Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2015, 17:15   #4
Asuryan
 
Reputacja: 1 Asuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputację
-Yoshiko Kawashima-
Dziewczyna wspierając się parasolką jak laską, ruszyła w ślad za alchemiczką, trzymając się jednak nieco za nią. Teraz gdy miała chwilę, postanowiła to wszystko przemyśleć. To nie był zwyczajny sen, tego była pewna. Może była w śpiączce? Nie miała pewności, ale chyba miała wypadek. Amnezja wsteczna, uczyła się o tym, zdaje się, że z czasem powinna dojść do siebie. Najdziwniejszy był fakt, że część postaci była jej znana. Pozostałe mogły być wytworem wyobraźni, bazującym na zauważonych w tłumie twarzach lub nawet postaciach z reklam. Więc teoria śpiączki miała sens. Z tym, że to wszystko było niesamowicie realistyczne...
-Panienko Mariko?- zaczęła niepewnie, chcąc przekonać się o swojej teorii- co to za miejsce?
- Lofar. - odparła zwyczajnie zastanawiając się czy tak skąpa odpowiedź wystarczy. Po chwili jednak dodała:
- Czasem zwane miastem początku, przez wzgląd na bliskośc bramy i przybywajacych tu przybyszów. A z lokalizacji geograficznej... Najdalej położone na wschód miasto w Uni krajów środkowcyh. Główne miasto wschodniej marży.
-Hmm..była chyba taka sieć teleskopów w europie…oglądałam coś o tym niedawno.. -wymruczała do siebie- a ten świat? Widzę, że nasza sytuacja nie jest tu wyjątkiem. Dużo jest tu takich jak my? Przybyszów?
- Trochę. Ale nikt nie liczył. Czasem ciężko stwierdzić kto swój, a kto obcy. Sporo zmian wprowadziliście. - przytaknęła - O a oto jesteśmy. - rzekła otwierając ciężkie drzwi z zasuwą do drewnianego domu, oszyldowanego fiolką z zieloną cieczą. - Mój skromny dom. Zapraszam. Obejrzymy twoje rany.
-Chyba tylko głowa- powiedziała dziewczyna siadając we wskazanym miejscu i odsłaniając grzywkę z czoła- boli. Ma pani jakieś środki przeciw bólowe?
- Jedna mikstura powinna zadziałać. - stwierdziła podając purpurową miksturę.
Po jej wypiciu nie było widać żadnego efektu.
- Ciekawe... W takim razie podamy czerwoną. - Podała drugą miksturę. - No już wypij.
-To nie jest sen prawda...?- zapytała retorycznie, bawiąc się butelką w dłoni. Wyraźnie spochmurniała. Chociaż to wszystko zdawało się bez sensu, coś w głębi podopowiadało jej, że taka jest prawda. Nie było sensu się wiecznie oszukiwać i znajdować coraz to kolejne zaczerpnięcia z jej codzienności. Wypiła zawartość drugiej buteleczki. Tym razem ból i otępienie minęło. Do rany przyłożono kawałek materiału i obwiązano wstążką. Chodź lekarstwo szybko zadziałało, jej samopoczucie drastycznie spadło, nawet tego nie ukrywała.
-Da się stąd wyjść? Opuścić ten świat?- spytała.
- Są dwie metody. - stwierdził głos zza jej pleców.
Do otwartego pomieszczenia zawitał tajemniczy osobnik.

- Jedną jest śmierć, choć kto wie czy rzeczywiście znikniesz z tego świata. - rzekł spoglądając na nią swym sharinganem - Drugą jest otwarcie bramy i spełnienie życzenia.
- Roki. Przyszedłeś.
- Przecież obiecałem, Mari. - odpowiedział uśmiechając się do alchemiczki.
-Uchiha?- zapytała nieco zdziwiona dziewczyna- Wy też tu jesteście? Masz na myśli czarne wrota?- Dodała, przypominając sobie jak przez mgłe gigantyczną bramę- jak je otworzyć?
- Uuuu. Nie sądziłem, że ktoś może mnie rozpoznać. - stwierdził z niemiłym wyrazem twarzy. - Dla własnego bezpieczeństwa odradzam wspominania komukolwiek, o mojej osobie. Jestem tutaj popularny, w złym tego słowa znaczeniu. - Wyjaśnił przyglądając się jej z większą uwagą. - Jak ci na imię?
-Kawashima, miło mi poznać. Panie Roki- odparła niepewnie dziewczyna- proszę się nie martwić, nikomu nie wspomnę, to nie moja sprawa. Chciałabym się za to dowiedzieć coś więcej o tej bramie..
- Orokusaki. Orokusaki Uchiha. - przedstawił się pełnym imieniem. - Zapamiętam cię. - Mrugnął zadziornie. - Czarna brama pojawiła się prawie 2 lata temu. Słyszałaś już o Uverworldzie?
Dziewczyna pokręciła przecząco głową
-Nie słyszałam tej nazwy, ledwo parę godzin temu trafiłam do tego świata. Co ta takiego?
- To pewna grupa która ją stworzyła. Co, jak i dlaczego? Niewiadomo. Wiadomo jednak że to przez tą bramę, wszyscy trafiają do tego świata. Czy to śmierć, upadek, walka, portale czy zwykły sen. Dróg by tu trafić jest wiele, i zwykle przejście potrafi zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie. - rzekł siadając na taborecie. Odpowiedziała mu cisza.
- Swoja droga... - wskazał bandaż - Miałaś duże szczęście.
-Szczęście?- zapytała po chwili- jeśli to co Pan mówi jest prawdą...to albo nie żyję albo śpię..Pamiętam że miałam wypadek..Chyba potrąciła mnie ciężarówka…
- Faktycznie mogłaś umrzeć, spać, uniknąć tego portalem lub inne nie koniecznie logiczne metody. Jedno jest pewne... Nie przekonasz się o tym nim nie opuścisz tego świata. A szczęście tyczyło się rany na głowie.
Słyszałem historie jakoby po przeniesieniu można trafić wszędzie. Chociażby przy śpiącej bestii, albo setki metrów nad ziemią. Z bogiem strawa jeśli potrafi sobie poradzić w takiej sytuacji, gorzej jak się nie potrafi latać. - mrognął w żarcie.
-Rana to chyba wynik wypadku, jeszcze w moim świecie- odparła dziewczyna- Ale faktycznie, miałam sporo szczęscia, nie mam takich umiejętności jak wy. O jakich bestiach mowa?
- Sam miałem styczność z gromadą przerośniętych jeleni. Trafiłem na okres ruji wprost miedzy ich stado. - dodał komentarzem - A przy uciecze napatoczyły mi się olbrzymie jaszczurki, jakiś opierzony gad i chyba jeszcze coś większego. Tak... A wszystko to po śnie na drzewie. W skali... to większość tego co niebezpieczne plasuje się między dużym psem a wszystkim co w górę. W większości przypadków wielkość standardowego wozu, wzwyż.
Dziewczyna widocznie pobladła.
-To się wpakowałam…- skomentowała- Nie mam takich umiejętności jak wy- westchnęła- no nic, może coś wymyślę.
- Większość nowych popełnia jeden błąd. Chcą sprawdzić na ile mogą sobie pozwolić z siłą. W śród nas facetów to odwieczny instynkt walki i chęci dominacji. Większość zdaje sobie sprawę z tego błędu widząc otwieraną paszczę lub zostając samym oko w oko, gdy reszta już odeszła. - rzekł jakby w wyniosłych intencjach. - Trzymaj się w grupie, ale nie myśl że to wystarczy.
Skinięcie głową
-Postaram się, dziękuję za rady- odparła z lekkim uśmiechem.
W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Marika udała się by je otworzyć. Po chwili na korytarzu pojawil się czerwonowłosy szermierz z nieprzytomnym przybyszem na plecach. Yoshiko rozpoznała go od razu (niesionego). Co do szermierza nie miała pewności, czy gdzieś go już nie widziała. Może w jakiejś grze.
Szermierz rozejrzał się po pomieszczeniu kiwając na powitanie Yoshikio i udając się w ślad za prowadzącą go alchemiczką. Nie zauważył Rokiego? A może nie mógł, go zobaczyć.
- Było blisko. - rzekł ninja wypuszczając wstrzymane powietrze.
Dziewczyna nawet nie była specjalnie zaskoczona, naoglądała się wystarczająco dużo anime.
-Faktycznie zdaje się pan być popularny- skomentowała- nie będę wam dłużej przeszkadzać, powinnam już dołączyć do pozostałych w karczmie. Panienko Mariko, jestem wdzięczna za pomoc- ostrożnie się ukłoniła- ile jestem winna? Nie mam tutejszych pieniędzy, ale zapłacę jak tylko otrzymam zapomogę.
- Nie przejmuj się tym. - alchemiczka machnęła ręką. Pytanie zgrało się w czasie z chwilą gdy ta powróciła do pracowni, po odprowadzeniu rycerza. - Moim obowiązkiem jest pomoc nowoprzybyłym. Dopiero w kolejnych przypadkach... Ale jeśli czujesz się zobligowana. Możesz poszukać dla mnie ziół. - Pogodny uśmiech.
-Um..nie znam się zbytnio na zielarstwie, ale trochę wiem o medycynie. Jeśli woli Pani zioła, to mogłabym ich poszukać, jeśli będę potrafiła je rozróżnić.
- Hmm medycyna powiadasz. To widzę że jesteśmy po fachu. Ja jednak przywykłam do tworzenia medykamentów. Zobaczmy, zobaczmy. - podeszła do regału z różnymi książkami i zapiskami. - Ostatni raz przeglądał to Anubis... ale gdzie... a tu jest! Proszę. - podała dziewczęciu zielnik. - Najszybciej nauczysz się doświadczalnie, niźli czytając. Przejrzyj jednak obrazki by wiedzieć na co zwracać uwagę. Zwrócisz gdy nie będzie ci już potrzebny.
-Dziękuję, postaram się jak najszybciej oddać- odparła przyjmując książkę z lekkim ukłonem, po czym schowała ją do plecaka- Jakie zioła będą potrzebne?
- Skupuję wszystkie. Więc jakie znajdziesz takie będą dobre. Zaczyna mi brakować wodnej konwali... - ninja pokiwał przecząco głową - Przydała by się meduza... - ponownie zaprzeczył - i trochę popielnej trawy. - Po chwili namysłu pokiwał potwierdzająco. - Ale im rzadsze tym lepiej. Choć w tej okolicy nie wiele jest takich specjalnych. Trza by zawitać do puszczy lub innych lasów.
Dziewczyna powtarzała cicho nazwy starając się zapamiętać wymienione zioła.
-Puszczy? W którą to stronę?
- Na północ, za Targas. Jakieś 3 dni drogi łącznie.
- Odradzam - wtrącił się Roki - Podróż przez Targas, w tej sytuacji była by głupotą. Zmienił się tam układ sił, jest niebezpiecznie. A idą na linię frontu, jaką jest las, można zginąć zarówno od leśnych jak i dostać w plecy. Jeśli już to sugerowałbym przez Ettelgen. Choć trza nadłożyć drogi, z tydzień więcej.
-Yhym.. no dobrze, jakoś dam radę. Będę wracać do grupy- dodała po chwili, gdy uznała, że nie chce już zamęczać rozmówców pytaniami- Bardzo dziękuję za pomoc- dodała z ukłonem i udała się w stronę drzwi.
Po opuszczeniu budynku, szła nie śpiesznie, rozmyślając nad informacjami które otrzymała. Może faktycznie była nadzieja na powrót.
Po chwili drogi odwróciła się gwałtownie słysząc czyjś cichy głos. Nikogo nie było w najbliższej okolicy. Kilka metrów dalej, sytuacja się powtórzyła. Nieco zaniepokojona przyśpieszyła kroku. A gdy w pewnym momencie, dookoła niej z szumem wodospadu rozległy się chórek stłumionych szeptów, ruszyła biegiem, w kierunku w którym miała być karczma.

-Dom Mariki.-
Moment po odejściu Yoshiko.
- Ciekawe dziewczę. - stwierdził Roki.
- Medyk. Nieczęsto tu przybywają.
- Coś nie tak? - zapytał widząc zamyśloną twarz.
- Mikstura regeneracyjna o bazie magicznej nie zadziałała. Może nie mieć źródła, ale zwykła zadziałała.
- Ki.
- Yhym.
- A próbowałaś mikstury na bazie duchowej?
- Nie. Rzadko kiedy jÄ… siÄ™ stosuje. Czemu pytasz?
- Nic. Tak tylko... coś się do niej przyczepiło...
 
__________________
Once the choice is made, the rest is mere consequence

Ostatnio edytowane przez Asuryan : 25-07-2015 o 21:30.
Asuryan jest offline