Darken jeśli to ma być merytoryczna dyskusja, to boję się jak Ty się kłócisz
.
Po kolei:
I – Podręczniki są grube, pewnie mają kupę informacji.
Podałeś swoje przykłady, ja podam swoje:
Pendragon – ogrom informacji od strony kulturowej, mitologicznej, społecznej i cywilizacyjnej a propos średniowiecza. Informacji przydatnych na tyle, że wykorzystuję je w pracy w szkole przy omawianiu mitów arturiańskich. Dodam, ze większość oparta na różnych wersjach legendy w tym „Le Morte d’Arthur”
Amber – kompendium wiedzy o świecie, świetny poradnik dla MG z konkretnymi technikami
Monastyr – można mieć różne zarzuty, ale na pewno nie do ilości informacji zawartych w podręczniku.
Wymieniać dalej?
II – System nie ma znaczenia
Co to ma wspólnego z głównym nurtem? Mechanika dobrze lub źle zrobiona może być i w Bollywood, o pardon w Indiach. W D&D nie zabijesz pistoletem strzałem w głowę, owszem zrobisz to w CP2020, Twilighcie 2000, Travellerze: New Era etc. To, o czym mówisz nie ma wspólnego ze spieprzonymi zasadami, a z tym, ze każde zasady (w Bollywood także) są jeno symulacją, niczym więcej, ale do symulacji trza dołożyć zdrowy rozsądek. Jak migacz mówi, że wbija jeńcowi nóż w gardło to nie rzucam na trafienie krytyczne sztyletem ino uznaję, że pechowiec sczezł, dławiąc się własną krwią. Neh?
III – Nie widzimy problemu
Jw., czasem zdrowy rozsądek każe negować pewne zasady. Gdyby posłużyć się podziałem gier za Rogerem Caillois, to RPG będzie połączeniem gier „alea” (kości, zasady) z grami typu „ilinx”, „mimicry” czy wreszcie odmianą agoniczną. Zjawisko na tyle złożone, że trudno jedne zasady zaakceptować. Mam rozumieć, że Indie są absolutnie doskonałe od strony zasad?
IV – Spoko, MG zna zasady i on rzuca.
Gram od 15-17 lat, w różne systemy. W tzw. Indie (kocham szufladkowanie i Szuflandię) także. Bywały początkowe problemy z objęciem zasad przez niektórych graczy. Bywało i tak, że niektóre graczki (tak, dzieweczki) nie znały zasad walki w WFRP pod 3 latach gry, bo stawiały na inne rzeczy niż kostkologię. Ale to nie umniejszało zabawy z gry. A że podręcznik jeden? Wiesz, nie jestem sępem, pożyczam jak trzeba.
Cóż, Twoje zdanie co ssie i jak ssie. Kwestia gustu. Natomiast z zarzutami nie mogę się zgodzić, bo zgodnie z erystyką dobierasz sobie argumenty zgoła z Schopenhauera. Rzeczy szczegółowe sprowadzasz do ogółu (ja z wybranymi systemami, w którym mało informacji jest i robiąc z tego regułę), ironizujesz w sytuacji, gdy wypadałoby podać konkretne argumenty merytoryczne (jak z Gasnącymi Słońcami), czy stosując metodę Retorsio argumenti czyli odwrócenia argumentu w zależności od wygody.
W dokładnie taki sam sposób można uderzyć w Indie.
Pozdr