Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2015, 18:17   #5
Asuryan
 
Reputacja: 1 Asuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputację
-Anthrilien-
- A więc wracasz... - rzekł pod nosem. - Hmm. Czyli to spotkanie miałeś na myśli, mówiąc “początek”... Vizard.-
Anthrilien jeszcze chwilę błądził wzrokiem po miejscu rzezi, której dokonał. Klątwa Khaina, szał bitewny ukryty głęboko w świadomości każdego przedstawiciela jago rasy, powoli odchodziła w zakamarki umysłu. Spojrzał na kobietę jakby dopiero teraz ją zauważył.
-Pościg?- zapytał.
-Łowcy niewolników przewożą transport do kopalni, na płaskowyżu AD1. Otrzymaliśmy prośbę z Zanzibaru o przechwycenie ładunku. Mamy wyruszyć natychmiast jak tu skończymy, rozkaz odgórny.
Zanzibar. Anthrilen odwiedził tamtą osadę raptem raz w ciągu tego miesiąca. Obóz ludzi pustyni, który pojawił się znikąd. Ot co z dnia na dzień. Prawdopodobnie efektem przeniesienia do tego świata. Usytuował się na krańcu pasa Oaz, który zyskał nową nazwę... choć jakoś wyleciała ona z głowy Eldara. Co więcej przez miesiąc pojawiło się jeszcze kilka takich miejsc.
- Mają przewagę czasową, wiec jeśli nic nie stanie na ich drodze... przyjdzie nam odbijać ich wprost z kopalni Ant - dodała schylając się po nóż zza pasa martwego dzikusa.
-Ruszajmy więc, szkoda tracić więcej czasu- odparł idąc już w stronę stojącego nieopodal pojazdu. Mimo świadomości problemów z wymową jego imienia dla mieszkańców tego kraju, wciąż nie mógł się przyzwyczaić do jego zdrabniania. Gdy już miał wsiąść do pojazdu zatrzymał się gwałtownie i wyciągnął kilka run z sakwy. Wpartywał się w nie chwilę, wzbudzając zainteresowanie Aje.
-Jedźmy powoli- zadecydował w końcu, po czym dodał już bardziej do siebie- los nie przestaje mnie zaskakiwać.
- Heh? No dobra. - Mruknięcie nie zrozumienia. - Swoją drogą... Znalazłeś to czego szukałeś? - zapytała zaciekawiona.
W odpowiedzi Eldar wyciągnął z pod płaszcza małe czerwone pióro.
- Eee? To to? - rozejrzała się po zrównanym z ziemią obozie i martwych dzikusach w liczbie prawie 30-stki. - Spodziewałam się czegoś... więcej skoro zdeklarowałeś że sam wykonasz to zadanie. To coś ważnego dla ciebie? - Zapytała udając się za wychodzącym z kaniony Eldarem.
-Coś ważnego, ale nie dla mnie lecz dla znajomego, który może okazać się przydatny w przyszłości- odparł- równa wymiana, przysługa za przysługę. Gotowa do drogi?
- Jak zawsze. - rzekła z uśmiechem. Jeszcze raz oglądając się na pogorzelisko. - Później zda się z tego relację. Na razie ruszajmy za łowcami.
Wsiedli do ścigacza, a Eldar usiadł na miejscu kierowcy. Od niedawna uczył się pilotować ten pojazd i chodź miał doświadczenie ze swojego świata, prymitywna technologia bywała dla niego myląca i zawodna. Mimo to ruszyli nie śpiesznie we wskazane miejsce.
 
__________________
Once the choice is made, the rest is mere consequence

Ostatnio edytowane przez Asuryan : 25-07-2015 o 22:31.
Asuryan jest offline