Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2015, 20:13   #10
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Lord protektor uniósł brew gdy usłyszał nazwę grupy.
- To nazwa, której nie słyszałem od dawna. - spojrzał na Netzach’a - Nie wiedziałem, że ponownie się połączyli… - dłoń lorda powędrowała do twarzy następnie zaczęła palcami gładzić nos Rayona kiedy ten rozważał opcję. Zwrócił się po chwili do Falgorda - Wspomnieli może co ich ciągnie do Neverwinter?
Rycerz wydął wargę oddając brak zrozumienia i kręcił przecząco głową.
- Ponad mnie. Jeżeli mam być szczery, to nie wiem do końca jak chcą przejść Waterdeep - łatwiej tam byłoby się dostać przez Secomber, albo po prostu drogą morską.
- No cóż, to będzie coś czego będę musiał się dowiedzieć. Ich przywódca przyjechał z tobą?
- Nie, panie. Pozostał w wiosce w podzamczu ze swoim sztabem. Nie zapraszałem ich póki co, choć widziałem się z nim przelotnie.
- Dobrze… jak sądzisz ile zajmie ci załatanie tej dziury w swoim budżecie?
- To zależy jak długo pozostaną w moich włościach, mój panie. Jeżeli wyruszą od razu… jeden sezon? - założył rycerz. Jego talenty leżały w obronności, myślistwie, zadowoleniu chłopów; niestety omieszkał zabrać radcę który niewątpliwie odpowiadał za jego skarbiec. Manisthyre, jak większość rycerstwa był dumny, momentami pyszny, i jak większość ludzi urodzonych ponad stanem chłopskim i plebejskim w ogóle zakładał że umie nieco więcej niż naprawdę umiał, choć w swoich dziedzinach był kompetentny, a jego ziemie dawały dorodne plony.
- Dobrze. Mam dla ciebie zadanie, jak wrócisz na swoje ziemie przekaż przywódcy tej bandy, że zapraszam go do zamku na rozmowę o interesach. Opiekuj się swoimi ziemiami i ludźmi a ja postaram się przenieść Płaszcze gdzie indziej.
- Tak uczynię, mój panie. - rycerz skłonił się, przyjmując polecenie Lorda Protektora.
Rayon uśmiechnął się.
- Może z tego twojego ochoczego wydawania pieniędzy wyjdzie coś dobrego. Jeżeli to wszystko to jesteś wolny.

Rycerz ponownie ukłonił się Rayonowi, wykonał trzy kroki w tył w ukłonie, po czym wyprostował i ruszył do wyjścia. Uchylił dębowych drzwi i opuścił pomieszczenie.

Netzach przyglądał się przez chwilę Rayonowi, nie rozumiejąc jego rozumowania, ale nigdy nie kwestionował ani nie pytał o logikę kryjącą się za jego decyzjami. Zamiast tego podszedł do młodej żołnierki Zhentarimów i wyszeptał jej tylko: “Nocna warta.” Dziewczyna, która przybrała wymuszenie obojętny wyraz twarzy wobec czegoś co musiało jej się wydawać karą, niezasłużenie narzuconą za dobre spełnienie obowiązków, wstała, ukłoniła się wszystkim i zwróciła “Lordzie?” do Rayona, prosząc o pozwolenie na opuszczenie pomieszczenia. Konstabl również wstał i podszedł do jednego z regałów, upewniając się, że spis trafi na odpowiednie miejsce.
- Czy mam zawezwać tegoż tłumacza, milordzie? - zapytała Zhentka, stojąc przy wyjściu.
- Tak, tak. - Rayon sięgnął do dokumentów i wyjął list z Waterdeep.
Chwila minęła nim drzwi się uchyliły podobnie. W wejściu stanęła raczej wystraszona elfia młoda kobieta… złotowłosa aktorka ze sztuki, którą nie tak dawno widzieli z sir Falgordem, który opuścił pomieszczenie niedawno, i Cotoshem, który z jakichś przyczyn nie zdradził, że o tę osobę. Dygnęła, opuszczając wzrok przed władcą Daggerford, nie odzywając się bez pozwolenia.
Reayon wstał i ucałował elfkę w dłoń.
- Witaj moja droga, proszę usiądź. - wskazał fotel obok swojego - Jesteś tutaj, ponieważ potrzebuję kogoś kto biegle posługuje się językiem smoków. Posiadasz takie talenty jak rozumiem?
- Mój ojciec nauczył mnie ich języka, mój panie. - odpowiedziała z dłońmi złożonymi na podołku i głową opuszczoną z szacunkiem. Poszukała wzrokiem jednego z krzeseł o miękkich, bodowych obiciach i wysokich oparciach i krokiem z taką gracją, że nawet Netzach przez chwilę się zapatrzył podeszła i zasiadła przy wielkim stole.
Rayon podał elfce list.
- Możesz przetłumaczyć dla mnie tą wiadomość?
Dziewczyna odebrała pergamin delikatnie, rozwijając go na stole. Jej oczy wprawnie przebiegały po smoczych runach. Kilkanaście sekund ważyła to co jest przed nią.
- Tak wierzę, mój panie, ale potrzebowałabym przynajmniej nocy by przetłumaczyć dokładnie. Język smoków zawiera wiele subtelności… i ma pewne odmiany. Czy… mogłabym zapytać… nie, przepraszam panie. - powstrzymała się przed ciekawością skąd pochodzi wiadomość. Rayon nie miał wątpliwości że to coś odnośnie listu, a nie sam język wywołał tę ciekawość.
- Proszę pytaj, jeżeli coś co ci pomoże w tłumaczeniu, to chętnie się podzielę informacją.
- Byłam tylko ciekawa, kto to napisał mój panie. Znaki… są wykaligrafowane… tak jak dawniej.
- Miałem nadzieję, że ty mi to powiesz. Wiadomość pochodzi z Waterdeep, a wiemy co tam się osiedliło. Chcę takim razie wiedzieć, czy brak prawdziwego słońca pozytywnie wpłynęło na intelekt jakiegoś orka, czy może osiedliło się tam coś czego powinniśmy się obawiać.*
Elfia dziewczyna ewidentnie była zaniepokojona tymi wieściami.
- Starsi snuli opowieści, w których w dawnych czasach smoki posługiwały się magią by tworzyć swe runy. Te były doskonałymi znakami, symetrycznymi, nie dało się rzec, w jaki sposób były zapisane, jaki kształt pokonało długo lub pióro, ponieważ były wolą ich stwórcy utrwaloną poprzez symbole. - podała Rayonowi list - Spójrz na to pismo milordzie. Ktokolwiek napisał tę wiadomość przyłożył wielką staranność, aby uczcić tę tradycję. To nie jest zwykłe pismo, znaki kaligrafowano by taką właśnie miały postać.
Rayon przyjrzał się literom. Być może jego prosty ludzki umysł nie widział tego, ale pismo nie wydawało się, aż tak wyjątkowe. Kaligrafie rozpoznał, ale nie widział tego “tak chciał ich stwórca”.
- Więc albo to ktoś, kto pamięta dawne czasy, albo odkryliśmy gdzie się podziały smoki… Nie powiem, żebyś mnie uspokoiła kochanie. Dziękuję ci jednak za tą informację, jesteś gościem na zamku tak długo jak będziesz potrzebowała na przetłumaczenie tej wiadomości. Jeżeli jeszcze będziesz wstanie mi o tym piśmie powiedzieć, to będę wdzięczny za wszystko co ustalisz.*
Dziewczę wstało, dygnęło ponownie i zabrawszy wiadomość szybko opuściło komnatę. Ewidentnie była przynajmniej nieco przestraszona, znalazłszy się, nie licząc schowanego za regałami konstabla-herolda, sam na sam z Lordem Protektorem i jego prawą ręką, przywódcą Zhentarimów.
Netzach uśmiechnął się ironicznie.
- Nie jestem pewien czy ‘kochanie’ to adekwatna, nieoficjalna forma grzecznościowa lordzie.
- Och znasz mnie, mam słabość do elfich piękności. - Rayon się uśmiechnął - Rozważałem zatrudnienie jakiś najemników na czas przybycia tej ekipy z Waterdeep. Pokazać im, że mamy siłę i liczby, z którymi należy się liczyć. - Lord Protektor nie musiał się tłumaczyć, nikomu. Dawno jednak stwierdził, że przekazywanie swego rozumowania powstrzyma kłopoty z nieporozumień, oraz da okno na potencjalne “robisz głupio, panie”.
- To rozsądne, ale trzeba się liczyć, że mogą rozrabiać, i wiedzieć, że mało który kapitan najemników pozwoli swemu mocodawcy sądzić swych podwładnych. Jeżeli jesteśmy gotowi na podwójne standardy przez jakiś miesiąc… moi podwładni powinni mieć wszystko pod kontrolą. - wyjaśnił Netzach, pozwalając sobie zająć miejsce naprzeciwko Rayona.
Ochmistrz Adein ze swoim świecącym gładkim czołem jak jedna wielka blizna wrócił zza regałów, górując nad obydwoma mężczyznami.
- Rocznik uzupełniony mój panie. Jeżeli to wszystko, udam się zająć bardziej… prozaicznymi obowiązkami. - powiedział w swój sposób, z prawie zanikłym śladem wschodniego akcentu. Patrzył też na Netzacha dłużej, zapewne zdziwiony potraktowaniem Zhentki niedawno. Dowódca Zhentarimów poczekał aż Rayon odprawi najważniejszego ze swoich urzędników.
Rayon skinął głową Adeinowi i spojrzał jeszcze raz na Netzacha.
- Jakieś kłopoty z podwładnymi? Wydawało mi się, że posłałeś tą młodą na nocną straż.
- Żadnych kłopotów. Posłałem ją na nocną straż. - odpowiedział tajemniczo Netzach. Adein skłonił się, spojrzał ostatni raz na Netzacha i opuścił pomieszczenie.
- Jeżeli chodzi ci o to, że posłałem ją tam za karę… nie istnieje kara. Istnieje obowiązek. Nocna warta będzie jej obowiązkiem aż to pojmie.
Lord protektor uśmiechnął się.
- Jestem pewny, że to samo mówisz tym, których posyłasz do czyszczenia wychodków i kopania sławojek. To co powiedziała ta dziewczyna martwi mnie… z orkami dam sobie radę, są tępe, proste, łatwe. Jeżeli to jednak coś z kompletnie innej kategorii… robie się za stary na tego typu rzeczy.
- Ktoś chce ustalić, na ile wyrafinowani jesteśmy, na ile się nimi przejmiemy, i ewentualnie nastraszyć nas, nic więcej. - powiedział Netzach - Nie jest dla nikogo tajemnicą, że to nie ludzie… to znaczy chyba nie ludzie rządzą w tej chwili Waterdeep. Ale smok? Czym by się żywił? Jak przez te wszystkie lata nikt by go nie dostrzegł mijając miasto z zachodu z morza i ze wschodu lądem? - Natzach spojrzał na przestronne okna - Nie jestem znawcą, i nigdy do końca nie wierzyłem że wszystkie historie o smokach z dawnych lat nie były wyolbrzymione, ale nie słyszałem też, aby jakikolwiek posługiwał się emisariuszami i zajmował dyplomacją z tronu feudalnego suwerena. To ktoś inny. Może coś innego.
Rayon potarł skronie.
- Pamiętam jak za młodu, niańka czytała mi bestiariusz, kiedy domagałem się strasznych historyjek na dobranoc. - Rayon uśmiechnął się na absurd tych słów - Beholderzy, Łupieżcy umysłów, wampiry, drowy. Potrafiła tak proste rzeczy jak “metody żywienia” czy “rozmnażanie” zmienić w absolutne horrory, tylko korzystając z faktów i dostatecznie barwnie opisując je. Tak czy inaczej Faerun jest pełen rzeczy rywalizujących siłą ze smokami, a czasami przewyższające je sprytem.
- Nikt nie widział tych rzeczy od wielu lat, za wyjątkiem może drowów. - odparł Netzach.
- Wiem, ale zmusza to do myślenia… - lord Daggerford westchnął - Teraz nic na to nie poradzimy. Możemy jedyne czekać, a potem napiąć muskuły i schować brzuch kiedy się zjawią. Czy jeszcze coś się zapowiada na dzisiaj?
- Nie sądzę, mój panie. - westchnął Netzach - Jeżeli odprawiłbyś mnie ruszyłbym doglądać pozostałych obowiązków.
- Tak, oczywiście. Jeżeli coś wypadnie będę w bibliotece. Zobaczę, może coś w księgach sprzed śmierci Mystry pomoże mi jakoś przygotować się na to spotkanie. “Jak negocjować z orkami”... ciekawe jaki bencwał zabrałby się za taki projekt.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline