Wodny, świetlisty błękit uniósł i zabrał ze sobą undine wraz z jej świadomością. Ten sam błękit przywitał jej równie niebieskie oczy po przebudzeniu. Szum i gorąc oraz wszechobecna zieleń nie pozwoliły na beztroskie marzenia. Ból nagle dał o sobie znać i przebudzenie nastąpiło prawdziwie. Maarin złapała gwałtownie oddech starając się pojąć co stało się w świątyni i gdzie na dobrą sprawę są. Zwroty głowy od utraty krwi nie pozwalały jednak w pełni objąć rzeczywistość w okowy słabnącego postrzegania kapłanki. Patrzyła bezradnie dookoła nie pojmując nic. Potem dotarł głos.
Maarin podniosłą wzrok a jej świat ponownie zapadł się w zdumieniu. Toto przed nią była ta, którą zwą Shares. Bogini rozkoszy i uciech cielesnych. Bogini kotów. Miękki tembr słów otworzył undine świadomość bezpowrotnie zabierając ją do realnego świata. Ciężko było jednak oderwać wzrok od piękna w najczystrzej istocie. A więc nie przewidziało jej się tam w świątyni i teraz widziała na własne oczy. Widziała. Ilmater odzywał się do niej, ale były to ledwie szepty. Nic tak namacalnego jak to co mogła ujrzeć przed sobą. Z półotwartymi ustami chłonęła obecność słabnącej istoty boskiej. Świadomość co reprezentowała elektryzowała myśli mimo ran i otępienia. Dziewczyna bezwiednie wyciągnęła rękę przed siebie dopiero teraz dostrzegając, że utrata przytomności wróciła jej naturalny niebieski odcień skóry. Nie potrafiła stwierdzić czy to źle. |