Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2015, 20:46   #8
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Serpens...



Kraina odległa, tajemnicza i fascynująca... Dzika i nieprzystępna, zamieszkiwana w zdecydowanej większości przez barbarzyńców. W porównaniu do Hanzy i Wolnych Miast cywilizacyjnie stała na niskim poziomie rozwoju. Ale jak magnes przyciągała odkrywców, handlarzy i poszukiwaczy przygód. Wielu zaginęło, próbując opisać niezbadane tereny i panujące na nich obyczaje. Część z nich przypłaciła życiem swoją chciwość, jeszcze inni ponoć zostali przywódcami ludów na udzielnych wyspach. Plemienia zamieszkujące tę zonę, były bardzo zróżnicowane, posługiwały się wieloma językami, czciły wielorakie, często przerażające bóstwa, wyznawały różne wartości. Życie ludzkie nie znaczyło tutaj wiele. Denis nie mógł chyba trafić gorzej... Dodatkowo w tych rejonach istniała znikoma szansa na znalezienie pracy przez lurkera. Czasem jakiś zatopiony statek Hanzy posiadał wyjątkowo cenny ładunek w postaci kruszcu wydobytego z kopalni na wyspach. Wtedy jedynie wynajmowano poławiaczy, lecz na ogół kupcom opłacało się wykonać kolejny kurs i siłą wydrzeć bogactwa zony, niż ryzykować wydobycie zaległego na dnie skarbu. Mieszkańcy Serpens nie żalili się na swój los. Część z nich marzyła, by opuścić archipelag i zamieszkać na terytorium Oriona. Nawet zostając sługami, bądź lokajami, czy wykonując niezwykle ciężką pracę fizyczną, byliby w lepszej sytuacji niż ich pobratymcy na wyspach. Ci posiadali co prawda jeszcze wolność, ale w szybkim tempie była ona ograniczana. Targi niewolników stały się powszechnym zjawiskiem. Tania siłą z wysp napędzała machinę przemysłu i rolnictwa na terenach kontrolowanych przez Hanzę. Możne rody bogaciły się na krzywdzie innych. Co jakiś czas, tubylcy buntowali się i brali krwawy odwet na kolonizatorach. W takich chwilach uświadamiano sobie jak wiele dzieli ludzi mimo, że urodzili się pod tym samym słońcem, a brzegi ich domów obmywał ten sam ocean...

Arcon czuł się obco na wyspie. Wiele wskazywało na to, iż była zamieszkana, co dodatkowo budziło jego niepokój. Jak zachowają się tubylcy, kiedy ich napotka? Odruchowo zaczął myśleć o stworzeniu, choćby prymitywnej broni. Teraz jednak był zbyt zmęczony. Mgła otoczyła zmysły rozbitka. Przygotował miejsce spoczynku, aby zregenerować siły. Przed snem upewnił się, że nie będą miały do niego dostępu drapieżniki lub inne pełzające stworzenia, których szczerze nie cierpiał... Odgłosy pobliskiej dżungli stopniowo gasły, jak myśli w umęczonym ciele samotnego młodzieńca...
 
Deszatie jest offline