Lanoreth pochylił lekko głowę, by rondo jego kapelusza zasłoniło oczy, które powędrowały za przybyszem. Kojarzył go z wyglądu, ale nigdy z nim nie rozmawiał. Sprawiał jednak wrażenie człowieka w miarę sympatycznego i rozgarniętego, co nie było wcale tak powszechne, jak mogłoby się wydawać.
"Jeśli tak się sprawa przedstawia..." - pomyślał i z pewnością na twarzy, choć wahając się w duchu, wszedł do pomieszczenia za przybyszem nie zapowiedzianym przez mikrofon. "Właśnie... On tu nie był wzywany..." - Lanoreth zastanawiał się, jaki jest jego cel. Tym bardziej zdecydował się wejść i jak naszybciej dowiedzieć się, o co chodzi. Przestąpił próg owiany legendą, który mimo wszystko był bardzo niepozorny - uczciwie rzecz biorąc, prawie go nie było - stanowiła go tylko mała metalowa listwa podtrzymująca szklane drzwi, i znalazł się w pokoju odpraw. |