Cassadrene dotarła na plac przed świątynią bez większych przeszkód. Starała się kroczyć dumnie, niby nie zwracając uwagi na przepychający się tłum. Wkrótce jednak zorientowała się, że jest to bezcelowe. W chaosie nikt nie zwracał uwagi na najemniczkę. Na miejscu spodziewała się jakiegoś przemówienia, może kazania, ale na pewno nie egzekucji mordercy arcykapłana. Śmierć duchowego przywódcy była sama w sobie podejrzana lecz dziewczynę bardziej zastanowił morderca. Był to tylko chłopiec. Cassie zastanowiła się jakim sposobem mógłby on przeniknąć tak głęboko w wspólnotę, miejąc w planach zabójstwo. Kapłani potrafili przecież wyczuć negatywne emocje. Czuli by jego żądzę. Co nim mogło kierować ? Czym zasłużył sobie arcykapłan ? Jedyne co mogło popchnąć kogokolwiek do tak wielkiego grzechu był patriotyzm - chęć umocnienia pozycji państwa, obniżanej brakiem wsparcia tak ważnej osoby w hierarchii społeczeństwa. W takim przypadku chłopiec nie płakałby. Stałby z dumnie podniesioną głową, przyznałby się do wszystkiego. Może po prostu był szaleńcem ?Cassie w przeciwieństwie do innych nieskandowała " Zabij go ! Zabij !". Wiedziała, że kara jest słuszna. Wiedziała, że tak trzeba. Mimo wszystko jednak nienawidziła patrzeć na śmierć, co kontrastowało z jej zawodem. Cassedrene widząc jak kat unosi topór pochyliła głowę. Z jej oczu popłynęły łzy. Starła je szybko.
Ktoś mógł zobaczyć, a nie chciała wzbudzać zainteresowania. Gdy egzekucja skończyła się, dziewczyna zaczęła przepychać się do wyjścia, nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Zamierzała opuścić miasto. Nie znalazla tu zatrudnienia, a szukać dalej nie chciała. Wolała uciec - byle dalej od tego miejsca.
__________________ Nie uciekaj przed snajperem - zginiesz zmęczony. |