Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2015, 23:55   #9
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Maarin uśmiechnęła się na odpowiedź złodziejki. Jej uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej kiedy Bayle zaczął obchodzić się z nią jak z jajkiem.
- Wiem, że jak zemdleję to nikomu nie pomogę… wiem, wiem. Dziękuję - nie powstrzymała działań paladyna. W zasadzie pomogła mu ze swoją zbroją i już po chwili została w tunice w tych długich opinających się spodniach. Szary materiał przesiąkł w kilku miejscach czerwienia tak samo jak bordowe, wyblakłe spodnie.
- Najchętniej wskoczyła bym teraz do wody. Mam wrażenie, że by mi pomogło - stwierdziła dotykając końcówkami palców policzka paladyna. Miał takie przyjemne rysy. Pocałowała go.

Te otwarte czułości wyraźnie go ciągle zaskakiwały, ale oddał ten pocałunek z ochotą, odzywając się po oderwaniu się od ust undine.
- Znajdziemy dla ciebie coś miłego. Po tym jak zajmę się twoimi ranami - krytycznie przyjrzał się ubraniu. - Przydałoby się je zdjąć - dodał z tajemniczym uśmiechem.

Na moment kapłanka zamarła. Mina jej była bez wyrazu jakby nie wiedziała czy ma się speszyć czy uśmiechnąć jeszcze szerzej. Jej niebieska twarz nabrała nieco ciemniejszego koloru i naprawdę jej policzki można było nazwać jagodami. Raptownie wciągnęła powietrze decydując się na akcję. Siadając złapała za krawędzie tuniki i płynnym ruchem ściągnęła ją przez głowę. Pod spodem nie miała nic.

Paladyn co prawda zasłaniał ją od innych, mniej lub bardziej, ale sam nie mógł nie zauważyć tego co odsłoniła. Jego oczy zrobiły się szersze, a i na jego policzkach pojawił się ślad rumieńca. Zauważyła, że zerknął na dół, zanim wrócił wzrokiem do oczu Maarin.
- Sharess musi siedzieć głęboko w tobie - zauważył z uśmiechem. Sięgnął do torby medycznej kapłanki i wyjął z niej potrzebne rzeczy. Powoli, delikatnie zaczął przemywać rany undine, rozsiane głównie po brzuchu i udach, gdzie kąsała ją broń koboldów.

Jak się okazało ciało undine nie było po prostu niebieskie. Od szyi jej skóra była pokryta wymyślnymi jasnymi wzorkami przynoszących na myśl wodę. Wiły się niczym morskie fale pokrywając ramiona, tors a także piersi. Ginęły gdzieś pod spodniami, których kapłanka jeszcze nie zdjęła.
- Zdaje się, że tak. Zawsze tam była chociaż nie zdawałam sobie z tego sprawy. Powiedziała, że nie muszę się obawiać. Miała rację - szeroki uśmiech ponownie rozpromienił zarumienioną twarz undine. - Ale wystarczy o mnie. Tylko trochę wiem o tobie. Zdradź mi coś jeszcze.
Mówiąc to sięgnęła do swoich włosów rozwiązując warkoczyki z kucyka. Następnie zaczęła je same rozplątywać. Uważnie słuchając i sumiennie poddając się trosce paladyna.

- Coś jeszcze? - zapytał z rozbawieniem, a jego dłoń z namoczoną szmatką przesuwała się nie tylko po ranach, ale także po tych niesamowitych wzorach na niebieskiej skórze. - Pytaj, a ja odpowiem. Moje życie, być może wbrew pozorom, nie obfitowało w wiele heroicznych czynów - niemal wyczuła w jego głosie, że żałuje tego, że nie dysponuje takimi opowieściami.

- Hmm… Czemu tak bardzo zależy ci na heroicznych czynach? - zapytała uznając, że paladyn wystarczająco często o tym wspomina.

- To… - zawahał się, drapiąc po brodzie, która urosła mu już całkiem spora i wyraźna - to chyba kwestia wychowania. Kapłani i rycerze Lathandera są… specyficzni. Piękno fizyczne, mentalne i piękno czynów liczy się dla nich, dla nas… bardziej na pewno niż u Ilmaterytów. Mamy dawać przykład, rozumiesz. Słyszałem to wielokrotnie podczas nauk.

- Mmm - kapłanka ponownie zamruczała choć ciężko było stwierdzić czy to przez działania paladyna czy tylko przytakuje na jego słowa.
- Wiesz, w tych wszystkich powieściach jakie czytałam bohaterowie jakoś specjalnie się nie zastanawiali nad tym czy ich czyny były heroiczne. Myślę, że jeśli przestaniesz się tak tym zaręczać łatwiej ci przyjdą - błękitna toń oczu spojrzała na zarośniętego mężczyznę.
- Po prostu bądź sobą podążając tą ścieżką jaką idziesz. Chyba, że ci ona ciąży.

- Nie ciąży, jeszcze nie. Ciągle jestem piękny i młody - roześmiał się, z czyszczenia ran przechodząc do ich bandażowania. Nie były na tyle głębokie, aby trzeba je było szyć przed użyciem leczącej magii. - Maarin, kiedyś pokorna wyznawczyni Złamanego Boga, czytała opowieści o herosach - droczył się z nią bez śladu złych intencji. - Teraz sama przeżywasz przygody. Jak one się mają do opowieści?

- Są nieco bardziej bolesne, ale towarzyszy mi przystojny paladyn, który gotów jest zasłonić mnie swoją własną piersią w razie potrzeby. Zdaje mi się, że będzie miał o czym opowiadać - kapłanka obniżyła ton głosu. - W zapomnianym miejscu, gęstej dżungli Chulthu, dzielny święty mąż opatrywał nimfę wodną po ich heroicznej walce z istotą zła i występku, zagrażającej przyjemności w całym Faerunie… wróć, teraz jesteśmy gdzie indziej, a nieważne. Oboje ucierpieli podczas tej potyczki, lecz uczucie jakie ich połączyło pozwoliło zagoić się ich ranom i dało siłę do dalszej wędrówki.
W dramatycznym geście kapłanka przystawiła wierch dłoni do czoła po czym się roześmiała. Zaraz tego pożałowała bo zapiekły ją rany na brzuczu.
- Mam nadzieję, że Bitaan potrafi sklecić lepsze opowieści od mojej - Maarin nie ukrywała iż zdawała sobie sprawę jakiej wątpliwej jakości były to opowieści.

- Grunt, że miała szczęśliwe zakończenie - Bayle rzucił dziewczynie rozbawione spojrzenie. - Choć jeszcze do niego nie dotarliśmy - jego dłoń powoli przesunęła się po boku kapłanki, centymetry od piersi. Opatrunki nieco niszczyły ten piękny obraz niebieskoskórego, obnażonego ciała, ale paladyn już z nimi zdaje się skończył. Prawie. Druga dłoń ostrożnie dotknęła uda Maarin. - Tutaj także trzeba opatrzyć… - wyszeptał. - Lecz zdecydowanie nie musimy w ten sam sposób jak górę, moja piękna nimfo - tym razem to on ją pocałował, krótko lecz z uczuciem. - Wciąż nie wiem jak otwarta postanowiłaś być, lecz być może nie wszyscy przeżyli spotkanie z boginią namiętności tak… dogłębnie.

- Z chęcią ci pokaże… chociaż może faktycznie nie tutaj. Chyba i tak narobiłam już za dużo zamieszania… - rozejrzała się dookoła po czym sięgnęła po swoją tunikę. Zamiast ją od razu włożyć zaczęła zwijać aż stała się tylko wąskim paskiem. Obwiązała go wokół ciała zawiązując rękawy z przodu. Teraz miała zasłonięte piersi i odsłonięte ciało. Tylko bandaże jeszcze grzały ją nieco.
- Może Alan jak wróci powie czy nie zastał jakiegoś jeziorka albo rzeki. Naprawdę chciała bym zanurzyć się w wodzie. W towarzystwie oczywiście.

- Wierzę - uśmiechnął się, obwiązując bandażem rany na jej nogach. - Na razie więc zawiążę tylko tak. Dasz radę zerknąć na innych? Mógłbym pomóc, choć daleko mi do twoich umiejętności medycznych - Bayle na chwilę spoważniał, wracając do swojej obowiązkowości. Wciąż niektórzy potrzebowali opatrzenia i obejrzenia.

- Oczywiście, że dam radę i na pewno przyda mi się pomoc. Samej jest ciężko wszystkiego pilnować… - Maarin przekrzywiła głowę urywając w pół zdania. Chwilowe zaskoczenie przerodziło się w szeroki uśmiech.
- Ojej, chyba zainspirowałam nieco Bitaana - przygryzła dolną wargę. - Ach ta walka rozsądku z potrzebą. Zajmij się proszę Harpem albo Valeriusem. Uwińmy się z tym i chodźmy przestać się przejmować - wyszczerzyła się radośnie. Podniosła się z ziemi pokazując swoje dzieło jakimi były rozplątane warkoczyki. Zarzuciła pofalowanymi włosami upodabniając się nieco do swojej boginii. Jednak mimo wszystko nieco sztywne i strąkowate włosy nie były w stanie dorównać wspaniałości Sharess. Nie miało to znaczenia. Wstała z pomocą Bayla i Ruszyła do Elin aby przyjrzeć się jej.
 
Asderuki jest offline