Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2015, 14:13   #5
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Z ,,Nauty” pozostały tylko fragmenty desek i gorzkie wspomnienia. Denis spoglądał na resztki statku z bólem w sercu. Przez lata zdążył przywiązać się do starej łajby. Może nie była cudem techniki, ale towarzyszyła mu przy licznych podróżach w jakich zakotwiczył silne emocje. Uznał jednak, że nie ma co rozpaczać póki Louis żyje. Absolutnie odrzucał alternatywną sytuację.
Dwa kolorowe tukany zasiadły na pobliskiej palmie, z zaciekawieniem obserwując nowego przybysza na wyspie. Ten przechadzał się wzdłuż nabrzeża, grzebiąc w leżących szczątkach. Co chwila podnosił kawałki drewna i oceniał je. Większość odrzucał z powrotem, te bardziej regularne układał na stos. Miały mu potem posłużyć do wybudowania szałasu. Nie odnalazł żadnego prowiantu ze statku, ale wyszukał parę dwuklapowych muszli. Wewnątrz znajdowały się tłuste małże. Nie było tego wiele, lecz wiedział, że posiadały dużo wartości odżywczych. To powinno przynajmniej na jakiś czas zabić ssący głód.
Tak jak planował, ze znalezionego drewna wykonał prowizoryczne schronienie. Deski ułożył kaskadowo po sobie. Obwiązał całość fragmentami olinowania i stanął obok, by przyjrzeć się swojej pracy. Szałas był niewielki i pstrokaty, ale dawał jakąś osłonę. Resztę dnia postanowił w nim odpocząć i przeczekać do nocy [+1 punkt Zdrowia].


Zmrok nadał wyspie tajemniczego wymiaru. Ciemność uczyniła dżunglę jeszcze mniej przystępną. Jedynie malutkie świetliki rzucały nieco światła na powykręcane korzenie wokół. Nieopodal, z pól paproci wyłoniła się gęsta mgła. Denis wyszedł ze swojej kryjówki, przedzierając się przez mleczne opary. Wrócił na plażę celem zlustrowania nocnego nieba. Wciąż pamiętał ostatnie koordynaty, pozostawało je tylko porównać z obecnymi. [Test Nawigacji]
Nie mógł powiedzieć, że los mu sprzyjał. Wylądował gdzieś na Serpens. Zona ta składała się z dzikich wysp. Wokół nich nie prowadziły regularne szlaki handlowe. Gdyby rozbił się na wyspie należącej do Orion, mógłby liczyć na ratunek. Tu pozostawał zdany na siebie.

- Dobra, dosyć tego. Idziemy szujo! - chociaż dziewczyna była drobna, ryknęła na jeńca niczym harpia.
Dziesiątki par oczu obserwowały Samanthę, ciągnącą Becketta pod pokład. Kapitan natychmiast interweniował.
- A wy co? Do roboty! Mój statek to nie kram, żeby się gapić jak sroka w gnat!
Pomrukująca banda rozeszła się w swoje strony. Młoda Kidd natomiast postawiła mężczyznę przed schodami do ciemnego podpokładu. Jej zakładnik był poobijany, ale nie stracił na krzepkości. Dla pewności związała mu ręce konopnym sznurem.
- Schodzisz lalka - bardziej stwierdziła, niż rozkazała, gdyż posłała go kopnięciem w dół.
Beckett zdążył rzucić urwane przekleństwo, lecz w połowie inwektywy uderzył o stopień. I następny, i kolejny. Potoczył się jak beczka, łamiąc sobie przynajmniej kość ramienia. Zatrzymał się dopiero po środku ładowni. Na ustach oficera wykwitła krwawa bańka. Stale powiększała się, to znów malała.


Samantha zbiegła szybko na dół. Każdemu uderzeniu jej butów odpowiadało drżenie pojmanego. Mógł być twardy jak skała, ale każdy z czasem tracił nerwy.
Magazyn wypełniony został towarami, zarówno leżącymi tu od jakiegoś czasu jak i świeżymi zdobyczami. Z półotwartych skrzyń dolatywał zapach złupionych wcześniej przypraw. Samantha pomknęła pomieszczeniem i doskoczyła ku leżącemu oficerowi. Długie paznokcie wpiły się w opaloną skórę na karku. Przycisnęła mu twarz do dołu, zostawiając na podłodze czerwony kształt twarzy.
- Sekstans.
Przycisnęła mocniej.
- Im szybciej powiesz, gdzie on jest, tym lepiej. Bo ze złamanym kręgosłupem nigdzie nie dopłyniesz i nikt Cię nie uratuje prócz lurkera.


Beckett ciężko dyszał, walczył o równy oddech. Splunął krwawą plwociną i zaczął stękać.
- Nic ci nie powiem, dziwko! I tak mnie zabijecie.
Szarpnął się, ale wbrew pozorom Samantha była dość silna. Z trudem, jednak utrzymała jeńca.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 09-06-2015 o 15:21.
Caleb jest offline