Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2015, 22:53   #4
Dnc
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
Liczne krople deszczu spływały po wygolonej czaszce Mognara przez jego nagi tors aż do jego przemokniętych do suchej nitki spodni i rozwalającycj się butów. On nic sobie z tego nie robią tylko raz na jakiś czas ręką wycierał mokrego wąsa i przerzedzał swojego irokeza. Bynajmniej nie dlatego że jego przyklapnięte włosy źle wyglądały ale dlatego by wszyscy wiedzieli z kim mają doczynienia. Nie dbał o swój wygląd prawie w ogóle, jedne co się dla niego liczyło to jego pomarańczowy czub, który stercząc miał w jego mniemaniu odstraszać jego braci od jakiejkolwiek próby kontaktu z nim. Jemu było to na rękę, przez to co uczynił dalej nie potrafił spojrzeć żadnemu krasnoludowi w oczy...


Nie potrafił sobie wybaczyć. Był bardzo młodym krasnoludem jedynie 65 letnim i mało wiedział o życiu które wybrał. Ale coś mu podpowiadało, że chyba nigdy nie bedzie wstanie sobie wybaczyć. Prawie każda jego myśl prędzej czy później kończyła się przygnębiającą myślą o przeszłości i o swoim czynie. Teraz gdy do drużyny dołączył ten krasnolud to tym bardziej. Magnar stał się jeszcze bardziej mrukliwy i zasępiony. Do swojego krasnoludzkiego brata nie odzywał się w ogóle, nie miał śmialości i często traktował go jak by go nie było. To czasem pomagało ale też nie na długo...


Człapał pomału za resztą kompanii nie zważając w ogóle na padający deszcz. Woda chlupała w jego butach, z ktorych każdy obecnie były związane dwoma rzemieniami by się nie rozpadły i syn Nargonda nie musiał chodzić boso. To dokładnie pokazywało jego przywiązanie do materialnych spraw, miał już dawno kupić sobie jakieś nowe buty ale wolał wszystkie swe zmartwienia utopić w kuflach piwa. To też czasem pomagało oderwać się od jego problemów.


Jak przez mgłę słyszał nawołanie kobiety a dopiero gdy wpadł na jednego z kompanów zauważył, że ci się zatrzymali. Burknął coś pod nosem ale to dopiero trup kobiety która wpadła w ręce szlachcica go orzeźwił.

Bez większego zastanowienia energicznie wystartował i pobiegł w stronę domu, z którego padł strzał. Jego skórzana kurta nigdy nie zapinana a teraz mokra od deszczu tylko powiewała gdy biegł przed siebie. Nigdy nie uważał się za zręcznego ale szybkość z jaką z czasem zaczął wyciągać broń zaskakiwała nawet jego, nie mówiąc już o jego przeciwnikach. Wmawiał sobie, że to normalna kolej rzeczy gdy ktoś wybiera drogę Krasnoludzkiego Zabójcy. Jego dwuręczny topór w mig znalazł się w jego dłoniach a on nie zważajć na niebezpieczeństwo i mając tylko nadzieję, że jego towarzysze pobiegną za nim z uśmiechem na ustach kopnął drzwi i wparował do środka.


To własnie była jego chwila. Jedyna czynność przy której nie myślał o swojej przeszłości i o tym kim się stał. Jedyna czyność, która sprawiała mu prawdziwą radość a także jedyna czynność w której był dobry i każdego dnia widział, że się rozwija. To także jedyna czyność, która sprawiała że jego życia miało sens, że miał po co żyć.
Żył po to by umrzeć w chwale!
 

Ostatnio edytowane przez Dnc : 15-06-2015 o 13:34.
Dnc jest offline