Joanna Mimowolnie roześmiała się. Uczucie rozluźnienia jakie ją ogarnęło sprawiło, że zrobiła się po prostu szczera. -A do czego my wam w zasadzie jesteśmy przydatni? Macie te swoje... moce, więc używajcie ich. Ja lubię swoje życie i chyba nie mam ochoty nadstawiać karku za ludzi o których nic nie wiem. Potrzebujecie mięska armatniego? Kupcie, kurki, wyjdzie więcej i taniej, a w dodatku niektóre sa całkiem ładne. I łatwo się rozmnażają.
W postaci cynizm wyrzuciła z siebie wszystko co uwierało ją pod sercem. Zrozumiała o czym mówił Federalny: jego chęci i ich chęci. Chociaż to nie mogły być zupełnie dwa rozbieżne interesy, poczuła jakąś ulgę i usprawiedliwiła go. Poczuła się gorsza od Ornitologów, ale w końcu miała powody.
Powstrzymała się przed ostentacyjnym wyjściem i ścisnęła mocniej krzesło jakby miało ją uchronić przed napadami chorobliwej dumy. |