Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2015, 14:47   #10
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
W zasłyszanych nowinach nie było nic zaskakującego. Zwyczajowo okazały się stekiem plotek napędzanych obawami prostego ludu. Zmorfieni w mieście byli już kanonem miejskich legend. Pomijając fakt, że wygląd połowy mieszkańców Zaułka pasował do ich rysopisu. Niemniej Garrosh dobrze zapamiętał sobie słowa Lucy. Zawsze gdzieś tam tkwiło ziarno prawdy i warto było mieć na to baczenie.
- Idź już. Klientów mi straszysz - powiedziała kobieta, obserwując jak enty przechodzeń omija Ismaela szerokim łukiem.
- Ta. Bywaj - odpowiedział z typową dla siebie wylewnością.
Wojownik niespiesznie wrócił pod zamek z szarego kamienia. Patrząc na pozycję słońca stwierdził, że ma jeszcze trochę czasu do zakończenia obrad. Odnalazł wolną, kamienną ławę na uboczu. Z namaszczeniem wyjął ko-pai.


Broń Garrosha stanowiła dla niego prawdziwe sacrum. Była to najważniejsza pamiątka z ojczyzny. Na dworze Fitzgeralda mówiło się, że Ismael darzy większa atencją własny miecz niż ludzi. Oczywiście były to uwagi rzucane cicho w alkierzach i kątach pałacu. Nawet jeśli o tym słyszał, nie zamierzał otwarcie negować teorii.
Zakrzywiona głownia nosiła plemienne zdobienie obrazujące płomień. W ojczystym języku Garrosha nazwa ko-pai oznaczała ,,język ognia”. Była to długa broń sieczna wykonana z wysokowęglowej nierdzewnej stali.
Ismael przejechał po ostrzu palcem. Z dezaprobatą stwierdził, że skóra pozostała nietknięta. Karygodne - zganił się sam w myślach. Powinno przecinać na pół rzuconą w powietrze chustę. Przy obecnym stanie byłoby to problematyczne. Wyjął więc prostokątną osełkę i ostrożnie przyłożył ją do broni. Pilnując się aby zachować stały kąt, pociągnął nią kilka razy aż do sztychu. Potem ściągnął opiłki szmatką i nałożył polerski puder. Na drugi fragment materiału nalał niewielką ilość olejku, który delikatnie wtarł w broń. Trwało to dłuższą chwilę. Garrosh wykonywał każdy swój ruch bardzo pieczołowicie. Podobne zabiegi traktował niczym medytację. Jego myśli mogły odpocząć - ręce poruszały się automatycznie. Kiedy wreszcie skończył, powstał i ruszył na spotkanie z mocodawcą.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 09-06-2015 o 14:26. Powód: kosmetyka
Caleb jest offline