Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2015, 21:08   #10
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Biuro/sklep wróżki Flawii


Jessica podjechała taksówką pod sklep wróżki i weszła do środka. Przed przyjazdem zadbała o odpowiedni strój: czarne jeansy, taka koszulka, kurtka ze skaju imitującego skórę. Nieco mocniejszy makijaż, w ciemnych barwach, lekko rozmazany w okolicy oczu. Rozpuściła włosy i zaczesała je tak, aby częściowo zasłaniały jej twarz.
Otworzyła powoli drzwi, rozejrzała się niepewnie po pomieszczeniu.
- Hallo? - zawołała cicho, starając się sprawiać wrażenie nieśmiałej i zagubionej. - Dzień dobry.
Sklep madame Flawii został urządzony w schematyczny i standardowy sposób. Była to typowa newage’owska mieszanina wszelkich elementów magicznych pochodzących z różnych kultur i narodów. Pod sufitem wisiały indiańskie amulety, zwane “łapaczami snów”, na ścianach umieszczono, oprawione w gustowne ramy tybetańskie mandale, a na stolikach i szafkach ustawionych w różnych miejscach sklepu znalazły się zarówno chrześcijańskie witraże, jak i czaszki i ołtarze typowe dla kultu voodoo. Jednym słowem cała magiczna menażeria, jaka była znana ludzkości.
Pod dwiema ścianami znajdowały się dwie, długie półki na których umieszczono książki z wszelkich dziedzin zahaczających o sferę magiczną, czy też ogólnie metafizyczną.


Gdy Jessica cicho zawołała z góry odpowiedział jej kobiecy głos:
- Chwileczkę już schodzę.
Po niecałych dwóch minutach na krętych schodach ukazała się młoda kobieta, niespełna dwudziestoletnia. Uśmiechnęła się szeroko i zeszła do Jessici.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
- Szukam madame Flawii - odpowiedziała Jessica.
- Oj, przykro mi - odparła smutnym tonem kobieta - Madame Flawia jest nieobecna. Dwa dni temu miała nader wyczerpujący seans i udała się do swojego letniego domu, aby odpocząć i zaczerpnąć sił witalnych z natury. Mam jednak nadzieję, że ja będę mogła pani w jakiś sposób pomóc. Co prawda nie jestem tak doskonałym medium, jak madame Flawia, ale także posiadam dar i mogę spojrzeć w przyszłość dla pani. Mogę choćby postawić Tarot lub rzucić runy. Jaki duchowy problem panią dręczy? Jakie myśli nurtują pani duszę.
Jessica wiedziała, że to nie będzie łatwa rozmowa. Młoda adeptka okultystycznej ścieżki była nie tylko wyjątkowo gadatliwa, ale także napastliwa niczym rasowy domokrążca, czy telemarketer.
- Och - westchnęła więc tylko, przejmując wyraz twarzy na którym smutek mieszał się z nadzieją. - To taka smutna sprawa.. prywatna. Madame wiedziała… dała mi wskazówki, zastosowałam się i wszystko zaczęło obracać się w dobrą stronę. Energie się zrównoważyły. Ale ostatnio.. no, obiekt o którym rozmawiamy, zaczął równoważyć energię z inną osoba. Madame tak świetnie to rozumiała…- potrząsnęła głową, włosy rozsypały się jej po twarzy. - Wyczerpujący seans? Co to znaczy? czyżby .. jej siły się nadwątliły? Cóż za strata…
- Skoro, tak - odpowiedziała zasmucona dziewczyna - to… ja nie wiele będę mogła pomóc. A seans… to było jakieś prywatne spotkanie. Nie znam szczegółów, ale mogę zdradzić pani w sekrecie, że był to ktoś ze śmietanki Nowego Jorku. Madame zapewne wróci za dzień, czy dwa z nową energią i będzie mogła pani pomóc.
- Och, jakie to ekscytujące.. śmietanka Nowego Jorku. czy może jacyś aktorzy? Nie chciałabym być wścibska.. za dwa dni to będzie za późno, niestety. Energia całkiem się przeleje do innego naczynia .. teraz może bym jeszcze dała radę coś odwrócić.. Nie ja, Madame. Bardzo proszę mi pomóc…
- Doskonale panią rozumiem. To są bardzo ważne rzeczy, nie można lekceważyć fali pozytywnej energii. Wygląda pani na szczerą i uczciwą osobę. Nie powinnam tego robić, ale myślę, że madame mnie zrozumie. Dam pani numer do letniego domu madame. Sama się pani z nią skontaktuje i będzie mogła się poradzić. Czy takie coś panią satysfakcjonuje?
- Bardzo , bardzo dziękuję, jest pani taka uczynną osobą.. i rozumie, moje trudne położenie. czy mogę się jakoś odwdzięczyć?
- Proszę tylko kierować pozytywną energię w moją stronę i stronę naszego sklepiku. To w zupełności wystarczy. Jeżeli kosmiczna moc skupiła się na pani, to może się pani stać zwierciadłem, które będzie ją odbijać na innych ludzi. To niemal pani mistyczny obowiązek. Nie można całej energii zachować dla siebie. Wtedy kosmiczne siły mogą się od nas szybko odwrócić.
- To oczywiste - zapewniła sprzedawczynię-medium Jessica. - Absolutnie kluczowy jest poziom energii we wszechświecie. Obiecuję, ze całą nadwymiarową energię skierują na pani sklep. Dziękuje bardzo.


Jesscia opuściła sklep, pooddychała głęboko, żeby resztki kosmicznej energii (z naciskiem na duszącą woń kadzidełek, po której zawsze robiło się jej niedobrze) wywietrzały z jej mózgu. Boże, co za bzdury…Ale nastolaty w typie Pameli były podatne na tego typu bełkot. Nie raz widziała takie dzieciaki i w Ośrodku Interwencji Kryzysowej, i na interwencjach w policji. Dobrze, druga runda. Wiedziała, że teraz będzie trudniej. Przyjrzała się dokładnie zgromadzonym w sklepie przedmiotom – madame Flawia zgromadziła tam wszystko, co przeciętnym ludziom kojarzy się z magią. Dla każdego coś miłego. Jak nie łapacz snów, to flakonik , lub szklana kula. Jak na nawiedzone medium madame bardzo dbała o autoprezentację. Kolekcja miała robić efekt, uwiarygadniając właścicielkę.

Weszła do pobliskiej kawiarni i zamówiła latte. Przez chwilę rozważała możliwe opcje, cos czuła, że to nie będzie łatwa rozmowa. Wybrała numer.
- Dzień dobry, tu Jessica Wiliams. bardzo zależy mi na spotkaniu. Możliwe jak najszybciej.
- Nie wiem, kim pani jest i skąd ma mój numer. - odpowiedziała madame Flawia. Jej głos był silny i pewny siebie. Czuć w nim było echo odległych epok, jakby wróżka wyuczyła się akcentu z dawno minionej ery. - Obecnie przebywam na krótkim urlopie. Proszę umówić się z moją asystentką. Znajdzie ją pani w moim sklepie. Żegnam.
Można było przewidzieć taki obrót sytuacji, więc Jessica zreagowała natychmiast.
- Ursulo! – jej głos był spokojny, ale naglący. - Pamela Bertolli... może już nie żyć. Ja albo policja. Wybieraj.
Po drugiej stronie zapadła długa cisza. Jedynie szum głębokiego oddechu wskazywał, że madame Flawia nie rozłączyła się.
- Kim jesteś? - zapytała w końcu wróżka.
- Przyjaciółką. Proszę mi dać 10 minut. Nie więcej.
- Mów, zatem przyjaciółko - w głosie wróżki słychać było wyraźną ironię.
- Dziewczynka zaginęła.- powiedziała Jessica i zamilkła. Teraz ona czekała. Ale madame Flawia była twardym graczem
- To wszystko, co masz mi do powiedzenia? – dopytała tylko wróżka.
- Tobie.. tobie też coś się przytrafiło, prawda? – Jessica spróbowała z drugiej strony, ale już po pierwszych słowach pożałowała pytania.
- Wydaje mi się, że dalsza nasza rozmowa, nie ma sensu – ucięła krótko wróżka, więc kobieta wróciła do dziewczynki
- Tu chodzi o Pamelę. Powiedz mi cos, co mi się przyda. Naprowadzi na jej ślad. Chodziła do ciebie, prawda?
- Przyda? Naprowadzi? Kim jesteś Jessico Williams, abym udzielała ci takich informacji?
- Przyjaciółką, mówiłam już. Twoją, Pameli… A najbardziej jej matki. Martwi się. Masz dzieci?
- Nie kłam - syknęła kobieta, a jej głos zdawał się przeszywać Jessicę do głębi - Nie znam cię, więc nie możesz być moją przyjaciółką. Nie baw się ze mną w kotka i myszkę. Zadzwoniłaś do mnie, bo czegoś ode mnie chcesz. Zapewne informacji. Jeżeli tak to musisz zdobyć moje zaufanie, a twoje słowa w tym momencie tylko cię pogrążają. Mów kim jesteś i dla kogo pracujesz?
„Może warto było zacząć wprost?” przemknęła Jessice przez myśl. Rozmowa nie szła dobrze.
- Jessica Wiliams, biuro detektywistyczne Evans i partnerzy – przedstawiała się ponownie. - Pracujemy dla matki Pameli, ona nam płaci, oczywiście, ale prawda jest taka, że znam mnóstwo takich dzieciaków jak Pamela. Zagubienie i przerażenie zamaskowane nadmierną pewnością siebie. Poszukują, tak na prawdę siebie, prawdy o sobie, choć nie mają o tym pojęcia. Pamela tez szukała - czarna magia, i tym podobne - proszę mi wybaczyć szczerość, ale widziałam pani sklep - bzdury dla naiwniaków. Pani ją zna. Proszę mi pomóc, nawet nie mi, jej matce. Oczywiście, mogę postraszyć panią moimi znajomymi z policji, którzy przeszukają pani sklep i na pewno znajda coś nielegalnego.. a może nie znajdą, ale narobią bałaganu, spłoszą klientów.. ale pani jest za mądra, żeby się przestraszyć. No, ale ta mała ze sklepu na pewno by się przejęła. Westchnęła i kontynuowała: - Mam nadzieje, ze ta dziewczynka żyje. A przede wszystkim - że ją znajdziemy, żywą lub nie. Nie ma nic gorszego dla rodzica niż niewiedza na temat dziecka. Dużo lepiej móc pochować zwłoki, niż się zastanawiać w kółko, czy małej nie dzieje się krzywda. – znów przerwała na chwilę. - Pamela była u pani, prawda Ursulo? Czego chciała? Zdobyć uczucie chłopka, zakląć swój los?
- Biuro detektywistyczne - powtórzyła wróżka z nutką zdziwienia i niedowierzania w głosie. - Zapewne wydaje ci się drogie dziecko, że byłaś sprytna układając tę rozmowę w taki sposób. Może gdybyś w taki sposób zaczęła miałybyśmy ze sobą o czym rozmawiać. Jednak twoje kłamstwa, podchody i miałkie gierki całkowicie mnie do tego zniechęciły. A groźby do jakich się posuwasz są już kompletnym kretynizmem. Jednak za tę odrobinę szczerości, jaką mnie uraczyłaś, ja także coś ci dam. Dobrą radę mianowicie. Zostawcie Pamelę w spokoju. Dziewczyna da sobie radę, w przeciwieństwie do ciebie i twoich partnerów. Bądź zdrowa. Żegnam.

Rozmowa była zakończona. Słowa, jakie wypowiedziała wróżka rozdrażniły Jessicę. W ich tonie było coś, co uruchamiało automatyczny instynkt obronny. Dziwne i niepokojące uczucie. Przez chwilę myślała, co ją tak poruszyło. Czy rzeczywiście coś w tonie, czy raczej świadomość, ze źle wyczuła wróżkę i niewłaściwie poprowadziła rozmowę? Cóż, bywa. Trzeba wyciągnąć wnioski z porażki i iść dalej.

Jessica spróbowała zadzwonić jeszcze raz, ale madame Flawia, nie raczyła już odebrać. Wróciła więc do sklepu i wyciągnęła od dziewczyny – opisując ze szczegółami jak jej narzeczony zakłóca równowagę wszechświata szafując energią na lewo i prawo - adres leśnego domku wróżki.

Dom znajdował się w pobliżu Renovo w stanie Pensylvania. To około 250 mil od Nowego Jorku. Jessica oszacowała, że nawet gdyby wyruszyła natychmiast, to dotrze tam najwcześniej wieczorem. Musiała skonsultować się z innym, zanim podejmie taką decyzję.


Zebranie zespołu


Na wieczornym zebraniu każdy przedstawił krótki raport ze swoich działań:

Jeremy: sprawdziłem Beritha dość dokładnie, łącznie z jego klubem i domem. Generalnie chłopak zadaje się ze sporą ilością brudu, narkotyki, kurtyzany, sprzedaje i zaopatruje. Niespecjalnie mocno przywiązany do poszukiwanej, powiedział, że zaczęła przesadzać z zainteresowaniem w stronę kultów, rytuałów i tym podobnych. Sam się w to nie pakował, więc jej zaginięcie ma pewnie związek z dużą ilością stosunkowo świeżo poznanych osób i trzeba znaleźć środowisko, w które się wplątała.

Tony: byliśmy z Maxime opuszczonym budynku. Mieliśmy wizję, albo przenieśliśmy się gdzieś w inne miejsce, coś na kształt bezkresnej pustyni z dwiema wieżami. Tam zbliżały się do nas trupioblady mężczyzna, który pytał "kto was tu przysłał".
Gdy odezwaliśmy się, nic nam nie odpowiedział, a cała wizja się rozmyła i urwał się nam film. Obudziliśmy się w budynku a zamiast dziwnego mężczyzny było 2 latynosów z pistoletem pytających o to samo "kto was tu przysłał". Sytuacja potoczyła sie nie po naszej myśli, jeden z Latynosów zastrzelił mężczyznę, a do Maxine powiedział " Kosmos jest labiryntem zbudowanym z labiryntów.", pstryknął palcami i wszystko zniknęło.
Po kilku godzinach obudziliśmy sie w budynku, cali we krwi a Latynosi byli porozrywani na strzępy. Zadzwoniłem po ekipę sprzątająca mafii i udałem się do biura.

Jessica: udałam się do biura wróżki, ta jednak wyjechała odpocząć, wyczerpana sesją. W rozmowie telefonicznej usłyszałam, że powinniśmy zostawić śledztwo, bo Pamela sobie poradzi, w przeciwieństwie do nas. Mam adres wróżki, ale to 250 mil od NY, w Pensylvanii. Potrzebuje waszej decyzji, co do ewentualnej podróży.
Zanim jednak zdecydujemy, co dalej – zdecydowanie nalegam na badanie toksykologiczne krwi Tonego i Maxine, jak najszybciej - substancje wziewne krótko utrzymują się w organizmie, a wy ewidentnie się czymś zatruliście. Coś jeśliście razem? Piliście?


Po naradzie zdecydowano, że Jessica z Tonym udadzą się do letniej posiadłości wróżki. Obawy Jessici co do zdolności samokontroli Tonego zostały zlekceważone, kobieta nalegała jednak, aby przed wyjazdem Tony koniecznie zbadał krew, podobnie jak Maxine.

Jeremy – po uznaniu tropu wróżki jako rokującego – zrezygnował jednak z wyjazdu, i zdecydował rozeznać się po szkole średniej Pameli. Maxine miała odwiedzić nauczycielkę rysunku i przyjaciółkę Pameli.

Od Clive’a nie mieli żadnych informacji i powoli zaczynało ich to niepokoić….
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline