Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2015, 20:32   #6
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
- Krrha! - z gardła Bitaana wydarł się dźwięk który mógł być kraknięciem, tak samo jak wesołym zakrzyknięciem.
W kilku susach był już przy Kass. Noża co prawda nie schował wciąż nieufny wobec półorka. Jednak skoncentrował swoją uwagę na towarzyszce. Zaczął ją oglądać czujnym okiem przekrzywiając gwałtownie głowę na różne strony by dobrze się przyjrzeć ewentualnym ranom. Nie znał się na leczeniu, ale skoro się podniosła nie mogło być źle. Zwłaszcza że i sam odczuł dotyk łagodnej mocy. Ujął dłoń dziewczyny.
Nie podejrzewał kapłanki o taką moc, lecz dobrze słyszał jej poprzednie słowa. Nie był w ciemię bity i umiał kojarzyć fakty. Spojrzał na Sharess.
- Chyba właśnie zdobyłaś nową wyznawczynię, o słodka bogini - powiedział. - Co najmniej jedną.
Z każdą kolejną chwilą, w której odzyskiwał trzeźwość myśli, dostrzegał też jak piękne jest to niebiańskie dziewczę. Nie potrafiła co prawda czytać w jego myślach jak z początku podejrzewał, ale wziął to tylko za dobrą monetę. Zdecydowanie musiał umieścić to wydarzenie w balladach.
-Czy zezwolisz bym głosił twe piękno w kilku pieśniach i setce wierszy, ty która spijasz modlitwy z ust kochanków?

Maarin nie przerywała pocałunku jeszcze przez jakiś czas. Delikatnie pociągnęła obejmującego ją paladyna aby podniósł się do góry. Wtedy też wielce niechętnie rozdzieliła ich usta, aby uśmiechnąć się. Pewnie, szczerze i radośnie. Nieśmiały i grzeczny uśmiech pełen zawstydzenia odpłynął w zapomnienie. Kapłanka zaśmiała się na głos krótko i perliście niemal jak jakaś nimfa. Czuła się wspaniale i mimo ostatnich wydarzeń przepełniało ją szczęście jakiego jeszcze nigdy nie odczuwała. Radosnym spojrzeniem powiodła po reszcie jej towarzyszy drogi. Nieświadoma wyczynów półorka w świątyni uśmiechnęła się do niego szerzej i powróciła spojrzeniem do Bayla.
- Mój dzielny bohaterze - szepnęła chcąc podnieść go na duchu.

Valerius tylko uśmiechnął się ciepło na ten widok. Co prawda większość nauk w klasztorze przesypiał, niemniej pamiętał iż kapłani potrafią uzdrawiać dotykiem. Nigdy nie sprecyzowano jednak jaki dokładnie ma być ten dotyk, więc zaklinacz uznawał, że to zależy od doktryny danego kultu.
- Aaaa... jak jeszcze możemy ci pomóc bogini?- zapytał uznając, że chyba Sharess bardziej im pomóc nie może. Rozejrzał się za Dią sprawdzając co robi jego mała przyjaciółka.

Alan w końcu zaczął dochodzić do siebie. Ciało, choć obolałe, zaczynało go słuchać, a żołądek nie miał w sobie już niczego, co dałoby się wyrzucić. W gruncie rzeczy nie sprawiło to jednak, że poczuł się lepiej. Ot, zamiast dyskomfortu fizycznego, pojawił się psychiczny. Cały ubabrany był w krwi, która swym metalicznym zapachem drażniła jego nozdrza, a nie miał pojęcia czyja była. Kruk, który był jedną z niewielu osób do których żywił jakieś pozytywne uczucie, najwyraźniej się go bał. Przepiękna, choć dziwna kobieta, onieśmielała go swą obecnością tak bardzo, że ledwie unosił wzrok nad ziemię. Elfia kapłanka, od której magii starał się trzymać z dala z niewiadomych przyczyn stała się błękitna, ale może elfy tak miały? Półork nigdy wczesniej przecież żadnego nie spotkał. Reszta nie zwracała chyba na niego uwagi, co było jedynym pozytywem... Tyle tylko, że wśród tej reszty nie dostrzegł tropicielki.
-Lamia - powiedział na głos, ale chyba do siebie, zastanawiając się gdzie zniknęła. Może nie została przeniesiona do tego dziwnego miejsca?

Kass skoncentrowała spojrzenie na Bitaanie, uspokajając oddech. Jej rany nie krwawiły, wręcz zabliźniły się częściowo. Tak jak ich wszystkich, chociaż dla niewielu z bohaterów uleczenie było znaczące. Głowy ponownie wypełnił im śmiech bogini, która zafalowała między nimi, wyraźnie celowo prezentując się oczom barda.
- Będę wniebowzięta, mój kochany. Tak niewielu dostrzega twoje prawdziwe piękno…
Niematerialna dłoń z czułością pogładziła jego dziub. Przeszył go dreszcz prawdziwej rozkoszy.
- Możecie mi pomóc, podążając do świątyni i zapobiegając podobnemu wydarzeniu. Nie mi kierować waszymi losami, zwłaszcza, że krew niektórych z was jest niezwykle silna, ale tylko tam będę mogła wam pomóc. Mój czas tutaj kończy się. Otwórzcie się na piękno i przyjemność. Oddajcie się temu i nie wstydźcie.
Przeleciała w stronę Alana.
- Wasza przyjaciółka znajdowała się za daleko. Obawiam się, że została tam w górach - zawirowała przed nim. Położyła widmową dłoń na jego piersi, ciepło w środku stało się dla niego jeszcze bardziej odczuwalne. - Ty zaś musisz się otworzyć. Nie każdy chce twojej krzywdy, gdy to zrozumiesz, możesz żyć tak jak zechcesz. Nawet zostać moim wiernym wyznawcą - uśmiechnęła się i nawet półork nie mógł znaleźć w tym niecnego podtekstu.
Dia zbliżyła się do Valeriusa i chrząknęła, szepcząc cicho.
- Coś strasznie szybko chciałeś porzucić Sune - powiedziała żartobliwie.

- Tylko chciałem być pomocny- odparł ukradkiem Valerius.

Tymczasem Bayle zdawał się powoli rozumieć co tu zaszło, a jego oczy zmrużyły się, patrząc na Maarin w niesłabnącym zdumieniu. Potrwało chwilę, zanim i on się uśmiechnął, chociaż boleśnie. Ich rany zasklepiły się jedynie częściowo, a zbroje ciągle niewygodnie obcierały wrażliwe miejsca.
- To nie ja znowu okazałem się bohaterem - powiedział do undine. - Miałem cię uratować, a jak skończyłem…

Półorka ucieszyła wiadomość, że Lamia pozostawała daleko stąd... o ile faktycznie byli daleko. Szczerze mówiąc, nie miał pojęcia gdzie leżało to całe Chuult. Z drugiej strony, od dotyku bogini zupełnie zdębiał. Dla Valeriusa czy Bitaana na pewno takie karesy byłyby przyjemne, ale biedny Alan nie miał bladego pojęcia jak ma zareagować. W efekcie nie zareagował w ogóle, tylko zastygł w bezruchu.

Harp nadal klęczał, zszokowany beztroskim zachowaniem nadludzkiej istoty.
- O Boska Sharess, która przywiodłaś nas tutaj, powiedz proszę co stało się w Twoim chramie, tam gdzieśmy walczyli? - żołnierz przemawiał z szacunkiem i formalnie, nie potrafił zdobyć się na mniej formalne gadanie, jak niektórzy towarzysze. W końcu była Boginią, a oni ledwie śmiertelnikami!
- Czy powstrzymaliśmy ich, o Pani? Rytuał którym plugawili twoją świątynię poskutkował? I czym był?

-Nie wydaje mi się żebyśmy powstrzymali cokolwiek- odparł cierpko Valerius ironią próbując sobie osłodzić gorycz tamtej porażki.

Bitaan zadrżał od dotyku Sharess. Mocniej uścisnął dłoń Kass, a drugą bezwiednie zaczął sunąć wzdłuż jej przedramienia. Otrząsnął się po chwili, gdy bogini odleciała do kogo innego. Otrzeźwienie przyszło głównie w wyniku niemiłosiernego ukropu jaki odczuwał.
Postanowił zostawić na tą chwilę zadawanie pytań innym, choć w głowie roiło mu się od wątpliwości, które chciałby wyjaśnić. Zaczął się rozbierać. Wpierw rozsupłał i zsunął przez głowę pstrokatą szatę. Zaklekotała od nadmiaru zawieszonych na niej fetyszy i ozdób. Pod spodem, jak się okazało, Tengu miał bardzo wątłą sylwetkę. Zwłaszcza teraz, gdy mokre pióra były “przylizane” od potu i krwi. To jednak nie wystarczyło bardowi. Dopiero rozpięcie i ściągnięcie skórzanej zbroi przyniosło oczekiwany efekt. Uczucie duszności i zniewolenia przestało być tak dokuczliwe.

- Ależ jesteś moim bohaterem. Dzielnie walczyłeś. Pozwól, że jak dobra niewiasta z powieści opatrzę twoje rany - Maarin mrugnęła okiem do paladyna. Zaraz jednak westchnęła widząc wciąż nie do końca zagojone rany. Rozglądając się stan radości i upojenia osłabł chociaż nie zniknął. Świadomość odnalezionej drogi pozwalała spojrzeć lżej na ich sytuację. Bezceremonialnie, wyuczonymi ruchami, zaczęła odpinać zbroję paladyna.
-Musimy znaleźć źródło wody i bezpieczne miejsce na odpoczynek - rzeczowy ton powrócił do rozanielonej dziewczyny. -Nie mamy zbyt wiele z naszego dobytku. Jeśli jakakolwiek przyjemność ma być trzeba nam móc ją odczuwać, nie? - uśmiechnęła się znów do Bayla.

Sharess zawirowała przed Harpem, chaotyczna i poważna jedynie na swój własny sposób. Niczym nie przypominała nauk Illmatera i jego kapłanów.
~ Nie wiem tego, dzielny rycerzu ~ odezwała się do młodego strażnika, ale w głowach słyszeli ją wszyscy. ~ Rozpoczęcie rytuału przywołało mnie tam. Jego koniec wyrwał cząstkę mnie, ale jako całość nie był kompletny. Jak składowa czegoś o wiele większego. Domyślam się, że miał wpłynąć na tego, który go zainicjował ~ spojrzała na leżące w trawie ciało “czarownika”.
Bayle oderwał wreszcie spojrzenie od Maarin i pozwalając zdejmować z siebie zbroję, chwycił zawieszony na piersi symbol Lathandera.
- Nie ma w niej zła - powiedział po chwili. Kass zaś bardziej niż w boginię, zapatrzona była w rozbierającego się tengu.

- Oczywiście że nie ma - odpowiedział bard kładąc szponiastą dłoń na twarzy Kass i zaglądając jej w oczy. - To w końcu bogini przyjemności. Chociaż polemizowałbym jeśli chodzi o domenę kotów, która jest jej przypisywana. W tych aroganckich kreaturach nie ma zbyt wiele dobra.
Trzeźwość myśli wróciła do głowy Tengu. Wciąż był oszołomiony obecnością bogini, lecz starał się opierać jej kuszącym słowom, które sprawiały że najchętniej by oddał się swoim instynktom - najlepiej tu na tej polanie. Nie widział w tym co prawda nic złego, ale jeśli awatar Sharess słabł w tym miejscu, lepiej było dowiedzieć się czegoś więcej niźli kopulować.
Zwinął kolorową szatę i wtłoczył ją do plecaka. Wiedząc że Kass jest zdrowa wstał i podszedł do ciała czarownika. Spojrzał na boginię.
- Najsłodsza z istot niebiańskich. Nie mam nic przeciwko kilku dobrym uczynkom. Zwłaszcza jeśli niosą za sobą niepowtarzalną i ekscytującą przygodę. Czemu sądzisz, że mielibyśmy zapobiec podobnemu rytuałowi? Wszak sprawca całego zamieszania leży tu. Czarodziejka zaś była obiektem jego napaści.
Ostatnie słowa wypowiedział klękając przy ciele czarownika. Zamierzał go przeszukać.

W czym ubiegł Valeriusa, który również coś takiego planował. Zaklinacz uznał też, że warto spytać o…
-Czy w okolicy są może jacyś twoi wyznawcy?- był to strzał na ślepo, ale co mieli do stracenia?
 
Jaracz jest offline