Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2007, 00:22   #2
Mazurecki
 
Reputacja: 1 Mazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwuMazurecki jest godny podziwu
Szedł powoli ulicą - wysoki, przystojny, uprzejmy. Przez ciemne, lekko rozczochrane włosy zaczynała wyglądać nikła siwizna. Jego miła, jasna twarz budziła zaufanie, wszystko w nim, od czubka głowy, przez lekko elfie, zielone oczy, po cholewy jego nowiutkich butów, budziło zaufanie. Nawet zmarszczki, które zaczynały pojawiać się na jego czole i skroniach, wyglądały na poczciwe. Wydawało mu się, że wszędzie gdzie się pokazywał, pojawiał się dobry humor, uśmiech i zrozumienie. Przypominał dobrotliwego barona, który, za stary na wyprawy ze zbójeckimi hulajpartiami, osiadł na bujanym fotelu w wiejskim dworku, by wieść spokojne życie. Efekt psuł nieco wojenny rynsztunek, nijak nie pasujący do obrazu poczciwca. Miecz przy lewym boku, by uzbrojona prawa ręka szybko mogła sparować zdradziecki cios. Tarcza, przewieszona przez plecy, miała na sobie wymalowane trzy czarne ptaki - ani chybi wrony, kruki jakie czy kawki. Nikt nie widział kuszy - kuszę wyjmował tylko na specjalne okazje, gdy robiło się gorąco.
Zastanawiał się, czy to właśnie taka sytuacja. Zauważył dziwnie wyglądającą postać, która, ani chybi, była nie z tej bajki. Ciemna postać w kapturze. Oczywisty stereotyp złodzieja, czy diabli wiedzą jakiego rzezimieszka. "Co z niego za złodziej?"- pomyślał Valles. "Przecież gdy jest się złodziejem powinno nie wyróżniać się z tłumu, wtopić się w tło, kameleonią modą. Chyba, że zależy mu na tym wizerunku... Albo nie jest tym, na kogo wygląda."
Tak myśląc, przyjrzał mu się jeszcze raz. Złodziej oczywisty. "A jużci, rabusiu, pozwolę niewinnych okradać. Złapię cię na gorącym uczynku, a jak będę miał szczęście, może jakiś grosz wpadnie do sakiewki." - myślał Valles. Uważał by Kaptur, jak nazwał go w myślach, nie zauważył go. Stosowna odległość, by Kaptur nie widział Valles'a, ale Valles Kaptura owszem. "A jużci..." Powoli ruszył za nim...
 
__________________
"Sousa kanashimi wo yasashisa ni
Jibun rashisa wo chikara ni
Kiminara kitto yareru shinjite ite
Mou ikkai! Mou ikkai!"

Ostatnio edytowane przez Mazurecki : 03-07-2007 o 02:24. Powód: Literówki...
Mazurecki jest offline