Wiele nie straciłeś - jak się oleje wszystkie porady o jedynym słusznym stylu narracji, to pozostają w sumie skaveny - komandosi, brak magicznych przedmiotów i cierpiący nieludzie. W gruncie rzeczy cała twórczość I. T. tak wygląda - dobrze na papierze, bo autor biegle włada słowem, a w praktyce mało treści, nieraz mało grywalnie ("Władca Zimy").
A wracając do tematu - mam wenę, więc piszę.