Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2015, 22:29   #8
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Zewnętrzne koszary znajdowały się tuż obok, dlatego po kilku chwilach znajdowali się w pokoju z wyraźnie zajętym Semko Barchaczem, w drzwiach mijając się z jakimś młodym chłopakiem, całym czerwonym na gębie.
- No, czego tu dzisiaj? - spytał uprzejmie setnik, kiedy tylko zamknęły się za nimi drzwi.
- Zostaliśmy wynajęci przez hrabiego Krasnolicego by dopaść zabójców pana von Zelle. - Wiedźminka nie miała zamiaru marnować cennego czasu dowódcy. - Powiedział że dostaniemy tutaj glejty, dzięki którym będziemy mogli przesłuchać ludzi i obejrzeć dom zmarłego.
- Tak, tak żem podejrzewał - usiadł sam przy biurku i zaczął tam grzebać. - Zygfryd wspominał, że kogoś chce wynająć. Siadajta. Glejty, taa… o, jest coś - położył na blacie dokument z pieczęcią. - Jeden wystarczy? Nie zostało mi tu więcej, a męczyć kapitana o to nie chcę. To glejt Burej Kompanii, nie Kaedwen. Mówię tylko, bo nie wszyscy nas lubią i chcą gadać nawet z takim czymś - wzruszył ramionami. - Ten jego kuzyn, to nie jedyny trup, widzicie - wrócił do sprawy morderstw. - Trzy dni temu znaleziono ciało kupca, Adavamusa Koellera, w jego własnym domu. Odcięto mu jajca, genitalia znaczy i do gęby wsadzono.
Setnik sięgnął do papierów i wyciągnął mały pergamin.
- Była i kartka. Ten sam styl pisma, ale nie mogę orgjinałów dać, rozumieta. Treść tu macie.
"Taka kara jakie czyny, nie zabiłem go bez winy, Choć on pierwszy nie ostatni, wnet się inni znajdą w matni. "
- Hmm. - Wiedźminka przez chwilę wpatrywała się w kartkę. - Morderca z poetyckimi aspiracjami. Można przynajmniej wykluczyć ze zbioru podejrzanych tych niepiśmiennych. Tamten rodzaj pisma, który widziałam wskazywał raczej człowieka dobrze wykształconego, na pewno szkolonego w dziedzinie kaligrafii.
- Na przykład innego kupca, tak żeśmy myśleli, zanim kuzyna pana Zygfryda zabili. Kupce się tu zawsze żarły - raz jeszcze wzruszył ramionami.
- Zostały już zebrane jakieś dowody? - zapytał Mark, na co Semko pokręcił głową.
- Niewiele oprócz ciał. Nikt się do tego, świadkowania zbrodni, nie przyznał. Prowadzimy osobne śledztwo i jako lubię Krasnolicego, to nie mogę mówić co wiemy i czego się domyślamy.
- Czy możemy w takim razie porozmawiać z domownikami Koellera? - spytała Arina. - Nie zostanie to uznane za wchodzenie w nie nasze kompetencje?
- I obejrzeć ciała? - dodał Mark.
- Z tym glejtem wejdziecie do kostnicy, za odpowiedzi rodziny i znajomych Koellera nie odpowiadam. Jak zechcą gadać to zechcą. Zostawił żonę i czwórkę bachorów, ale żadne z nich nie wyglądało na chore z rozpaczy.
Arina nie wypowiedziała na głos tego co nasunęło jej się na myśl po ostatnich słowach setnika. Zdążyła się już przekonać, że bardzo często za przyczynami śmierci ukrywa się najbliższa rodzina. Podziękowała za dokumenty spoglądając na Aleza, z pytaniem w oczach, czy chce jeszcze czegoś, od siedzącego za biurkiem mężczyzny. Mark także nic od setnika nie chciał.

Pożegnali się i opuścili koszary. Dzień był ciągle młody, a sprawa morderstw, chociaż dla niektórych pilna, wcale ich bardzo nie goniła.
- Jakie dalsze plany? Ciała warto sprawdzić szybko, ale chciałem jeszcze przejść się do banku. Bardziej mnie ciągnie do trupów niż do rozmów z bliskimi zamordowanych. O czym to świadczy? - spytał rozbawiony.
- Że za długo przebywasz w wiedźmińskim towarzystwie. - Stwierdziła Arina uśmiechając się nieznacznie. - Masz jednak racje co do ciał. Im szybciej się je sprawdzi tym lepiej. Potem zaś do banku. - Zgodziła się z propozycją mężczyzny.
 
Eleanor jest offline