechem doktor Vistron.
- Ja tylko wyciągam wnioski z pana zachowania wobec mnie. – wysyczała hamując gniew - Cóż, żegnam w takim razie doktorze.
Max musiała opuścić to miejsce, typek coraz bardziej ją drażnił i bała się, że mu przyleje.

Żeby odwrócić na chwilę uwagę od myśli o doktorku wygooglowała szybko w smartfonie posążki, które zauważyła w gabinecie Vostorna.

To były bożki voodoo! Opiekunowie płodności, żądzy …. i śmierci. Czyżby los ją prowadził? Tylko dokąd?
W drodze do domu Maxine pogrążyła się w myślach…


Powiesiła na tablicy zdjęcie Pameli i tak jak kiedyś w pracy zaczęła rozpisywać wszystko co jej dotyczyło. Nazwiska przyjaciół, psychologa, wpisała też rodziców i tajemniczego nowego chłopaka. Zapisywała też swoje spostrzeżenia i uwagi. Takie porządkowanie danych pomagało jej w myśleniu.

Maxine pociągnęła łyk dobrej angielskiej herbaty z ulubionej filiżanki. Wonny i słodki napar z odrobiną mleka uspokajał i dodawał jej wigoru. W tej kwestii była typową Angielką.
Uśmiechnęła się do siebie i usiadła w wygodnym fotelu na tarasie wynajętego mieszkania.


To, że razem z dziewczyną zniknęły rzeczy osobiste oraz gitara sugerowałoby, że Pamela dobrowolnie opuściła dom i odeszła w tylko sobie znanym kierunku.
Chyba, że ktoś świetnie potrafił upozorować ucieczkę tuszując porwanie. Ale czy dostałby się niezauważony do domu? Tego musiała się dowiedzieć. Jutro, w czasie oględzin miejsca zamieszkania dziewczyny spróbuje znaleźć odpowiedź na kilka pytań.
Bo nawet jeśli dziewczyna wyszła z domu z własnej woli, nie wykluczało to opcji, że ktoś ją porwał później. Albo skrzywdził.
Ale jaki byłby motyw? Pieniądze? Wtedy porywacze zwróciliby się do matki z żądaniem okupu. Naciski na ojca? Wtedy również pojawiłyby się żądania.

Tak czy inaczej na pewno więcej o dziewczynie dowiedzą się jutro. Maxine miała zamiar przejrzeć, zdjęcia, książki, a może jakiś pamiętnik czy zapiski….
Kiedy ostatnia kropla herbaty zniknęła w jej ustach Maxine poczuła głód.
Sięgnęła więc po telefon i menu pobliskiej chińskiej knajpki.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline