Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2015, 22:46   #4
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Tak, bardzo ładnie.... Jak arbuzy hehehehehe... Więc, jak się nazywasz chłopcze?
- Wróbel. -
- Wróbel? To imię czy nazwisko? Jak się naprawdę nazywasz? -
- Po prostu Wróbel. Tak mnie ludzie nazywają.-
- Dobre sobie, "Wróbel" wielkości niedźwiedzia. Dlaczego do jasnej cholery, ktoś mógłby tak nazywać, kogoś twojego rozmiaru? -
- Pewnie dla kontrastu -
- Kontrastu do czego? -
- Do tego, co mam w spodniach. -


*****

W czasie ich wspólnych podróży Wróble dał się poznać jako spokojny, rzeczowy i całkiem inteligentny człowiek. Kierował się chłodną kalkulacją i rozumem, zachowując przy tym żelazną konsekwencje w swych działaniach. Nie lubił nieuzasadnianej przemocy, jednak przemoc uzasadniona, była dla niego całkowicie normalną rzeczą. Inna sprawa, że gdy było trzeba, zawsze potrafił ją uzasadnić. Z reguły uprzejmy i pogodny, zazwyczaj zachowywał zimną krew w każdej sytuacji i mało jakie słowa potrafił go obruszyć. Ot, niezwykle miły młody człowiek, w rodzaju takich, których uwielbiają zasuszone stare panny, gdyby nie...



No właśnie, Wróbel, jaki był, każdy widział. Wielki jak niedźwiedzi - nikt, kto nie miał przynajmniej dwóch metrów wzrostu nie mógł spoglądać mu "prosto w oczy" nie zadzierając łba ku chmurą - podobnie do tegoż zwierza owłosiony i szeroki jak szafa. Dwie piąchy wielkości bochenków wiejskiego chleba, z reguły ubrane w grube skórzane rękawice dopełniały obrazu całości. Na sobie zwykł nosić kolczy kaftan, z trudem dopinający się na jego wielgachnym cielsku, który w trakcie walki uzupełniała spora okrągła tarcza.

No i była jeszcze Ona. Mówi się, że każda "szlachetna" broń ma jakieś imię i historie, która się za nim kryje. Ona z pewnością taką historie miała, ale Wróbel się z nią z towarzyszami nie dzielił. Ot, uważał to za niewłaściwe. Człowiek powinien mieć jakąś prywatność a pewne sprawy były zbyt intymne, aby się z nimi dzielić. Jego kompani znali więc tylko imię, pojawiające się czasami w jego wierszach, którymi czasami ni z tego czy owego ich raczył. I ten charakterystyczny dźwięk, kiedy pół metrowy, okrętowy gwoźdź wbija się w czyjąś czaszkę, wychodząc z drugiej strony.



- Podaj waść mi mą Wróblówkę,
Zaraz stracę te makówkę! -


Chwytając w dłoń wierny oręż i zasłaniając się tarczą, ruszył truchtem ku drzwiom budynku. Jego sylwetka była dość zwalista, aby robić za osłonę dla całej reszty towarzystwa. Wróbel uznał ze liczy się czas, wszak morderca jeszcze nie skończył a i kusze trzeba było chwilę przeładowywać. Pogadają sobie później, jak już przygwoździ kusznika. No, może nie z kusznikiem, ale z kimś na pewno będzie można pogadać.
 
malahaj jest offline