Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2015, 11:25   #10
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Ghost znieruchomiał w tym samym momencie co wysłany z grupą jajogłowy. Słysząc węszenie mężczyzna bezszelestnie odsunął się na bok. James był pewien, że przeprawa przez tunel wentylacyjny jeszcze bardziej wzmogła - już wcześniej zbyt intensywną - woń grupy. Baker sięgnął po nóż stając nieopodal Jarry’ego. Nożownik wiedział, że głos naukowca był zbyt głośny aby reprezentant innego gatunku po drugiej stronie go nie usłyszał. Nawet gdyby miał zmysły podobne do ludzkich nie miałby z tym problemów. Ghost podejrzewał, że stanie w miejscu mogło być pomocne lub wręcz przeciwnie. Anomalii nie dało się przeczekać… Nie był on jednak od podejmowania decyzji. Miał chronić inteligenta i to będzie robił.

- Wydaje mi się, że chwilowo jesteśmy bezpieczni. - Spock rzucił cicho. - Jeśli to jest to o czym myślę, to nie zaatakuje nas w pojedynkę, tylko ściągnie ich tutaj więcej. Widzę dwie możliwości - albo wypadamy na zewnątrz i uda nam się to ubić zanim wezwie kolejne bestie, albo siedzimy cicho i trzymamy kciuki, żeby nas nie wywęszyło. - Ucichł, nasłuchując odgłosów po drugiej stronie. - Ciekawe, czy to w ogóle słyszy - może polega wyłącznie na węchu? - Powiedział bardziej do siebie, niż do pozostałych.

Hiroshi zmrużył oczy obserwując wyjście z pomieszczenia. Nie słyszał ani nie widział wokół siebie nikogo inteligentnego, kto miałby służyć im za “wodza”, więc nie miał kogo słuchać. Żadne mądrości ani propozycje nie padały, każdy stał jak słup soli rozglądając się wokół, jakby tu spierdolić, a może wrócić i zrezygnować? Hiro nie miał takich myśli, jego celem było napieranie, pójście w przód, byle przed siebie. Wyciągnął bezszelestnie kuszę i spojrzał na najmniej przydatną osobę w całym składzie - kobietę. Zaćpaną jak skurwysyn, drżącą, paskudną i bezużyteczną babę. Skinieniem głowy wskazał jej drzwi sugerując, że ma je otworzyć. On w tym czasie wycelował z kuszy w ich kierunku. Jeśli jego ruch, ruch grupy będzie pierwszy, jeśli przejmą inicjatywę, pokonają pierwszą przeszkodę i będą mogli iść dalej. Nie było czasu na myślenie, Anomalia wiedziała, że oni tutaj są, Oni zaś wiedzieli, że Anomalia jest tam. Nie było żadnych złudzeń, że pójdzie i nie wróci.

Hiro stał w milczeniu czekając na to, aż rozchylające się drzwi ukażą anomalię, w której głowie mógłby zatopić bełt, a potem wymienić broń na katanę.

Oczko wcale nie był pewny jak się sytuacja rozwinie. W takim “ubootonamierzaniu” nie rzadko liczyło się kto kogo przeczeka. Kwestia opanowania nerwów i uporu. Wcale nie był chętny do konfrontacji z tym czymś. A jak już to nie bezpośredniej. Grzyb wie gdzie to się uległo i w czym się tarzało. A konflikt mógł ulec łatwo eskalacji i z natury był ciężki do kontrolowania. Nawet gdy obie strony stanowili ludzie. Wolał więc się w niego nie angażować. Niestety klitka w jakiej wylądowali niezbyt sprzyjała innym alternatywom. Nie zamierzał walczyć o ile nie byłoby to niezbędne. Na wszelki wypadek złapał za nadgarstek Jerry’ego i pokazał mu głową by poszedł razem za nim. Miał zamiar stanąć przy ścianie na której były drzwi. Wychodził z założenia, że czy tamto coś by wpadło czy to oni by wypadali to lepiej nie być na głównej osi ruchu. A w czekaniu i milczeniu niczym to nie przeszkadzało.

Lalka natomiast była wystarczająco nawalona, by nie odróżnić czegoś, co jest niebezpieczne póki ból spowodowany błędnym wyborem nie przebije się przez otumanione nerwy. Choć z początku cofnęła się w kierunku wyciętego wyjścia z rury, najprawdopodobniej przez odezwanie się Fixera, tak znak Hiro podchwyciła, rozumiejąc na swój sposób. Dość "płynnym", przez co powolnym krokiem, skierowała się w miejsce przygotowane do strzału przez kusznika.

Hiro spojrzał na kobietę z niedowierzaniem. Czy ona myślała, że on chce w nią strzelić? W dodatku tak posłusznie podeszła pod linie strzału? Mężczyzna warknął coś pod nosem, ale nic nie powiedział. Machnął tylko ręką by się odsunęła i stanęła za drzwiami. W sumie, może tak będzie lepiej. Przeczekają w ciszy, parę osób za drzwiami, parę na froncie, a gdy Anomalia zamiast odejść, wejdzie do środka, dostanie z marszu kilka bełtów w głowę. Lepiej żeby odeszła. Dla nich lepiej. Azjata wiedział, że inaczej nie wyjdą. Niska temperatura pomieszczenia sprzyjała im, gdyż niwelowała odór jaki wydobywał się z ich ciał oraz ciuchów. Szansa na uniknięcie walki była, tylko pytanie brzmiało: jak duża?

W małym pomieszczeniu zaczęło się krzątanie. Spock odkleił się od drzwi i przesunął nieco w lewo, unosząc w przesadnym zdziwieniu brwi, gdy Lalka zajęła miejsce w pierwszej linii.

- Świry. Normalnie świry… - wydusił z siebie, niemal krztusząc się śmiechem.

Odłożył niesiony przez siebie rezystor, po czym sięgnął po gazrurkę przywiązaną do plecaka wykonanego ze zszytych ze sobą kawałków materiału. Zakończona kolankiem zwiększającym masę głowicy miała pętlę na drugim końcu mającą zapobiec zgubieniu broni w czasie walki. Oczywiście zakładając, że nic ci nie odgryzie całej ręki. Zamknął oczy starając się ponownie wsłuchać w odgłosy na zewnątrz.

 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 23-07-2015 o 11:41.
Gob1in jest offline