Parsknęła głośno pod nosem. Jej krótkie fuknięcie było wyraźne i pełne pogardy. Szarpnęła mężczyznę za kark w ostateczności odpychając go od siebie, przez co głowa ofiary, o ile nie stawiała nadmiernego oporu, powinna uderzyć o drewno pokładu.
Kobieta podniosła się na równe nogi, wyprostowała plecy i wyniośle spojrzała na żałosny obrazek jaki malował się przed jej oczami. Oficer był wyrazem nędzy i rozpaczy, teraz jeszcze musiał czuć dodatkowe upokorzenie, bo bije go kobieta. Cóż, Samanthę zawsze to irytowało, ta klasyfikacja płci. Przez to jej życie jako Pirata stawało się o wiele bardziej trudne, niż życie zwykłego, męskiego nieudacznika, którego umiejętności były o sto razy mniejsze, od jej doświadczenia.
Tak i teraz głównie czuła frustracje na tym polu, jednakże mimo narastającej złości postanowiła to wykorzystać. Cofnęła się na trzy kroki od ofiary, nie spuszczając go z oczu. Oparła się pośladkami o pokaźną beczkę, która wypełniona była alkoholem i póki co jedynie przyglądała się Bekettowi.
Cisza, jaka nastąpiła pod pokładem, była przerywana stłumionymi krzykami Kapitana, znajdującego się nad nimi i pokazującego swoją wyższość nad każdym szczurem morskim, jaki miał odwagę położyć buta na jego łajbie. Kochanej łajbie. - Jestem kobietą. Nie zabijam ludzi. - skłamała beznamiętnie udając, że patrzy gdzieś w bok. Wodospad rudych włosów zasłonił wyraz jej twarzy, kiedy to skierowała głowę w innym kierunku. Mimo to, przez swoje pukle potrafiła wyraźnie widzieć poczynania poobijanego oficera. - Pomyśl. Po co Kapitan kazałby mnie, bym Cię przesłuchiwała? Przecież każdy żółtodziób wie, że zła sława sama się nie rozniesie. Ktoś musi przeżyć, by mógł o tym opowiedzieć. - ciągnęła dalej i gdy tylko zobaczyła, że mężczyzna próbuje unieść swoje zwłoki, potężnym susem znalazła się przy nim by stanąć brudnymi buciorami na jego plecach, tuż poniżej łopatek. - Ale jeśli szybko się nie zdecydujesz, to złamię Ci kręgosłup, a wtedy nie będzie już gwarancji, że gdziekolwiek zadryfujesz na resztkach swojej zapyziałej, Hanzańskiej łajby - mówiąc to splunęła na bok jego twarzy, gdyż policzkiem idealnie przytulał podłogę statku. Każda gra była warta świeczki, jeśli ta nie zadziała miała jeszcze kilka w zanadrzu. W sumie to może go męczyć i dzień, a nawet trzy. - Ja mam czas. - dodała po chwili namysłu. Istotnie go miała. Dostała rozkaz i musiała go wypełnić, nie był on objęty klauzulą o tym ile ma na to czasu. Trzeba się dowiedzieć i tyle. Oficer mógłby się zastanowić, w końcu wygląd Samanthy naprawdę budził wątpliwości. Już sam wygląd dłoni czy zębów mógł sugerować, że nie przesiąkła przerzutami nowotworu, jakim było rozpowszechniające się Piractwo. A szerzyło się gorzej niż zaraza z Andromedy. Tak przynajmniej mogłoby się wydawać, gdyż zarażonych widywała rzadziej... Choć nie, w sumie nigdy ich nie widziała.
Patrząc na mężczyznę była gotowa z niego zeskoczyć. Miała jeszcze przygotowane pomyje w wiadrze, w których chętnie zanurzy jego łeb, uprzednio dodając tam jeszcze swój mocz. Na statku posiadała też pupilka, zapasowego szczura w klatce. Zawsze łapali szczury, by im worków z łupami nie pozagryzały. A przecież każdy wie, że szczur plus wiadro plus temperatura równa się jednej z gorszych tortur, jakie ktokolwiek mógł wymyślić.
A głowa rudowłosej była pełna jeszcze innych pomysłów.
__________________ Discord podany w profilu
Ostatnio edytowane przez Nami : 09-06-2015 o 19:07.
|